Punkty to priorytet
Co znaczy punkt zdobyty przez tyszan w meczu z Wieczystą?
Czy Artur Skowronek wyprowadzi tyszan z dołka? Fot. Łukasz Sobala / Press Focus
GKS TYCHY
Po siedmiu porażkach (sześciu przegranych meczach ligowych i pucharowej kompromitacji) GKS Tychy w końcu nie opuścił boiska na tarczy. Jeżeli jednak ktoś chciałby remis w meczu z Wieczystą Kraków odtrąbić jako sukces, to od razu przytoczę kilka liczb. Po pierwsze obrona, nad której uszczelnieniem podobno Artur Skowronek ze swoim sztabem pracowali usilnie przez całą przerwę na potrzeby reprezentacji, przepuściła aż trzy gole! A więc zmiana bramkarza i nowy system gry z czwórką obrońców niewiele dał.
Po drugie w pierwszej połowie tyszanie byli przy piłce tylko przez 38 procent czasu, a na koniec spotkania ten wskaźnik spadł do 35 procent. Do tego dodajmy bilans strzałów 16:26 oraz liczbę uderzeń celnych 6:10, a będziemy mieli statystyczny obraz spotkania, którego wynik (3:3) w 8 minucie doliczonego czasu ustalił Kacper Wełniak strzałem z mocno dyskutowanego w kuluarach rzutu karnego.
Inny wymiar futbolu
Ponadto, jeżeli drużyna, która ma walczyć z pełnym zaangażowaniem, w trakcie niemal 100 minut popełnia tylko osiem fauli, to można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że piłkarze w koszulkach z trójkolorowymi trójkątami na koszulkach nie „gryźli trawy”. Ale słuchając trenera podsumowującego mecz, wydaje się, że żyje on w innym wymiarze futbolu.
– Weszliśmy w ten mecz bardzo mocno skoncentrowani i skupieni na swoich zadaniach. Na wygrywaniu takich małych momentów, żeby struktura, którą trenowaliśmy, zbudowała coś dobrego na początku tego meczu i w jego trakcie. Uważam, że nieźle wyglądała nasza organizacja gry – stwierdził trener Skowronek.
Bardzo dużo jakości
Przypomnijmy, że na przerwę tyszanie schodzili, przegrywając 1:2, bo po sfinalizowanej przez Juliana Keiblingera kontrze w odstępie 155 sekund Kacper Kołotyło musiał dwa razy wyciągać piłkę z siatki. Ba, także od razu po zmianie stron goście zaatakowali bardzo groźnie, ale nadziali się na akcję Mamina Sanyanga. Ten gol nie zmienił jednak obrazu gry, bo Wieczysta nadal dominowała i w 90 minucie zakończyła swoją kanonadę zdobyciem trzeciej bramki.
– Oczywiście przyjechało do nas bardzo dużo jakości – powiedział opiekun GKS-u Tychy. – Uważam, że Wieczysta ma w tej lidze najwięcej piłkarzy na bardzo równym poziomie. Tworzyła więc sobie sytuacje, natomiast my byliśmy bardzo, bardzo zdyscyplinowani w polu karnym.
Duże brawa dla drużyny
Takie słowa po potyczce zakończonej wynikiem 3:3 mogą dziwić. I to mocno. Ale jeszcze bardziej zaskakują kolejne zdania Artura Skowronka.
– Na pewno możemy mocno żałować, że nie mamy pełnego przełamania – zakomunikował trener. – Z tej perspektywy na pewno duże brawa należą się dla drużyny, bo pokazała charakter. Wiemy, w jakim jesteśmy momencie. I przy takim kolejnym, dużym mentalnym ciosie, czyli dwóch bramkach straconych w ciągu dwóch-trzech minut pierwszej połowy, wiele zespołów by się nie podniosło. My jednak reagujemy bardzo konkretnie mentalnie, analitycznie i personalnie. Cieszę się, że zmiennicy, chociażby Mamin Sanyang czy Kacper Wełniak, potwierdzili to golami. Tak to ma wyglądać. Na tym ma polegać jedność i charakter tej drużyny. Żałujemy, że okazji, które wykreowaliśmy, nie skończyliśmy. Żałujemy także tych chwil, w których nasza organizacja powinna być lepsza – myślę o dwóch golach straconych w końcówce pierwszej połowy i o tym straconym w 90 minucie. Z perspektywy całości uważam jednak, że to jest zasłużony remis. I choć nie daje nam dzisiaj zbyt wiele w tabeli, to na pewno dla głowy i mentalu tych chłopaków znaczy bardzo dużo. Przyjechała bardzo mocna ekipa, a my pokazaliśmy pazur. Na pewno chcielibyśmy inaczej funkcjonować piłkarsko, bo oddawanie inicjatywy rywalowi to nie jest moja bajka, ale musimy podporządkować się sytuacji, szukając punktów. To jest teraz priorytetowe.
Jerzy Dusik
