Sport

Real i długo nikt

Facundo Campazzo to mózg zespołu z Madrytu i jeden z najlepszych obecnie graczy w Europie. Fot. Cordon Press/SIPA USA/PressFocus


Real i długo nikt

Najlepsza męska liga na Starym Kontynencie osiągnęła półmetek.


EUROLIGA

W pierwszej części sezonu zasadniczego rozegrano po 17 spotkań, teraz ruszają rewanże. Pora na pierwsze podsumowania.

W tabeli prowadzi Real Madryt, przed Virtusem Bolonia i FC Barcelona. Dominacja „Królewskich” jest ogromna, w 17 meczach raz tylko zdarzyło im się przegrać, zresztą także nieco przez przypadek, bo w Stambule w czwartej kwarcie mieli 14 punktów zapasu, a jednak Fenerbahce doprowadziło do dogrywki i w niej było minimalnie lepsze. Na półmetku Real ma cztery punkty przewagi nad niespodziewanym wiceliderem - włoskim Virtusem Bolonia.


Rekordowi madrytczycy

Real ma szanse zostać pierwszym klubem w najnowszej historii Euroligi, który zakończy sezon zasadniczy z mniejszą liczbą porażek niż cztery! Bolonia z kolei to kompletnie inny zespół niż ten z poprzedniego sezonu, gdy z bilansem 14 zwycięstw i 20 porażek kończył na 14. miejscu! Na kolejnych miejscach ścisk jest niesamowity - trzecia Barcelona ma tylko trzy wygrane więcej od dwunastego Bayernu.

Po 17 kolejkach tylko dwa obiekty można uznać za prawdziwe twierdze - Sinan Erdem Sports Hall w Stambule oraz Wizink Center w Madrycie.

Real ma bilans u siebie 8-0, a Fenerbahce 7-0.

Na końcu tabeli z kolei wyraźnie od reszty odstają francuski LDLC ASVEL Villeurbanne i niemiecka Alba Berlin. Ten pierwszy zespół przegrał wszystkie dziewięć meczów we własnej hali i ma tylko dwie wygrane po 17 kolejkach. Niemcy natomiast są lepsi o punkt, a na wyjazdach mają bilans 0-8.

Najwięksi pechowcy? Na razie takimi są gracze z Aten. Panathinaikos trzy razy w tej rundzie grał dogrywki i trzykrotnie je przegrywał! Na początek sezonu z Olympiakosem, potem z Maccabi Tel Aviv i wreszcie w Belgradzie z Partizanem.


Gwiazdy

W Eurolidze tradycyjnie nie brakuje gwiazd. W tej edycji znakomicie spisuje się Mario Hezonja. Urodzony w Dubrowniku 28-letni Chorwat został uznany za MVP grudnia w Eurolidze.

W ubiegłym miesiącu Hezonja dwukrotnie zanotował double-double: z Olympiakosem (18 pkt, 10 zbiórek) oraz z Crveną Zvezdą (17 pkt, 10 zbiórek). Dla Chorwata nagroda MVP miesiąca jest pierwszym takim wyróżnieniem w karierze. Co ciekawe Hezonja przejął tytuł MVP od klubowego partnera Facundo Campazzo, który był najlepszy w listopadzie. Ostatni raz sytuacja, że zawodnicy z jednego klubu wygrywali w dwóch kolejnych miesiącach, zdarzyła się w 2011 roku. Wtedy po wyróżnienia sięgali zawodnicy CSKA Moskwa: Andriej Kirilenko i Nenad Krstić. Wspomniany Argentyńczyk Campazzo to lider i mózg Realu, bez niego nie byłoby tych wszystkich sukcesów.

Wychowanek Penarolu Mar del Plata jest obecnie najlepszym podającym Euroligi, osiągnął w tej edycji kilka niesamowitych rekordów: 33 pkt w meczu w Stambule czy 39 pkt w tzw. rankingu PIR w pojedynku z Virtusem w Madrycie.

- Spośród graczy Realu właściwie każdy może być pierwszopiątkowym zawodnikiem w każdym innym zespole, ale każdy z nas jest tutaj, by zdobyć tytuł. Chcemy być razem dla osiągnięcia mistrzostwa - mówił ostatnio w jednym z wywiadów Campazzo.

Pod tablicami bryluje środkowy Bayernu, Serge Ibaka, weteran parkietów NBA (LA Clippers, Toronto, Milwaukee, Orlando, Oklahoma City). 34-latek jest wiceliderem klasyfikacji zarówno bloków jak i zbiórek. W ilości zbieranych piłek nie ma mocnych na Litwina Tadasa Sedekerskisa, 25-letniego skrzydłowego Baskonii. Reprezentant Litwy to jedno z odkryć tego sezonu, np. pod tablicami podwoił swoje liczby z poprzednich rozgrywek. W blokach z kolei dominuje olbrzym z Realu, Walter Tavares. 31-letni zawodnik o wzroście 221 cem pochodzi z Republiki Zielonego Przylądka, a w Realu występuje od sześciu lat.


Polski duet

W Eurolidze w obecnej edycji występuje dwóch Polaków. Mateusz Ponitka latem dołączył do Partizana, a Aleksander Balcerowski w tym samym czasie podpisał kontrakt z Panathinaikosem. Obaj nie są gwiazdami swoich ekip. Ponitka w tym sezonie z powodu urazu barku pauzował przez kilka tygodni, jego statystyki nie powalają. Średnio 2,2 zdobytych punktów na mecz, 1,3 zbiórki czy 0,7 asysty. Nie takiego sezonu życzył sobie kapitan naszej kadry. Polak grał w 13 meczach, zdobył 28 pkt.

Najlepsze spotkanie to zdecydowanie to w Stambule pod koniec listopada, gdy Ponitka zdobył 7 pkt, miał 4 zbiórki i 3 asysty. 23-letni Balcerowski ma liczby odrobinę lepsze - 3,9 pkt na mecz, 1,7 zbiórki. Środkowy, który jest wychowankiem Górnika Wałbrzych, wystąpił w 16 meczach, zdobył w nich 62 punkty. Najlepsze mecze rozegrał na wyjazdach: przeciw Barcelonie (12 pkt, 5/5 za dwa, 4 zbiórki) oraz przeciw Albie (11 pkt, 4,5 z gry, 3 asysty). Obaj nasi gracze liczą, że runda rewanżowa będzie lepsza.

Final Four zaplanowany jest na koniec maja, a już dotarły informacje, że wszystkie dostępne już bilety są wyprzedane! Mecze w Mercedes-Benz Arena w Berlinie odbędą się od 24 do 26 maja. Dwa półfinały obejrzymy w piątek, na niedzielę zaplanowane są pojedynki o trzecie miejsce oraz wielki finał o godzinie 20. Jest jeszcze specjalna pula przygotowana dla kibiców drużyn, które się zakwalifikują - każda z czterech drużyn otrzyma około 600 wejściówek dla swoich fanów.

Piotr Płatek