Bośniak Dzanan Musa z Realu był najjaśniejszą gwiazdą historycznego meczu Realu z Efesem. Fot. PressFocus


Rekord za rekordem

Nigdy nic podobnego w meczu Euroligi się jeszcze nie zdarzyło.


Euroliga mężczyzn pędzi w tym sezonie w niesamowitym tempie. Półmetek sezonu zasadniczego już dawno za nami, a w tym tygodniu zaplanowano dwie kolejki. To co się wydarzyło w Wizink Center w Madrycie będzie jednak pamiętane długo i zapisze się w kronikach basketu na Starym Kontynencie. W pojedynku Realu z tureckim Anadolu Efes Stambuł padł niecodzienny wynik - spotkanie zostało rozstrzygnięte dopiero po... czterech dogrywkach!

Spece od mediów w Eurolidze poświęcili temu wyczynowi serię specjalnych artykułów: „Po 5710 meczach rozegranych w Eurolidze w tym stuleciu i 18, w których doszło do podwójnej dogrywki, Real Madryt i Anadolu Efes Stambuł poszły o dwa kroki dalej. Dwóch ostatnich mistrzów Euroligi walczyło przez pełne 60 minut, a Real wygrał 130:126”.

Gra, która rozpoczęła się o 20.45 ostatnie gwizdki usłyszała dopiero po 3 godzinach i 3 minutach, czyli widzowie opuszczali halę tuż przed północą, a było ich 8221. Było też wielu bohaterów tego spotkania. Bośniak Dzanan Musa zdobył 40 pkt, a Facundo Campazzo, znakomity rozgrywający z Argentyny (25 pkt, 11 asyst), Chorwat Mario Hezonja (31 pkt, 12 zbiórek) i Walter Tavares, gigant z Wysp Zielonego Przylądka (20 pkt, 12 zbiórek) zaliczyli po double-double. To gracze Realu. Jak ekipa ze stolicy Turcji potrafiła przez blisko 60 minut nawiązać z nimi równorzędną walkę? Efes miał w składzie Amerykanina Shane Larkina (32 pkt, 9 asyst), środkowego z Niemiec Tibora Pleissa (14 pkt, 11 zbiórek) czy obrońcę Dariusa Thompsona (21 pkt, 5 zbiórek).

Podczas meczu padła seria rekordów Euroligi. Obie drużyny pobiły najlepszy wynik punktowy. Do tej pory były to 123 pkt Panathinaikosu (15 sezonów temu) i Maccabi (20 lat wcześniej). Ustanowiono też rekord pojedynczej gry dla dwóch drużyn - wcześniej ten wynik wynosił 232 (mecz Panathinaikos - Bolonia 118:114). Poprawiono tamten rezultat aż o 24 „oczka”.

Nigdy żaden zespół Euroligi nie miał w składzie trzech graczy, którzy mieliby co najmniej 25 pkt na koncie. A tak było tym razem: Musa 40, Hezonja 31 i Campazzo 25. Nigdy żaden klub Euroligi nie miał w jednym meczu 4 graczy ze wskaźnikiem efektywności (PIR) równym lub większym niż 25. Aż do meczu w Madrycie: Musa (46), Campazzo (30), Hezonja (26) i Tavares (25). W przypadku Efesu z kolei Shane Larkin i Tibor Pleiss zostali pierwszymi w historii Euroligi zawodnikami, którzy przekroczyli 50 minut na boisku. To niesamowity wynik!

- To zdumiewające wydarzenie. W tym meczu nikt nie zasługiwał na porażkę. Tu byli sami zwycięzcy - stwierdził trener Realu, Chus Mateo.

(pp)