Sport

Przytłaczający respekt

Trzy kwadranse bośniacko-szwedzkiego koncertu na dwa asy wystarczyły do zatopienia na Bułgarskiej dziurawej, gdańskiej łajby.

Lech bez większego wysiłku pokonał nadmorską przeszkodę. Fot. Piotr Matusewicz/PressoFocus

Spotkanie w Poznaniu, jak wszystkie inne w 3. ligowej kolejce, poprzedziło odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego i minuta ciszy dla uczczenia 80. rocznicy Powstania Warszawskiego. Potem sędzia Marcin Szczerbowicz dał sygnał do rozpoczęcia gry, ale wielu widzów nie zdążyło się jeszcze dobrze ulokować na sektorach, a gospodarze objęli prowadzenie. W 153. sekundzie Dino Hotić idealnie zacentrował, a Mikael Ishak, mimo asysty Andrei Chindrisa, głową pokonał Bogdana Sarnawskiego. - Strasznie słabo rozpoczęliśmy to spotkanie – lamentował po meczu szkoleniowiec gości, ale określenie „słabo” nie było adekwatne do tego, co wyczyniali w sobotę goście. 

Dwa kwadranse później Adriel Ba Loua dośrodkował w pole karne, a niewysoki Hotić (168 cm) uprzedził Tomasza Neugebauera i głową pokonał Sarnawskiego. To była kopia pierwszej bramki, lecz nie koniec skutecznych ciosów wyprowadzanych przez Lecha, bowiem po kolejnych pięciu minutach Ishak przy asyście Sousy po raz drugi, a czwarty raz w tym sezonie wpisał się na listę strzelców. Jeszcze przed przerwą duet Ishak – Hotić mógł zdobyć kolejną bramkę. Strzał Szweda i dobitkę Bośniaka obronił jednak golkiper Lechii. Natomiast aktywa gdańszczan ograniczyły się do loba Maksyma Chłania na pustą bramkę w 14 minucie po kiksie Alexa Douglasa, ale ostatecznie Ukrainiec z ponad 30 metrów nie trafił. Po 45 minutach losy meczu na Bułgarskiej były praktycznie rozstrzygnięte.

Po przerwie tempo wyraźnie spadło. Gospodarze kontrolowali grę, choć już bez takiej determinacji jak w pierwszej połowie, a bezradną Lechię na niewiele było stać. Biało-zieloni mieli sytuacje - w 51 min Camilo Mena w sytuacji sam na sam nie pokonał Mrozka - jednak honorowe trafienie na osłodę zaliczyli w doliczonym czasie gry. Strzał zza pola karnego Karla Wendta odbił się pechowo od nogi 17-letniego debiutanta Wojciecha Mońki i zmylił Mrozka. Sędzia Szczerbowicz już nie wznowił meczu.

Zbigniew Cieńciała



OCENA MECZU HH


Lech Poznań - Lechia Gdańsk 3:1 (3:0)


1:0 – Ishak, 3 min (głową, asysta Hotić), 2:0 – Hotić, 35 min (głową, asysta Ba Loua), 3:0 - Ishak 40 min (asysta Sousa), 3:1 - Wendt 90+3 min.


[LECH]: Mrozek 7 – Gurgul 7, Milic 6, Douglas 6 – Kozubal 6, Murawski 6 - Ba Loua 5 (74. Fiabema niesklas.), Sousa 5 (74. Ali niesklas.), Joel 7 (90. Mońka niesklas.), Hotić 7 (60. Hakans 1) – Ishak 7 (60. Szymczak 2). [Trener] Niels FREDERIKSEN.

[Rezerwowi:] Bednarek, Andersson, Salamon, Pingot.


[LECHIA]: Sarnawski 5 – Piła 4, Chindris 4, Olsson 4, Kałahur 2 (46. Conrado 3) – Mena 4, Żelizko 4, Kapic 5 (74. Bułeca niesklas), Neugebauer 2 (46. Wendt 3), Chłań 5 (76. Sezonienko niesklas.) - Bobcek 4 (76. Wjunnyk niesklas.). [Trener] Szymon GRABOWSKI.

[Rezerwowi:] Weirauch, D'Arrigo, Gueho.


[Sędziował] Marcin Szczerbowicz (Olsztyn) - 7. [Asystenci]: Radosław Siejka (Łódź) i Filip Sierant (Warszawa). [Widzów] 20383. Czas gry 94 min (46+48). Żółte kartki: Hakans (65. faul) – Chindris (60. faul), Żelizko (73. faul).


[Piłkarz meczu] – Dino HOTIĆ.



MÓWIĄ LICZBY


LECH LECHIA


58 posiadanie piłki 42

6 strzały celne 3

13 strzały niecelne 7

9 rzuty rożne 3

10 faule 11

2 spalone 0

1 żółte kartki 2




GŁOS TRENERÓW

[Szymon GRABOWSKI:] - Wiedzieliśmy, że Lech będzie chciał nas zdominować od pierwszej minuty i tak się niestety stało. W pierwszej połowie było widać chyba zbyt duży respekt dla przeciwnika, ale też popełniliśmy zbyt wiele błędów indywidualnych. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy z tego meczu wyciągnąć jak najwięcej pozytywów. Gratulacje dla mojego zespołu za postawę w drugiej połowie. Po przerwie wyglądaliśmy inaczej i lepiej, dążyliśmy do zdobycia honorowego gola. Udało nam się to trochę zbyt późno. Lech wygrał w pełni zasłużenie. Przypomnę tylko, że w zeszłym sezonie występowaliśmy w pierwszej lidze, nie graliśmy przeciwko takim zespołom, jak Lech Poznań czy takim zawodnikom, jak Mikael Ishak. On pokazał naszym obrońcom, w jaki sposób powinno się walczyć o piłkę w polu karnym i w powietrzu.

[Niels FREDERIKSEN:] - Jestem zadowolony szczególnie z pierwszej połowy. I to nie tylko dlatego, że zdobyliśmy trzy gole, ale podobał mi się sposób naszej gry. W dobrym tempie rozgrywaliśmy akcje, na dużej intensywności, mieliśmy dużo wejść w pole karne przeciwnika. Byliśmy mocno zorientowani na ofensywę. Jeśli prowadzisz do przerwy 3:0, liczysz na to, że drugą połowę też wygrasz, a my tymczasem ją przegraliśmy. Zmieniłem Mikaela Ishaka, bowiem zasygnalizował drobny uraz mięśniowy i nie chciałem ryzykować jego zdrowia. Dino Hotić z kolei grał na dużej intensywności przez te 60 minut, dlatego uznałem, że jest okazja dać szansę zmiennikom.