Sport

Przypomniał się Corrales

Mający zaledwie jedno zwycięstwo mistrzowie Polski zamierzali w 7. kolejce Ligi Mistrzów odebrać w Orlen Arenie nadzieje węgierskiemu liderowi grupy A, jednemu z kandydatów do Final 4.

Fot. PressFocus

Mający zaledwie jedno zwycięstwo mistrzowie Polski zamierzali w 7. kolejce Ligi Mistrzów odebrać w Orlen Arenie nadzieje węgierskiemu liderowi grupy A, jednemu z kandydatów do Final 4. - W naszej hali wszystko jest możliwe - zapewniał trener Xavier Sabate. Nic bardziej mylnego, ale o tym na końcu relacji...

Trzeba przyznać, że przez pierwsze 30 minut sporo się działo, choć mecz nie stał na najwyższym poziomie. Początek należał do gości, którzy szybko odskoczyli na bezpieczną odległość (2:5), jednak trzy kolejne rzuty miejscowych pozwoliły im wrócić do gry. Prz stanie 7:7 mieli nawet sytuację na pierwsze w tym meczu prowadzenie. Zaprzepaścili jednak szansę, więc kilkadziesiąt sekund później znów przegrywali 7:11. O przewadze Węgrów decydowała głównie słaba skuteczność gospodarzy, którzy z Rodrigo Corralesa robili bohatera; dwumetrowy Hiszpan przypomniał sobie klimat płockiej hali, gdyż w latach 2014-17 bronił barw Wisły.

Mimo to do przerwy wynik był lepszy niż gra polskiego zespołu, więc nadzieje na odrobienie dwubramkowej straty dobry wynik jeszcze się tliły. Tymczasem już na początku drugiej połowy Madziarzy znów odskoczyli na cztery trafienia i nie pozostawało nic, tylko cały czas ich gonić. Kilka razy „Nafciarze” zbliżali się na odległość gola (15:16, 16:17), głównie za sprawą doskonale usposobionego Mirko Alilovicia. Ilekroć jednak wydawało się, że remis jest w zasięgu, klasę pokazywał Corrales. Na kwadrans przed końcem płocczanie przegrywali tylko 17:18 i czerwoną kartkę za faul ujrzał ich były zawodnik, Siergiej Kosorotow. Za moment po bramce Gergo Fazekasa był remis i Wisła miała szansę na pierwsze prowadzenie. I wtedy, ponownie - który to raz? - do akcji włączył się Corrales, a jego koledzy z pola wygrali ten fragment 4:1 i na 7 minut przed końcem zrobiło się już nieprzyjemnie - 19:22. W końcówce było jeszcze trochę emocji (22:24, 23:25), ale gracze Veszprem nie dali już sobie odebrać zasłużonego zwycięstwa.

Zbigniew Cieńciała

Orlen Wisła Płock - Veszprem HC 24:27 (10:12)

ORLEN WISŁA: Hallgrimsson, Alilović - Piroch 2, Sroczyk, Serdio 1, Panić, Susnja, Zarabec 10/5, Fazekas 5, Siszko, Terzić, Dawydzik, Mihić 4, Szita 1, Cokan, Michałowicz 1. Kary: 2 min. Trener Xavier SABATE.

VESZPREM: Corrales, Jensen - Grahovac, Descat, Elisson 7, Ligetvari, Cindrić 6, Remili 4/1, Vegh, Palmarsson, Pechmalbec, Janowszky, Vailupau 3, Casado 1, Fabregas 6, Kosorotow (CZK, 46 min - faul). Kary: 6 min. Trener Fuertes PASCUAL.

Sędziowali: Vaclav Horacek i Jiri Novotny (Czechy). Widzów 4800.