Sport

Rąk nie opuszczę

Rozmowa z selekcjonerem Marcinem Lijewskim przed kwalifikacyjnymi meczami Euro 2026

Plany nakreślone, pozostaje zrealizować taktykę selekcjonera. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Meczami z Izraelem w Olsztynie i Rumunią w Buzau rozpoczynacie eliminacje do kolejnej ważnej imprezy - mistrzostw Europy 2026. Jak przebiegało składające się z dwóch części zgrupowanie?

- Najpierw była praca głównie z młodymi, a z młodymi super się pracuje. Przyjeżdżają na kadrę z innym nastawieniem; szarpią, walczą, jest czysta jazda na maksa. Dla trenera to sama radość. Ja wolę taką mocną „orkę” na hali... Potem spotkaliśmy się już z zawodnikami z pierwszej reprezentacji i tutaj jest już trochę inaczej. Zajęcia mają bowiem inny charakter. Starsi albo bardziej doświadczeni zawodnicy też bardzo chcą, ale jednak każdy z nich ma już w „tyłku” bardzo dużo ligowego sezonu i to trochę widać. Jest zatem więcej teoretycznej pracy pod konkretnego przeciwnika. Więcej taktyki, rzutów, stałych fragmentów itp.

Spotkaliście się pierwszy raz od pół roku. Trochę długo. To się dało odczuć?

- Po pierwszym treningu nigdy nie obiecuję sobie jakości turbo, tym bardziej że przygotowania to za duże słowo, bo w pełnym składzie odbyliśmy jeden trening w poniedziałek, a potem zajęcia we wtorek i środę. No ale te, które już wspólnie odbyliśmy, dały mi parę odpowiedzi na kilka niewiadomych, na przykład jak powinno wyglądać ustawienie obrony pod Izrael. Ćwiczyliśmy też grę w ataku szybkim, pozycyjnym, grę w przewadze lub w osłabieniu 7 na 6, a w czwartek o 18.00 ruszamy do boju.

Z powodu kontuzji wypadło panu kilku ważnych zawodników. Przede wszystkim strata Michała Daszka wydaje się bardzo bolesna...

- Taki jest chyba mój żywot trenera w reprezentacji. Jeszcze nigdy nie miałem na zgrupowaniu optymalnego składu. Nigdy nie miałem wszystkich zawodników, których chciałem, których powoływałem, widziałem w „mojej” kadrze. Ale nie jestem z tych, którzy będą narzekać, opuszczać ręce i mówić: „wola Boga”. Nieszczęście jednego jest szansą dla drugiego i tak to trzeba traktować. Szkoda Michała, bo nie dość, że to doświadczony, ograny chłopak, bardzo ważne ogniwo reprezentacji, to jeszcze był w znakomitej formie (wszechstronnyzawodnik płockiej Wisły przeszedł już operację prawego stawu barkowego i nie zagra w styczniowych MŚ - dop. red.). Zobaczymy jak swoją szansę na prawym rozegraniu wykorzysta Andrzej Widomski.

Pozostali w dobrej dyspozycji i kondycji zjawili się na zgrupowaniu?

- Jedynie obrotowy Bartek Bis ma trochę podkręconą kostkę, ale - jak sam mówi - to drobnostka.

Jaka jest atmosfera w kadrze?

- Nigdy nie było złej. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, a ja chciałbym, żeby byli wkurwi... Żeby nie mogli się doczekać, żeby wkrótce będą się bić dla Polski. Na początku trzeba więc było „ruszyć” zespół.

Co wiemy o przeciwnikach? Po losowaniu, jak to zwykle nad Wisłą mówiliśmy, że grupa jest lekka, łatwa, przyjemna...

- Oczywiście, tak można sobie mówić, a nikt nie ma pojęcia, że Izrael to niebezpieczny przeciwnik, zespół na takim samym poziomie jak my. Za Piotrka Przybeckiego przegraliśmy z nimi, nasi juniorzy regularnie dostają od nich w łeb, więc nie patrzmy na Izrael jak na inne egzotyczne kraje. Mają kilku zawodników z doświadczeniem, którzy grają w Bundeslidze, lidze francuskiej, w Lidze Mistrzów. Trzeba uważać chociażby na bardzo dobrego środkowego Yoava Lumbroso, który gra w Lidze Mistrzów, w Dinamo Bukareszt. Izrael przyjedzie do nas w pełnym składzie, wszyscy są zdrowi. Mają też nowego trenera, którego nie znam, i to jest dla mnie największa niewiadoma.

Dlaczego?

- Bo gość może podejść do sprawy na dwa sposoby: wyjdzie z założenia, że w trzy dni świata nie zbawi, albo będzie chciał koniecznie odcisnąć swoje piętno na zespole i zacznie zmieniać, a to w obronie, a to w ataku, a na to nie jesteśmy w żaden sposób przygotowani, bo - nie oszukujmy się - materiału z Izraela jest mało. Musimy więc patrzeć tylko na siebie.

Konflikt na Bliskim Wschodzie nie ma na nich wpływu?

- Nie wiem, trzeba ich zapytać. Nie wiem, czy trenowali u siebie, czy się spotkali gdzieś za granicą. Wiem, że system przygotowań mają taki sam jak my. Najpierw zjeżdżali się krajową ekipą, a później dołączali zawodnicy z Europy. Jest jeszcze jeden ważny aspekt - Izraelczycy przyjeżdżają do nas z luźną głową, bo nic nie muszą. Nie mają nic do stracenia, a wszystko mogą zyskać.

W przeciwieństwie do nas, bo my musimy ten mecz koniecznie wygrać.

- Musimy i to jest ta ważna różnica, o której też musimy pamiętać. Nasz największy problem jest taki, że mamy zawodników, którzy potrafią bardzo dobrze grać w ataku, a nie potrafią w obronie. Zawodników, którzy biegają do ataku i obrony możemy policzyć na palcach jednej ręki. Wśród takich rozgrywających są Ariel Pietrasik, Paweł Paterek i Michał Olejniczak. Do tej trójki dochodzi jeszcze Damian Przytuła, ale pozostałych - a myślę tu o Maćku Papinie czy Piotrku Jędraszczyku - trzeba „chować”. Przy takim zespole jak Izrael, który gra bardzo szybko, z obrony do ataku idzie w 3 sekundy, nie mamy szans. Dlatego organizację błyskawicznego powrotu do obrony lub szybkiej zmiany atakujących z obrońcami musimy sobie jak najlepiej ustawić przed meczem.

Awans na Euro 2026 wywalczą po dwie najlepsze drużyny z każdej z ośmiu grup, a także cztery najlepsze zespoły, które w swoich grupach zajmą trzecie lokaty. Czyli...

- ...można awansować z 3. miejsca, ale po co? Trzeba grać, trzeba wygrywać, budować siebie, nabierać pewności jako zespół i co najważniejsze - robić punkty, a nie kalkulować.

W niedzielę czeka na nas Rumunia. To będzie jeszcze trudniejsza skala zadania?

- Nad Rumunią jeszcze się nie zastanawiałem. Musimy zrobić pierwszy krok, by myśleć o następnym. Oczywiście mam sporo „przyciętych” materiałów wideo o Rumunach, mam sporo wiadomości, ale na razie wszystkie siły są skupione na Izraelu. Dopiero gdy sędzia odgwiżdże koniec meczu w Olsztynie, pójdę do hotelu, zamknę kwestię Izraela i otworzę oczy na Rumunię.

Ale już teraz możemy podzielić się wiedzą, że ta reprezentacja potrafi grać i nie będą Rumuni - zwłaszcza u siebie - chłopcami do bicia.

- Jest w Europie czołówka, kilka reprezentacji od zawsze silnych, ale i ci średniacy to już teraz jest grupa tak spłaszczona, że o wyniku decyduje dyspozycja dnia. Kontuzja jednego czy drugiego może wszystko zepsuć. Dlatego musimy być przygotowani na wszystko. Rumunia jest bardzo mocnym zespołem, w dodatku zagra u siebie. Oni bardzo poważnie podeszli do rozpoczynających się eliminacji, bo od ponad tygodnia się przygotowywali i już kilka dni temu pojechali na pierwszy mecz do Portugalii. To pokazuje, że mecz u nich absolutnie nie będzie spacerkiem. Wręcz odwrotnie, będzie bardzo ciężki.

Nas też czekają mecze z teoretycznie najsilniejszą w grupie Portugalią.

- Ale te mecze są w marcu, a do przyszłego roku jeszcze się może tyle wydarzyć, że nie myślmy na razie o Portugalczykach.

Mimo wszystko jesteśmy optymistycznie i bojowo nastawieni przed izraelsko-rumuńską konfrontacją?

- Oczywiście. Po to gramy, żeby wygrać. Ale im bliżej dwumeczu, tym bardziej wiem, jak niełatwe zadanie nas czeka i jak dobrze musimy być przygotowani oraz skoncentrowani na tym co mamy wykonać.

Rozmawiał Zbigniew Cieńciała

KADRA NA IZRAEL I RUMUNIĘ

Bramkarze: Marcel Jastrzębski (Wisła Płock), Adam Morawski (MT Melsungen), Jakub Skrzyniarz (Bidasoa Irun).

Zawodnicy z pola: Bartłomiej Bis (HSC 2000 Coburg), Jakub Będzikowski, Mikołaj Czapliński, Maciej Papina (wszyscy Wybrzeże Gdańsk), Jan Czuwara (Zagłębie Lubin), Maciej Gębala (HC Erlangen), Wiktor Jankowski (MMTS Kwidzyn), Piotr Jędraszczyk, Andrzej Widomski (obaj Gwardia Opole), Piot Mielczarski (BM Guadalajara), Filip Michałowicz (MKS Kalisz), Arkadiusz Moryto, Michał Olejniczak (obaj Industria Kielce), Paweł Paterek (Chrobry Głogów), Ariel Pietrasik (Kadetten Schaffhausen), Damian Przytuła (Tatabanya Kezilabda), Kamil Syprzak (Paris Saint-Germain), Jakub Szyszko (Górnik Zabrze).


CZY WIESZ, ŻE...

◼ Podczas gdy reprezentacja Polski rozpocznie walkę o awans na ME 2026, mecze towarzyskie rozegrają kadry młodzieżowców U-20 oraz juniorów młodszych.

Młodzieżowa reprezentacja (złożona z zawodników urodzonych w 2004 roku lub młodszych) pod wodzą Rafała Bernackiego przygotowuje się w Wałczu do przyszłorocznych MŚ do lat 21 w Polsce. W piątek i sobotę zmierzy się z Niemcami, półfinalistami ostatnich ME do lat 20, na których Polacy zajęli 14. lokatę. Oba spotkania odbędą się w Wałczu o 17.00.

W Zakopanem trenuje reprezentacja juniorów młodszych (zawodnicy urodzeni w 2008 roku lub młodsi) pod okiem Rafała Glińskiego. Tę kadrę czeka debiut w biało-czerwonych barwach. Pierwszymi rywalami będą Rumuni, a mecze odbędą się w Zakopanem w piątek i sobotę o 17.00.

Transmisje ze spotkań obu reprezentacji będą dostępne na kanale Handball Polska w serwisie YouTube. Natomiast transmisję meczów pierwszej reprezentacji z Izraelem i Rumunią przeprowadzi TVP Sport, w aplikacji TVP Sport oraz na stronie sport.tvp.pl. Początek dzisiejszego i niedzielnego spotkania o 18.00.