Sport

Raz i... wystarczy

Braterski pojedynek w Turzy Śląskiej wygrał młodszy z braci Musiołów - Tomasz, który jest kapitanem Pniówka Pawłowice.

Po meczu w Turzy Śląskiej bardziej zadowolony był młodszy z braci Musiołów – Tomasz (przy piłce), bo jego zespół wzbogacił się o 3 punkty. Fot. ksgornik.eu

Przed pierwszym gwizdkiem arbitra w uprzywilejowanej sytuacji byli gospodarze. Unia zajmowała 10. miejsce z dorobkiem 12 punktów (w 7 meczach), natomiast Pniówek balansował nad strefą spadkową, okupując 13. pozycję (10 puntów w 9 meczach). Mecz zapowiadał się interesująco także ze względu na braterski pojedynek - bramki gospodarzy strzegł 32-letni Marcin Musioł, zaś kapitanem przyjezdnych był o 3 lata młodszy pomocnik Tomasz Musioł.

Trener Pniówka Kamil Rakoczy po ostatniej klęsce (0:5) z rezerwami Górnika Zabrze dokonał prawdziwego trzęsienia ziemi w wyjściowej jedenastce - miejsce w niej stracili: Neugebauer, Kwaśniewski, Sobierajewicz, Ciszewski, Krzemień i Ploch, a ostali się: Płowucha, Weis, Musioł, Lachendro i Herman. Szkoleniowcy zespołu z Turzy Śląskiej nie byli tak radykalni - w bramce zamiast Wiktora Gorela stanął wspomniany Marcin Musioł, zaś w szerokiej kadrze na to spotkanie znalazł się po raz pierwszy 16-letni Mikołaj Wilkowski.

Sobotni mecz - od biedy można nazwać go derbowym - był bardzo zacięty, lecz trudno było w nim oczekiwać fajerwerków ze względu na fatalny stan murawy. Dlatego goście grali bardzo prosty, by nie powiedzieć prymitywny, futbol. Długie piłki na duet napastników (Herman i Hanzel), którzy zgrywali je głową do nadbiegających partnerów z zespołu. Odrębna sprawa to fatalne sędziowanie Jakuba Chrzanowskiego, który pokazał aż 12 żółtych kartek (z tego 9 gościom), co mówi samo za siebie. Arbiter, który panuje nad zawodami, nie sięga tyle razy do kieszonki po „żółtko”. Obecna na tych zawodach pani sędzia (nazwisko do wiadomości redakcji) w skali od 0 do 10 oceniła jego występ na 2. Komentarz jest zbyteczny...

Nie będę czepiał się „drobnicy”, ale w 33 min arbiter miał obowiązek odgwizdać rzut karny dla Pniówka po zagraniu ręką Mateusza Bodziocha. Jego gwizdek milczał jednak jak zaklęty. Rozstrzygającą o losach spotkania akcję podopieczni Kamila Rakoczego przeprowadzili w 81 min, gdy piłkę na lewej flance rozegrali Adrian Tymiński i Dawid Weis. Ten ostatni podał do stojącego za polem karnym rywali Kamila Szymury, a „Szymi” zmusił do kapitulacji starszego z braci Musiołów. Mimo puszczonego gola bramkarz Unii należał do wyróżniających się zawodników w swoim zespole, broniąc m.in. „główkę” Dawida Hanzela (85 min), czy chwilę później strzał Kamila Hermana, również oddany głową.

Bogdan Nather

Unia Turza Śląska - Pniówek 74 Pawłowice 0:1 (0:0)

0:1 - Szymura, 81 min

UNIA: M. Musioł - Okulicki, Bodzioch, Baran - Pawlak, Witkowski (80. Twarkowski), Szymczak (50. Zawierucha), Nocoń (66. Mazur) - Musiolik (80. Włodarczyk), Strączek, Jeleń (46. Kuczera). Trenerzy Dawid SKRZYSZOWSKI i Adrian KONIECZNY.

PNIÓWEK: Zapała - Piontek (56. Tymiński), Płowucha, Szymura, Trąd - Baranskyi (56. Krzemień), T. Musioł, Lachendro, Weis - Herman (90. Kasperowicz), Hanzel. Trener Kamil RAKOCZY.

Sędziował Jakub Chrzanowski (Nadziejów). Widzów 100. Żółte kartki: Musiolik, Pawlak, Zawierucha - Trąd, Płowucha, Baranskyi, T. Musioł, Piontek, Neugebauer (rezerwowy), Herman, Lachendro, Weis.