Raz a dobrze
Trener Adrian Siemieniec oburzał się na słowo „kryzys”, a jego zespół odpowiedział trzecią wygraną z rzędu.
Trener Piasta miał o czym myśleć przed meczem z Jagiellonią, bo gliwiczanie w poprzedniej kolejce ulegli Widzewowi, a w środku tygodnia na własne życzenie zafundował sobie 120 minut gry i serię rzutów karnych w Pucharze Polski z Hutnikiem Kraków. Ten ostatni mecz raczej nie spowodował bólu głowy, jeśli chodzi o wybór składu.
Powinni prowadzić
Trzeba jednak przyznać, że gliwiczanie zaczęli z dużym animuszem, chcąc zaskoczyć gości. Szybko Piast mógł objąć prowadzenie, dzięki prezentowi Adriana Diegeuza. Hiszpański obrońca „Jagi” pod własnym polem karnym podał piłkę Michałowi Chrapkowi, lecz pomocnik gliwiczan nie zdecydował się na strzał, a na dogranie do Jorge Feliksa. Uderzenie Iberyjczyka zostało zablokowane. Po początkowej przewadze gospodarzy do głosu coraz mocniej zaczęli dochodzić przyjezdni. Jagiellonia opanowała środek boiska i częściej rozgrywała, a zespół trenera Vukovicia skupił się na defensywie. Okazji do kontr nie było jednak zbyt wiele.
Młody dał radę
Obecny na trybunach selekcjoner Michał Probierz nie miał zbyt wielu uwag i nie znalazł nazwisk, które mógłby zanotować, bo gra była mocno szarpana. W końcu jednak mistrz Polski przeprowadził szybką i składną akcję. 17-letni Alan Rybak zgrał piłkę do Mikiego Villara, a ten popędził na bramkę i wyłożył „do pustaka” futbolówkę Kristofferowi Hansenowi. Norweg się nie pomylił i goście wyszli na prowadzenie. Piast chciał wyrównać po stałych fragmentach, ale skończyło się tylko na kilku momentach chaosu w polu karnym. – Cieszę się, że dostałem możliwość gry w pierwszym składzie. Uczę się tej walki fizycznej w ekstraklasie – stwierdził po pierwszej połowie Alan Rybak, który zadebiutował w wyjściowym składzie gości z Białegostoku.
Irytujący napastnik
Dla Jagiellonii mecz przy Okrzei był próbą generalną przed pierwszym meczem w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy. W czwartek „Jaga” zagra na wyjeździe z FC Kopenhaga. Być może ta myśl krążyła w głowie zawodnikom gości i ich trenerowi, bo goście w drugiej połowie meczu w Gliwicach oddali inicjatywę i skupili się na tym, żeby nie stracić gola. Z drugiej strony trzeba oddać, że zespół Piasta ruszył odważniej do ataków. Problem polegał na tym, że większość pomysłów gospodarzy kończyła się na dośrodkowaniach z prawej lub lewej strony. Mimo tego dwie-trzy okazje do oddania strzało miał Fabian Piasecki, ale rosły napastnik zamiast ucieszyć gliwickich kibiców, tylko ich bardziej zirytował. Gdy opuścił w końcu boisko, żegnały go gwizdy.
Wszyscy do ataku
Trener Vuković wraz z upływem drugiej połowy rzucał na boisko wszystko, co miał najlepsze na ławce, jeśli chodzi o ofensywę. Maciej Rosołek, Miłosz Szczepański i Andreas Katsantonis wnieśli sporo ożywienia. Cała trójka próbowała strzałów i najbliżej wyrównania był Katsantonis, ale strzał Cypryjczyka na rzut rożny odbił bramkarz Jagiellonii. Gliwiczanie ryzykowali coraz mocniej, w samej końcówce niemal nadziewając się na stratę drugiego gola. Tak się nie stało, ale to Jagiellonia wygrała kolejny mecz w lidze i wskoczyła na pozycję wicelidera ekstraklasy. W nadchodzącym tygodniu liga jednak schodzi na dalszy plan, bo mistrz Polski zrobi wszystko, by dobrze zaprezentować się w Europie.
(KRIS)
10 MECZÓW bez porażki przy Okrzei notował Piast aż do niedzielnego wieczora. Porażka z Jagiellonią przerwała tę serię.
197 SPOTKAŃ dla Piasta w ekstraklasie rozegrał Frantiszek Plach. Słowacki bramkarz tym samym wyprzedził Gerarda Badię i stał się numerem jeden pod tym względem w gliwickim klubie.
MÓWIĄ LICZBY | ||
PIAST | JAGIELLONIA | |
51 | posiadanie piłki | 49 |
1 | strzały celne | 4 |
4 | strzały niecelne | 0 |
6 | rzuty rożne | 3 |
2 | spalone | 2 |
21 | faule | 13 |
2 | żółte kartki | 1 |