Sport

Real i trzy czarne konie

Bukmacherzy zdecydowanie stawiają na Real, ale w Berlinie trzeba brać pod uwagę różne scenariusze.

Czy Aleksander Balcerowski zagra w Final Four? Środkowy reprezentacji Polski jest zawodnikiem Panathinaikosu Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Real i trzy czarne konie

Bukmacherzy zdecydowanie stawiają na Real, ale w Berlinie trzeba brać pod uwagę różne scenariusze.


EUROLIGA

W Berlinie w piątek startuje Final Four Euroligi. Stolica Niemiec już trzeci raz organizuje ten prestiżowy turniej. Poprzednio było to w 2009 i 2016 roku. Wydarzenie odbędzie się w Uber Arenie, która na każdy mecz może przyjąć 17 tysięcy osób. Bilety dla publiczności były wyprzedane jeszcze w grudniu, potem swoje pule otrzymały cztery kluby uczestnicy.

Faworytem jest Real Madryt, który jak burza przeszedł przez sezon zasadniczy, a w fazie play off jako jedyny uwinął się w trzech meczach (3-0 z Baskonią). Fenerbahce, Olympiakos i Panathinaikos potrzebowały pięciu meczów.

Królewscy chcą powtórzyć wynik sprzed roku, mają świetny zespól pełen doświadczonych graczy. Rudy Fernandez zagra w Final Four po raz dziewiąty! Ten sezon to pożegnanie z zawodowymi boiskami 39-letniego byłego reprezentanta Hiszpanii. W Berlinie zagra o swój czwarty tytuł mistrza Euroligi. - Nie mam obsesji na punkcie indywidualnych honorów i nagród. Zawsze koncentruję się na pracy dla zespołu - mówi dla oficjalnej strony Euroligi.

W półfinale Real zagra z Olympiakosem. To rewanż za ubiegłoroczny finał rozgrywek. Wtedy w Kownie jednym punktem wygrał zespół z Madrytu (79:78). Co ciekawe, pierwszy w historii mecz Euroligi - było to 16 października 2000 roku - rozegrały właśnie Real z Olympiakosem. Te zespoły mają bardzo bogatą historię rywalizacji. W 2013 roku w finale w Londynie "Czerwoni" (Kokkini, to przydomek zespołu z Pireusu) pokonali Real. Dwa lata później w Madrycie znowu spotkali się w meczu decydującym o tytule. Tym razem wygrali Królewscy. Spotykali się też w play offie w 2009 i 2014 roku.

W piątkowym półfinale z Realem Olympiakos ma swoje argumenty. W ekipie z Pireusu gra najlepszy obrońca Euroligi Thomas Walkup. Urodzony w Teksasie Amerykanin z greckim paszportem ma za sobą znakomity sezon i jego pojedynki z liderami Realu zapowiadają się wyśmienicie. Z kolei Amerykanin Nigel Williams-Goss jeszcze w poprzednim sezonie był zawodnikiem Realu i wie o swoich kolegach wszystko.

- Przed rokiem w finale powinniśmy byli wygrać z Realem. Nie zrobiliśmy tego, to nasza wina. Teraz wracamy i zamierzamy dokończyć to co wtedy zaczęliśmy - zapowiada Walkup.

W drugim półfinale w Berlinie zagrają Panathinaikos z Fenerbahce. Zespól z Aten dotarł do Final Four po raz pierwszy od 12 lat! Zielone koniczynki ostatnio grały w tej fazie w Stambule w 2012 roku, gdzie zajęły jednak dopiero czwarte miejsce. Rok wcześniej Grecy ostatni raz zdobyli tytuł. Fenerbahce nie czeka aż tak długo - ostatni raz było w Final Four w roku 2019, gdy wydarzenie miało miejsce w hiszpańskiej Vitorii-Gasteiz. Drużyna ze Stambułu po raz ostatni (i jedyny) triumfowała w Eurolidze przed siedmiu laty, gdy była gospodarzem zawodów.

Panathinaikos zajął drugie miejsce w sezonie zasadniczym, wygrywając 23 z 34 spotkań. Teraz jest faworytem w spotkaniu z Fenerbahce. - Jesteśmy głodni tego sukcesu. Będziemy fizycznie i mentalnie gotowi - zapewnia Kostas Sloukas. 34-letni rozgrywający Panathinaikosu wie, jak smakuje wygrana w Eurolidze, bo tytuł zdobywał już trzykrotnie - dwa razy w barwach Olympiakosu (2012, 13) i raz jako zawodnik Fenerbahce (2017). W Atenach gra od lata 2023. Trener Ergin Ataman to Turek, teraz zagra przeciw swoim rodakom. - Mamy świetną defensywę, przez cały sezon mieliśmy najlepszą obronę w Eurolidze. Naszą siłą w meczu z Fenerbahçe powinna być właśnie defensywa - mówi szkoleniowiec, któremu przez cały sezon kibicuje prezydent Turcji Recep Erdogan.

Ale teraz szef tureckiego rządu będzie miał zgryz, bo zespól Atamana gra z Fenerbahce. To drużyna, która jako pierwsza w historii Euroligii wygrała w play off decydujące starcie numer 5 na wyjeździe. Wcześniej żaden zespół tego nie dokonał, wygrywali wyłącznie gospodarze. W Final Four po raz pierwszy wystąpi Scottie Wilbekin. Amerykanin z tureckim paszportem w meczu z Panathinaikosem zagra w Eurolidze po raz 240! - Nie oczekuję łatwego spotkania, ale to przecież tylko jeden mecz i zdecyduje, kto będzie bardziej skoncentrowany, kto popełni mniej błędów, kto ostatecznie zagra lepszy mecz - mówi Wilbekin. To będzie specjalny występ dla trenera Sarunasa Jasikeviciusa oraz rozgrywającego Nicka Calathesa. Obaj przed laty byli związani z klubem z Aten i zdobywali z Zielonymi mistrzostwo Euroligi. Jasikevicius ma szansę stać się pierwszą osobą w historii, która zdobędzie tytuł zarówno jako zawodnik, jak i jako trener.

- Znam wielu ludzi w tym zespole, mam w Atenach wielu przyjaciół, uwielbiam ten klub. Ale w tym meczu te wszystkie sentymenty muszę odłożyć na bok. Gramy o tytuł dla Fenerbahce - twierdzi Litwin.

Warto dodać, że w Final Four mamy szansę oglądać Polaka. Aleksander Balcerowski co prawda gra w Panathinaikosie niewiele, ale jednak systematycznie jest w każdym protokole meczowym. Jest szansa, że choć na kilka minut wejdzie na parkiet.

Mecze można oglądać na płatnym kanale na stronie Euroligi. W Polsce spotkania pokaże telewizja Polsat Sport.

PÓŁFINAŁY

Piątek, 24 maja:

Panathinaikos Ateny – Fenerbahce Stambuł (godz. 18.00.)

Real Madryt – Olympiakos Pireus (godz. 21.00.)

FINAŁ

Niedziela, 26 maja

Finał (20.00)