Pływaczka w... hibernacji 

Dwukrotna mistrzyni olimpijska w pływaniu Ariarne Titmus przyznała, że poza treningami przygotowującymi do igrzysk w Paryżu znajduje się w "hibernacji życiowej". Australijka zamierza w stolicy Francji walczyć o drugie złoto z rzędu na 200 i 400 m stylem dowolnym. 


PŁYWANIE

Titmus w ostatnich dniach oderwała się od wyczerpującego reżimu treningowego, by wziąć udział w mistrzostwach Australii i sprawdzić swoje postępy. 

- Właściwie jestem w stanie hibernacji, kiedy nie pływam. Praktycznie codziennie mam dwie sesje treningowe, jestem na basenie przez 10 godzin, w tym czasie nie tylko pływam, ale też ćwiczę na siłowni, jeżdżę na rowerze, mam fizjoterapię i masaże" - przyznała Titmus w rozmowie z australijskimi mediami. 

- Trzeba zrobić wszystko, co się da. Moje ciało to maszyna, a ja staram się, żeby była jak najbardziej wydajna. To najważniejszy czas - podkreśliła pływaczka. 

W mistrzostwach kraju wywalczyła złoto na 800 m stylem dowolnym. Na tym dystansie ma też szansę medalową w Paryżu, jednak faworytką będzie rekordzistka świata Amerykanka Katie Ledecky, która zdominowała tę konkurencję w ostatnich latach i wygrała olimpijską rywalizację podczas trzech ostatnich igrzysk. 

Australijka najmocniejsza jest na 200 i 400 m. 

Jak przyznała, kiedyś obsesyjnie sprawdzała wyniki każdych zawodów i śledziła czasy uzyskiwane przez inne zawodniczki. Obecnie mniej interesuje się rezultatami rywalek. 

- Prawdopodobnie będę przyglądać się temu, co robią dziewczyny, ale to nie zmieni niczego, co sama robię. Może to mi dodać trochę ognia, ale wiem, że robię wszystko, co w mojej mocy. Mogę tylko kontrolować to, co sama robię. Mam nadzieję, że to wystarczy, aby naprawdę dobrze pływać - podsumowała Titmus. 

(PAP)