Jan Hlavica ma zastąpić pauzującego kapitana Podbeskidzia. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus


Przylatuje rozpędzona Lechia

Bez pauzującego Daniela Mikołajewskiego będzie musiało poradzić sobie Podbeskidzie w meczu z Lechią Gdańsk.

 

Kapitan bielskiej drużyny pauzuje za ósmą żółtą kartkę, którą zobaczył w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Jego miejsce w składzie z pewnością zajmie Jan Hlavica, bo trener Jarosław Skrobacz nie ma większego pola manewru. Poza jedną wymuszoną zmianą pozostali piłkarze nie narzekają na poważne urazy i będą brani pod uwagę przez szkoleniowca. Tymczasem przed „Góralami” wyjątkowo trudne zadanie, bo do Bielska-Białej przyjeżdża, a właściwie leci samolotem na lotnisko w Krakowie-Balicach, rozpędzona Lechia Gdańsk. Wicelider rozgrywek w rundzie wiosennej zdobył komplet dziewięciu punktów, a bilans bramkowy wynosi 9:1. Na szczęście dla Podbeskidzia jeszcze poza kadrą meczową znaleźć ma się Luis Fernandez, który od kilkunastu dni trenuje z zespołem, ale wciąż nie jest w pełni sił po urazie kolana, jakiego nabawił się jesienią.

 

W środę gdański klub potwierdził pozyskanie Bohdana Wjunnyka. 21-letni napastnik w obecnym sezonie wystąpił w sześciu spotkaniach i strzelił jedną bramkę w barwach Szachtara Donieck. Ukrainiec z Podbeskidziem na pewno nie zagra, bo jego sprawę zbada FIFA i upłynie trochę czasu, zanim uprawni go do rozgrywek. Piłkarz miał rozwiązać umowę z Szachtarem jeszcze przed końcem okna transferowego z winy klubu. Inne zdanie na ten temat ma jednak jego były pracodawca.

 

Swoich słów nie żałuje

W ostatnich dniach po raz pierwszy po zwolnieniu z Podbeskidzia głos zabrał trener Dariusz Marzec, który udzielił wywiadu serwisowi „Meczyki.pl”. 55-latek został zwolniony w zeszłym tygodniu po czwartej porażce odniesionej w sześciu spotkaniach jako trener bielskiego klub (jego bilans uzupełnia jedno zwycięstwo i jeden remis). Szkoleniowiec zdradził, że zwolniony z klubu mógł już zostać po ostatnim meczu rundy jesiennej, gdy Podbeskidzie w ostatnich minutach pokonało na wyjeździe Znicz Pruszków. Gola na wagę wygranej zdobył wtedy Daniel Mikołajewski, który skutecznie egzekwował rzut karny po faulu na Lionelu Abate. - W momencie, w którym zostałem zatrudniony w Podbeskidziu, prezesem klubu był Bogdan Kłys. Dwa tygodnie po rozpoczęciu mojej pracy do Podbeskidzia przyszedł nowy prezes, który zaczął po prostu nowe porządki i pierwsza rozmowa z nim była taka, że gdybym nie wygrał meczu ze Zniczem, to by mnie nie było już wtedy. Stąd też ja wiedziałem, że siedzę na mega bombie – powiedział.

 

Dariusz Marzec po przegranej z Odrą Opole (1:2) użył na pomeczowej konferencji bardzo kontrowersyjnych słów, nazywając swoich piłkarzy „frajerami”. W ten sposób skrytykował postawę zespołu, który przez blisko 70 minut grał w przewadze jednego zawodnika, a mimo wszystko zaznał kolejnej porażki. Szkoleniowiec szczerze stwierdził, że w żaden sposób nie żałuje wypowiedzianych słów. - Nie żałuję tego i nie przepraszałem za to. Rozmawialiśmy na ten temat z zespołem i przede wszystkim, co to jest frajer? To jest nowicjusz, ktoś niedoświadczony i my właśnie tak zachowaliśmy się w tych pierwszych dwóch meczach - oznajmił.

 

gru