Real na kolanach
Triumfatorzy ostatniej edycji Ligi Mistrzów są w coraz większym kryzysie.
Piłkarze Realu Madryt mieli ponad tydzień na przemyślenia po porażce z 0:4 z Barceloną. Ekipa Carlo Ancelottiego pauzowała w poprzedniej kolejce ligowej z powodu powodzi w Walencji. „Królewscy” mieli się dobrze przygotować do rywalizacji w Lidze Mistrzów z Milanem, żeby poprawić atmosferę wokół klubu po przegranym El Clasico. Szybko okazało się, że dłuższa przerwa nie wniosła wiele dobrego do gry mistrzów Hiszpanii.
Andij Łunin, który nadal zastępuje kontuzjowanego Thibauta Courtoisa, już w 12 minucie musiał wyciągać piłkę z siatki po tym, jak Malick Thiaw wygrał pojedynek główkowy z Aurelienem Tchouamenim. „Los Blancos” co prawda byli w stanie szybko odrobić straty, bo w 23 minucie z rzutu karnego gola zdobył Vinicius. Nie miało to jednak znaczenia, bo pierwszą połowę madrytczycy i tak zakończyli z jednobramkową stratą. W 39 minucie Łunina pokonał Alvaro Morata, czyli snajper, który z Realem związany był przez wiele lat (2008-2017, z przerwą na dwuletni pobyt w Juventusie)
Najtrudniejszy do zaakceptowania dla kibiców „Królewskich” musiał być fakt, że Real grał po prostu słabo, tak jak od początku sezonu. W sercach fanów przed drugą połową pozostawała jedynie wiara w to, że ich ulubieńcy odwrócą losy meczu, podobnie jak dwa tygodnie temu w starciu z BVB, gdy w drugiej połowie madrytczycy zdobyli pięć goli (do pierwszej połowy było 0:2). Mijały jednak minuty, a piłkarze ze stolicy Hiszpanii nie byli w stanie się przełamać. Real dalej nie miał pomysłu na to, w jaki sposób zagrozić Maignanowi, który fantastycznie spisywał się między słupkami.
Sytuacja gospodarzy zrobiła się bardzo skomplikowana w 73 minucie, gdy Milan przeprowadził akcję na lewym skrzydle. Rafael Leao ograł defensorów, zagrał piłkę w pole karne, a tam miejsce dla siebie wypracował Tijjani Reijnders. Holender bez zastanowienia uderzył i pokonał Łunina, który przepuścił futbolówkę pomiędzy nogami.
Przez chwilę wydawało się, że Real będzie w stanie zafundować niezwykle ciekawą końcówkę meczu. W ostatnich minutach do siatki trafił Antonio Ruediger, świetnie uderzając z woleja. Euforia i chęć doprowadzenia do remisu trwała bardzo krótko, bo po analizie VAR gol został anulowany. Wraz z tym wydarzeniem szanse Realu na zdobycie chociaż punktu drastycznie zmalały. Gospodarzy stać było jedynie na jeszcze jeden groźny strzał, który pewnie obronił Maignan.
Kacper Janoszka