Sport

Ramię w ramię

Sepp Straka jest trochę takim austriackim odpowiednikiem Adriana Meronka – czterokrotnego triumfatora turniejów DP World Tour. Podobnie jak Polak, on też nieustannie przeciera szlaki golfowe w swoim kraju.

Ze względu na miejsce rozgrywek trofeum, które zdobył Sepp Straka, był kij do krykieta. Fot. Facebook PGA TOUR

Adrian jest pierwszym Polakiem w tak wielu kategoriach, że aż trudno je zliczyć. Tak naprawdę niemal wszystko, co zrobił z golfowego polskiego punktu widzenia – był w tym pierwszy. Straka został pierwszym Austriakiem z kartą PGA Tour – Meronk też wywalczył tę kartę, jednak później z niej nie skorzystał, przenosząc się na początku ubiegłego sezonu do saudyjskiej ligi LIV Golf. Sepp wywalczył prawo do występów na PGA Tour w 2018 roku, dzięki trzeciemu miejscu w finałowym turnieju Web.com Tour Championship. Cztery lata później był już zwycięzcą w najlepszej golfowej lidze świata.  

Bear Trap

Wygrał wtedy w kultowym turnieju The Honda Classic, rozgrywanym na słynnym Champion Course PGA National, w imponującym stylu pokonując po drodze budzącą powszechny postrach przeszkodę – The Bear Trap, nazwaną tak na cześć Jacka Nicklausa, znanego jako „Złoty Niedźwiedź”, który zaprojektował praktycznie na nowo to florydzkie pole.

Oczywiście pierwsze zwycięstwo musiało nadejść w dramatycznych okolicznościach, a główną ofiarą Austriaka został wtedy jego późniejszy dobry kolega z drużyny Ryder Cup w Rzymie – Shane Lowry, o którym jeszcze nieco usłyszymy w tej historii. Sepp pokonał wtedy Shane’a jednym uderzeniem, zaczynając finałową potyczkę fatalnie, pudłując nieco ponad półmetrowego putta na par na pierwszym dołku. Kończył za to wyśmienicie. Wysmażył birdie na trzech z ostatnich pięciu dołków, zaliczył osławiony Bear Trap z wynikiem -1, a całą rundę na -4 i został pierwszym urodzonym w Austrii graczem, który wygrał na PGA Tour. Występując wtedy w przedostatniej grupie, remisował z Lowrym gdy dotarł do osiemnastki par 5. Wystrzelił ponad trzystumetrowy pocisk z tee, zagrał szóstką żelazem ze 175 metrów na green, w  ulewie, która nadciągnęła i pozostawił tuż obok dołka 15-metrowy putt na eagle’a, kończąc turniej z wynikiem -10. Za nim, w gęstej, mokrej trawie, utknął Irlandczyk, mistrz The Open Championship w irlandzkim Portrush. Przez cały dzień radził sobie świetnie, ale teraz musiał trafić z trzynastu metrów na birdie, żeby wymusić dogrywkę z Austriakiem. Zagrał za krótko, pozbawiając się szansy na drugie amerykańskie trofeum, po wywalczonym na polu Firestone - WGC-Bridgestone Invitational 2015.

- To szaleństwo – powiedział Straka, który oprócz trofeum zainkasował również zaproszenie na swój pierwszy Masters. - To moje marzenie od zawsze, żeby pojechać do Augusty. To wciąż surrealistyczne. Jestem pewien, że niedługo to do mnie dotrze, ale tak, to po prostu szaleństwo - dodał.

Austriak znowu górą

Tym razem ponownie skrzyżowały się ścieżki 32-letniego Austriaka i sześć lat starszego Irlandczyka. Teraz jednak nie rywalizowali ze sobą korespondencyjnie, ale grali ramię w ramię, w ostatniej grupie flagowego turnieju PGA Tour – Truist Championship. Remisowali przystępując do rundy finałowej. Na morderczo długiej osiemnastce pola Wissahickon w The Philadelphia Cricket Club Straka zagrał do bunkra, a stamtąd wręcz genialnie na green. Shane z kolei posłał swój drive mocno w lewo, hen pod namiot sponsorski, skąd dość szczęśliwie dostał uwolnienie - bez kary. Stamtąd posłał piłkę jeszcze bliżej dołka niż jego rywal. Sepp, mając jedno uderzenie przewagi, nie trafił na zwycięstwo, zatrzymując piłkę nieprzyjemnie daleko od dołka. W odpowiedzi Shane zagrał swój putt jeszcze dalej od dołka i teraz po prostu musiał go trafić. Nie trafił, a jego kolega miał w tym momencie dwa putty na wygraną. Wykorzystał tylko pierwszy z nich. Shane przykucnął, zakrył twarz i wyglądał na załamanego. Okazało się, że trzy putty na ostatnim dołku kosztowały go jakieś lekko licząc 400 tysięcy dolarów. Z powodu tego błędu nie zajął samodzielnego drugiego miejsca, tylko zmuszony był podzielić się tą pozycją z Justinem Thomasem.

Czwarte i największe zwycięstwo PGA Tour w dorobku i drugie tegoroczne – po styczniowym The American Express, wystrzeliło Austriaka na najwyższe w karierze, dziewiąte miejsce w rankingu światowym. Po zwycięstwie nie krył wdzięczności dla całej swojej ekipy. - Jestem bardzo wdzięczny, ponieważ to nie tylko moja ciężka praca. Moi trenerzy… praca, którą wykonują dzień w dzień, jest czymś wyjątkowym i sprawia, że ​​łatwiej mi wyjść i starać się być lepszym, ponieważ wiem, że robią wszystko, co mogą, aby mi pomóc - powiedział w niedzielny wieczór. - Myślę, że to po prostu kulminacja ciężkiej pracy wielu osób, które doprowadziły mnie do tego punktu.

Kumple z Marco Simone

Straka i Lowry zdążyli poznać się wręcz doskonale podczas upalnego Ryder Cup w Rzymie w 2023 roku. Sepp był wtedy debiutantem w drużynie europejskiej, a Shane grał w tej imprezie już po raz drugi, debiutując dwa lata wcześniej w amerykańskim Whistling Straits, gdzie Europa dostała potworne cięgi od gospodarzy. Na polu Marco Simone, które okazało się dużo szczęśliwsze dla Europejczyków zagrali wtedy razem dwukrotnie – raz wygrywając z Rickiem Fowlerem i Collinem Morikawą i raz przegrywając z Maxem Homą i Brianem Harmanem. W meczach singlowych Sepp przegrał z Justinem Thomasem, a Shane wywalczył remis z jego przyjacielem Jordanem Spiethem. Wiele wskazuje na to, że na przełomie września i października na nowojorskim polu Bethpage Black los ponownie może ich połączyć i być może wspólnie staną przed szansą wyszarpania punktów drużynie amerykańskiej. 

Rusza PGA Championship!

Przed nami drugi turniej wielkoszlemowy roku – PGA Championship, rozgrywany na polu Quail Hollow. Całkiem dobrze radzi sobie tam zazwyczaj Rory McIlroy – zwycięzca tegorocznego Masters, podczas którego został dopiero szóstym golfistą planety z pełnym Wielkim Szlemem. Rors, dwukrotny mistrz PGA Championship, wygrywał na tym polu czterokrotnie, w turnieju Wells Fargo Championship, w latach 2010, 2015, 2021 i 2024, a pierwsza z tych wygranych, wtedy figurująca jako Quail Hollow Championship, była jednocześnie jego pierwszym zwycięstwem PGA Tour! W turnieju Truist Championship był siódmy, katastrofalnie niecelnie posługując się driverem.

Jednak u Rorsa nigdy nic nie wiadomo i może okazać się bardzo groźny na polu, które tak zdominował na przestrzeni lat. W jego ślady – skompletowania Wielkiego Szlema - może pójść Jordan Spieth, wygrywający do tej pory po razie w każdym turnieju wielkoszlemowym, w Masters i US Open w 2015 roku, kiedy był też drugi w PGA Championship, i w The Open 2017. Od czwartku stanie przed szansą dołączenia do największych graczy w historii. Obrońcą tytułu będzie Xander Schauffele, który rok temu w Valhalla Golf Club pokonał jednym uderzeniem Brysona DeChambeau.

Po występach w dwóch poprzednich latach, tym razem nie zobaczymy tam Adriana Meronka. Jak informuje Jacek Person, turniej transmitowany będzie na antenie Polsat Sport Premium 3. Wartkim komentarzem zajmie się Golfowa Służba Sprawozdawcza, w składzie: Jacek Person i Andrzej Person.

Kasia Nieciak

WYNIKI

Obrońcą tytułu mistrza PGA Championship będzie Xander Schauffele. Fot. Facebook PGA Championship

Jordan Spieth marzy o Wielkim Szlemie. Fot. Facebook PGA Championship