Sport

Przykład dawał Badia

Piastowi przy Łazienkowskiej udawało się urywać punkty. Fot. Adam Starszyński/PressFocus

SZLAGIER KOLEJKI

Legia w meczach z Piastem u siebie z reguły wygrywała, ale nie jest tak, że gliwiczanie nie byli w stanie sprawić niespodzianki przy Łazienkowskiej. Jednak w czasie pierwszego pobytu jedenastki z Górnego Śląska wśród najlepszych (2008-2010), legioniści w Warszawie wygrali pewnie 3:1 i 3:0.

Po kolejnym awansie Piasta do ekstraklasy Legia przy Łazienkowskiej ponownie zwyciężała, żeby w końcu potknąć się w sezonie 2015/16, kiedy gliwiczanie zostali wicemistrzem Polski. Oba zespoły zmierzyły się wtedy ze sobą trzy razy. Raz w Gliwicach, dwa razy w Warszawie i właśnie jeden z tych pojedynków zakończył się podziałem punktów. Walczący wtedy z Legią o mistrzostwo Piast zremisował na wyjeździe w grudniu 2015 roku 1:1. Gospodarze prowadzili po samobójczym trafieniu Brazylijczyka Heberta, wyrównał w końcówce Gerard Badia i trener Radoslav Latal mógł mieć powody do zadowolenia.

Skoro jesteśmy przy Badii, to należy przypomnieć historyczny sezon 2018/19, kiedy drużyna pod wodzą trenera Waldemara Fornalika, szczególnie w rundzie mistrzowskiej wygrywała spotkanie za spotkaniem, także przy Łazienkowskiej. Mecz rozegrany w 34. kolejce na początku maja 2019 r. i prowadzony przez Szymona Marciniaka, zakończył się wygraną gości z Górnego Śląska 1:0. Na listę strzelców wpisał się oczywiście Badia. Była to jedna z kluczowych wygranych, która dała potem pierwsze miejsce na koniec rozgrywek, a tamten mecz wszedł do annałów polskiej ligowej piłki.

Teraz historia nie ma jednak znaczenia. W składzie drużyny Aleksandara Vukovicia, który przy Łazienkowskiej czuje się jak w domu, jest sporo byłych piłkarzy klubu z Warszawy. I trener, i zawodnicy mają coś do pokazania w niedzielnym meczu, gdzie emocji, jak to przy okazji rywalizacji Legii z Piastem, pewnie nie zabraknie.

(zich)