Puchar pozostaje w Europie
Przez dwa pierwsze dni Ryder Cup Europa miażdżyła drużynę amerykańską i wydawało się, że jest po wszystkim, aż w niedzielę rozgorzała walka.
Na pole Bethpage Black codziennie przybywały tłumy. Fot. Kasia Nieciak
W matni
O ile Europejczycy po prostu kibicują swojej drużynie w sposób dowcipny, kulturalny, zwykle bardzo śpiewny, Amerykanie robią wszystko, żeby przeszkodzić ekipie rywali. Środki po jakie sięgają są zaskakujące i... niedopuszczalne. Padają przekleństwa, osobiste przytyki do wyglądu zawodników, do ich spraw rodzinnych, do czego tylko się da. Na całego trwa permanentne grillowanie. Doszło do tego, że w sobotę w stronę Rory’ego McIlroya poleciała puszka z piwem, która zamiast w niego trafiła w kapelusz jego żony, na szczęście nie robiąc jej krzywdy. Ochrona zawodników została zwielokrotniona, a na polu pojawiły się dodatkowe zastępy policji. „Policja na miejscu i ilość sił bezpieczeństwa były niewiarygodne – opowiadał McIlroy po niedzielnym zwycięstwie. - Słuchajcie, nic nie miało się wydarzyć. Nie miało być żadnej fizycznej bójki ani niczego podobnego. Padło wiele słów, które były niedopuszczalne i obraźliwe”. W sobotę na szesnastym dołku doszło do słynnej już wymiany „uprzejmości” między Rorym a fanem drużyny amerykańskiej. Obie strony użyły słowa rozpoczynającego się na f. Zaczął kibic, a Rory tym razem nie wytrzymał i odpowiedział tym samym. Po chwili wykonał imponujące zagranie z prawie 140 metrów z roughu - lądując metr od dołka. „Kilka razy odparowałem, bo kilka razy mnie to dotknęło, ale staraliśmy się radzić sobie ze wszystkim, co się pojawiało z klasą i opanowaniem, i w większości przypadków czułem, że nam się to udało. To był ciężki tydzień dla nas wszystkich, ale jednocześnie uciszyliśmy ich naszą grą - tłumaczył. - Nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek powinni to akceptować w golfie. Uważam, że w golfie należy stawiać wyższe standardy niż te, które widzieliśmy w tym tygodniu”.
Dwie szkoły
Jedyną „łagodną” formą amerykańskiego kibicowania było głośne buczenie lub wykrzykiwanie w kółko: „USA, USA”... Nie było czegoś takiego jak pozytywny zorganizowany doping, coś w czym Europejczycy są mistrzami. Więc kiedy niebiescy intonowali swoje zabawne przyśpiewki, Amerykanie natychmiast zagłuszali ich buczeniem i wrzaskami: „USA, USA”. Ten schemat obowiązywał każdego dnia turniejowego. Spokojniej było tylko podczas sesji treningowych. Dawałam ponieść się chwili, wchodząc z rozpędu w tę gęstwinę, w niebieskiej czapce, na której powiewała przypięta mała europejska flaga i żółte dodatki. Słysząc klasyczne buczenie, nie zastanawiając się wiele, odpowiadałam z zaśpiewem: „Euuurooope”. Szczerze przyznaję, że osobiście nie spotkały mnie żadne nieprzyjemności z powodu bycia Europejką w tym amerykańskim mrowisku. Krzykacze po prostu skupiali się głównie na zawodnikach. Mało tego, bez problemu przepuszczano mnie pod same liny wokół greenu, kiedy o to poprosiłam. Tłumaczyłam sporo wyższym kibicom, z uśmiechem, błyskiem w oku i lustrzanką w ręku, że nie jestem „ekstremalnie wysoka” i nie będę im zasłaniać widoku. Lubiłam zagadywać Amerykanów, zawsze z uśmiechem, choć oczywiście rozmowy z europejskimi fanami były dużo bardziej produktywne. Jadąc w niedzielę metrem na rundę finałową, spotkałam kibica całego w barwach amerykańskich, od spodenek po czapkę. Kiedy przechodził obok mnie mrugnęłam i zaintonowałam „Go Europe!”. Facet popatrzył tylko na mnie, z lekko skwaszoną miną odparował: „Oh, stop it” i poszedł dalej. To nie było tak, że wszyscy amerykańcy kibice zachowywali się źle lub skandalicznie. W większości byli spokojni i nie przejawiali objawów ekstremizmu, jednak szaleńców było całkiem sporo i naprawdę dali w kość zawodnikom z drugiej strony Atlantyku.
Nie było rekordu
Przed niedzielnymi singlami Europa marzyła o rekordowym zwycięstwie na polu Bethpage Black. Amerykanie świętowali swoją najwyższą wygraną w Pucharze Rydera w 2021 roku w Whistling Straits, wygrywając 19:9. Ponad połowa zawodników – sześciu Amerykanów i siedmiu Europejczyków z 12-osobowych drużyn - grała wtedy w Wisconsin. Tym razem scenariusz był zgoła odmienny.
W piątek drużyna Europy miała trzy punkty przewagi. Po sobocie przewaga wzrosła do rekordowych siedmiu punktów. Europejczycy potrzebowali jeszcze tylko trzech punktów z dwunastu meczów singlowych w niedzielę, aby odnieść pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w USA od czasu historycznego „Cudu w Medinah” w 2012 roku, kiedy to ekipa Europy ostatniego dnia zmieniła wynik 6:10 na 14,5-13,5. Europa marzyła o wyrównaniu wyniku Amerykanów z 2021 roku. Sprawy przybrały jednak zupełnie inny obrót. Od sobotniej klęski 11,5-4,5, w niedzielę Amerykanie wściekle zaatakowali, będąc całkiem blisko odwrócenia losów tegorocznego turnieju.
Dopiero w czwartym pojedynku od końca Irlandczyk Shane Lowry zremisował z Russelem Henleyem i zapewnił Europejczykom remis 14-14 i zachowanie pucharu. Z kolei Anglik Tyrrell Hatton również zremisował z Collinem Morikawą i przypieczętował europejski triumf wynikiem 14,5-12,5. Na koniec kolejny remis, Roberta MacIntyre’a z Samem Burnsem ustanowił ostateczny rezultat 15-13. Europa wygrała, choć tylko Szwed Ludvig Aberg jako jedyny wygrał swój mecz. Ostatniego dnia Amerykanie byli górą sześciokrotnie, zdobyli w singlu więcej punktów niż kiedykolwiek wcześniej – a mimo to przegrali. „Było ciężko – powiedział Ludvig. - Było coraz głośniej i czuło się, jakby ziemia się trzęsła”.
Kapitan był przygotowany
Luke Donald poprowadził drużynę europejską drugi raz z rzędu. Wygrał w Rzymie, a dwa lata później zwyciężył w Nowym Jorku. A przecież jego nominacja była nieco przypadkowa, po tym jak zastąpił na tym stanowisku Henrika Stensona, który wyemigrował do LIV Golf – tym samym tracąc pozycję kapitana. Po tych wszystkich zawirowaniach Luke został dopiero drugim kapitanem w historii, który poprowadził Europę do zwycięstw u siebie i na wyjeździe, po Tonym Jacklinie w 1985 i 1987 roku.
„Luke jest kapitanem tego statku i dowodził nami lepiej niż ktokolwiek inny mógłby nam przewodzić. Postawił poprzeczkę niezwykle wysoko przyszłym kapitanom” – powiedział Jon Rahm, a jego koledzy z drużyny tylko kiwali głowami. Pokonany kapitan USA, Keegan Bradley, nazwał Donalda „najlepszym europejskim kapitanem w historii Pucharu Rydera”. „Myślę, że uczynił z tej europejskiej drużyny naprawdę niepokonaną siłę – dodał Bradley. - Postawił swoją drużynę w najlepszej pozycji do zwycięstwa, a dokonanie tego w tych dwóch miejscach to niezwykłe osiągnięcie”. Pomiędzy Rzymem a Nowym Jorkiem jedyną zmianą w drużynie był awansujący z rankingu Duńczyk Rasmus Hojgaard, który zastąpił swojego brata Nicolaia. Reszta ekipy pozostała identyczna.
Jose Maria Olazabal – hiszpańska legenda Ryder Cup, kapitan w Medinah, jeden z pięciu wicekapitanów europejskich na Bethpage, podkreślał, że decydującym powodem sukcesu była bliska relacja Donalda z zawodnikami. „Od samego początku wysyłał regularne wiadomości i motywował zawodników. Pod tym względem sposób, w jaki gracze byli przygotowani, był najwyższej klasy”.
Luke Donald, były numer jeden na świecie i czterokrotnie zawodnik zwycięskich drużyn Ryder Cup, zaznaczał, że ciągłość była ważnym czynnikiem wpływającym na ten sukces. On i wszyscy członkowie zwycięskiej drużyny z 2023 roku, z wyjątkiem jednego, powrócili i w tym roku. „Miałem po prostu szczęście, że trafiłem na zespół, który mnie znał i mi ufał. Zawsze starałem się tylko być jak najlepiej przygotowanym”.
Kolejna batalia rozgorzeje już za dwa lata w Irlandii.
Kasia Nieciak
Zwycięska drużyna widziana z ogromnej trybuny przy starcie pierwszego dołka. Zdjęcia Kasia Nieciak
Kibice europejscy zadbali nawet o chusteczki dla Amerykanów.
Rory McIlroy przyjął najcięższe ciosy w Nowym Jorku.
Europejscy kibice dali się zauważyć i polubić.
Kapitan Bradley zadumany przy piętnastym greenie w niedzielę.
W barwach europejskich.
Scottie Scheffler przegrał wszystkie cztery mecze parami. Odkuł się dopiero pokonując w niedzielę McIlroya.
