Bramkarz Odry Opole nie po raz pierwszy udowodnił, że zna się na swoim fachu. Fot. Krzysztof Porębski/Press Focus


Punkt dla bramkarza

Opolanie remis w meczu z Miedzią zawdzięczają Arturowi Haluchowi.


Do spotkania z Miedzią Odra przystąpiła bez dwóch podstawowych środkowych pomocników – Rafała Niziołka i Adriana Purzyckiego, pokutujących za nadmiar żółtych kartek. Nic dziwnego, że kibice niebiesko-czerwonych martwili się o to, jak trener Adam Nocoń poradzi sobie z wypełnieniem luki w tych newralgicznych miejscach. Patrząc na statystyki można powiedzieć, że szkoleniowiec opolan nie znalazł dobrych „zamienników”, ale mimo to drużyna ze stolicy polskiej piosenki zdobyła punkt. Zawdzięcza go przede wszystkim swojemu bramkarzowi, bo Artur Haluch w sobotę był po prostu nie do pokonania.


Błyszczał między słupkami

Sygnał do ostrego strzelania dał legniczanom Damian Michalik, ale uderzając z 17. metra minimalnie chybił. Lepiej przymierzył w 20 minucie Damian Tront i właśnie wtedy golkiper Odry błysnął pierwszy raz, odbijając piłkę posłaną w kierunku bramki z linii „szesnastki”. Ważna w tej sytuacji była także szybka reakcja Mateusza Spychały, który nie dopuścił do dobitki, ekspediując futbolówkę poza boisko. Dużo potrzebnego dobremu bramkarzowi szczęścia Haluch miał w drugim pojedynku z Trontem, który w 54 minucie w zamieszaniu na polu karnym po rzucie rożnym popisał się sprytną główką i trafił w słupek. Już bez niczyjej pomocy natomiast golkiper Odry zatrzymywał uderzenia Ibana Salvadora w 63. oraz Szymona Zalewskiego w 75 minucie.


Groźny Galan

Nie znaczy to jednak, że gospodarze tylko się bronili. Wprawdzie atakowali sporadycznie i to dopiero w drugiej połowie, ale Borja Galan pokazał się w ofensywie z bardzo dobrej strony. W 66 minucie najpierw znakomitym podaniem uruchomił Jeana Franco Sarmiento, ale gdy ten w polu karnym odbił się od Rubena Hoogenhouta, to wychowanek Clubu Atletico de Madrid sam ruszył na przebój. Wbiegł w „szesnastkę”, zwodem zmylił Nemanję Mijuszkovicia i strzelił, ale Jakub Mądrzyk też udowodnił, że zna swój fach. Bramkarz Miedzi miał także szczęście, bo w 82 minucie, gdy Galan z bliskiej odległości „zamykał” akcję po wrzutce Maksymiliana Hebla, intuicyjnie przesunął się w kierunku słupka i odbił futbolówkę. Niewiele w tej akcji zabrakło, żeby Odra zdobyła bramkę.


Opinie trenerów

– Wynik jest jak wypadek, w efekcie którego obydwie drużyny są ciężko ranne, ale nie ma „zabitych” – podsumował spotkanie trener Miedzi Radosław Bella. – I my, i Odra bardzo potrzebujemy punktów. Mieliśmy swoje okazje i w pierwszej, i w drugiej połowie. Swoje sytuacje miała także Odra. Myślę, że drużyna, która strzeliłaby gola, przechyliłaby w ten sposób szalę zwycięstwa na swoją korzyść – powiedział legnicki szkoleniowiec. Natomiast trener opolan stwierdził: – Uważam, że w pierwszej połowie Miedź była lepszym zespołem. Artur Haluch nas uratował, ale od tego w drużynie jest bramkarz. Dzięki niemu w drugiej połowie lepiej zagraliśmy jako zespół. Dużo też dał dobrą zmianą Maksymilian Hebel. Mieliśmy super sytuację Galana, ale skończyło się bezbramkowym remisem i trzeba dalej robić swoje.

Jerzy Dusik