Rafał Gikiewicz wraca do ekstraklasy
Jak spisze się w nowych barwach Rafał Gikiewicz? Fot. Marcin Bryja/widzew.com
Rafał Gikiewicz wraca do ekstraklasy
Po 10 latach gry za granicą, głównie w Niemczech (Eintracht Brunszwik, SC Freiburg, Union Berlin, FC Augsburg) i ostatnio w Turcji (Ankaragücü) 36-letni bramkarz Rafał Gikiewicz wrócił do polskiej ekstraklasy. Miał do wyboru Wisłę Kraków i Widzew – wybrał zespół z ekstraklasy.
Szefowie Widzewa natychmiast zareagowali na niedzielną porażkę z Jagiellonią. Trudno powiedzieć, że to akurat niedoświadczony bramkarz Jan Krzywański, który po raz drugi dopiero zagrał w zespole w oficjalnym meczu, jest winien przegranej, ale nie ulega wątpliwości, że Widzew po odejściu Henricha Ravasa do New England Revolution i kontuzji sprowadzonego w jego miejsce Ivana Krajcirika został z pustą bramką. Gikiewicz rozwiązał właśnie kontrakt z drużyną z Ankary i był do wzięcia. W poniedziałek przechodził w Łodzi testy medyczne, a we wtorek doszło do podpisania kontraktu z tym doświadczonym zawodnikiem. Umowa obowiązywać ma tylko do końca sezonu i jest ewidentnie opcją zapasową wobec kontuzji Krajcirika. Młody Słowak wyleczył już kontuzję i trenuje z zespołem, nie przeszedł jednak okresu przygotowawczego i rzucenie go teraz na głęboką ligową wodę jest ryzykowne.
Gikiewicz pochodzi z Olsztyna, ale jego pierwszym klubem był nie Stomil, a rywalizująca z nim niegdyś Warmia. W ekstraklasie zadebiutował w wieku 21 lat w lutym 2009 roku jako zawodnik Jagiellonii (wcześniej „nie sprawdził się” w Górniku Zabrze i w Legii), ale ani w Białymstoku, ani później we wrocławskim Śląsku nie był nigdy pierwszym bramkarzem. Po odejściu ze Śląska był 10 lat temu testowany przez Widzew. Bramkarską klasę międzynarodową zyskał jednak dopiero grając w Niemczech, gdzie miał duży udział w awansie Unionu Berlin do Bundesligi, a potem z powodzeniem grał w Augsburgu. Nie udało mu się jednak spełnić swojego największego marzenia, jakim była gra w reprezentacji. Jest jednym z tych zawodników, którzy „na zgrupowanie kadry gotowi byli jechać nawet „z własnymi kanapkami”, jak powiedział kiedyś inny z niespełnionych piłkarzy Mirosław Trzeciak. Dwa razy brał zresztą udział w zgrupowaniach, a jeszcze zimą 2022 roku był poważnie brany pod uwagę przez Czesława Michniewicza przy rozdawaniu kadrowych nominacji.
Po wieloletnim tournee zagranicznym na trasie Cypr-Kazachstan-Bułgaria-Arabia Saudyjska-Tajlandia-Jordania-Rumunia-Bahrajn-Indie (mniej wartościowym piłkarsko, ale turystycznie nie do pobicia) do Polski wrócił też brat-bliźniak Rafała, napastnik Łukasz, w Polsce zawodnik między innymi Polonii Bytom, ŁKS i Śląska (gdzie w przeciwieństwie do brata był zawodnikiem pierwszoplanowym w mistrzowskim sezonie 2011/12). Obecnie jest zawodnikiem Klubu Towarzysko-Sportowego Weszło, grającego w mazowieckiej IV lidze, co sugerowałoby, że z wielkich ambicji sportowych już zrezygnował, ale z kolei jego forma (dwa gole w sobotnim sparingu z II-ligową Wisłą Puławy) pokazuje, że silniejsze kluby są w jego zasięgu.
Wojciech Filipiak