LIGOWIEC 

Michał Zichlarz    

Radość, łzy i gratulacje  

Przed ostatnią kolejką karty wydawały się rozdane. Tylko raz na tym etapie rywalizacji nastąpiła zmiana lidera, a co za tym idzie mistrza: w sezonie 1981/82 Śląsk stracił złoto na rzecz Widzewa. Liga była wtedy inna, inne były czasy.

W sobotę walka na szczycie rozstrzygnęła się w niewiele ponad 20 minut, bo tyle minut zajęło „Jadze” strzelenie Warcie Poznań trzech goli. Z kolei nie sposób zrozumieć, dlaczego Warta tak łatwo oddała niezwykle ważny dla siebie mecz. Może „Zieloni” faktycznie myśleli, że ostateczne rozstrzygnięcia już zapadły, a starać się nie trzeba, bo sprawę, czyli ich utrzymanie, załatwią inni. Naprawdę nie mam pojęcia, co siedziało w głowach piłkarzy z Poznania i trenera Dawida Szulczka, który po ostatnim gwizdku okazał się jednym z największych przegranych sezonu.

Spadek Warty to bodaj najważniejsza informacja dotycząca ostatniej kolejki. Do mistrzostwa białostoczan już się przyzwyczaiłem, ale degradacja mistrza Polski z 1929 i 1947 roku nie mieści mi się w głowie. Owszem, był na dole tabeli, ale nie na spadkowych miejscach. I  jeden gorszy moment zdecydował o jego spadku. Żal mi tego klubu, tak olewanego i gardzonego przez władze Poznania, które mają go w przysłowiowych czterech literach. Fani Warty nieraz dawali temu wyraz, gdy ich drużyna musiała występować na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. Nie wiadomo, co będzie dalej…

Jak na ironię, spadek dokonał się w Poznaniu, gdzie Lech przeszedł obok meczu z Koroną, która tak potrzebowała wygranej. Zaiste, dziwię się kibicom „Kolejorza”, że byli tak spokojni, patrząc na to, co wyrabiają ich sowicie opłacani ulubieńcy. To towarzystwo nieudaczników, także w gabinetach, powinno być rozgonione na cztery wiatry! „Wielki” Lech kończy z taką samą liczbą punktów co Górnik, który jest na innym biegunie, jeśli idzie o kadrę, a przede wszystkim finanse.  

Na koniec gratulacje dla piłkarzy, trenera Adriana Siemieńca, całegosztabu szkoleniowego „Jagi” i kibiców ze stolicy Podlasia. Klub ten dołącza bowiem do elitarnego grona tych, którzy mają w swej kolekcji zarówno Puchar Polski, jak i mistrzostwo . Duże brawa!  

Michał Zichlarz