Przyjeżdża jeden z faworytów

Tomasz Nowak (z prawej) i jego koledzy zrobią wszystko, by pełna pula została pod Klimczokiem. Fot. Paweł Mruczek/bts.rekord

Przyjeżdża jeden z faworytów

Wspomnienia znikną wraz z pierwszym gwizdkiem - zapewnia Tomasz Nowak, którego Rekord Bielsko-Biała podejmie dziś Zagłębie Sosnowiec.

Mecz, który ze względu na spodziewaną dużą grupę kibiców gości rozegrany zostanie na Stadionie Miejskim, pod wieloma względami będzie wyjątkowy dla Tomasza Nowaka. Doświadczony pomocnik przez trzy lata bronił barw Zagłębia i w sezonie 2017/18 świętował awans do ekstraklasy. W trakcie bardzo długiej kariery czterokrotnie grał przeciwko klubowi z Sosnowca, choć... przypomina sobie tylko dwa występy. - Jeden, gdy byłem w Podbeskidziu, a drugi w Koronie Kielce - mówi 39-latek, zapominając o dwóch meczach z sezonu 2007/08. Warte podkreślenia jest to, że żadnego tych spotkań nie przegrał. - Oby tak pozostało - uśmiecha się Nowak. - Trzeba patrzeć do przodu i zrobić wszystko, by w sobotę sięgnąć po pełną pulę. Wspomnienia znikną wraz z pierwszym gwizdkiem, ale nie będę ukrywał, że czuję sentyment do sosnowieckiego klubu. Zresztą moje dzieci trenują w akademii Zagłębia... Ale dziś jestem w Rekordzie i zrobię wszystko, żeby Zagłębie tego meczu nie wygrało - przekonuje zawodnik, który w biało-zielonych barwach występuje od wiosny 2021 roku, kiedy został wypożyczony z Podbeskidzia.

Lider też popełnia błędy

Po tamtym sezonie już na stałe zadomowił się w Cygańskim Lesie, gdzie jest jednym z liderów oraz trenerem drużyn młodzieżowych. W barwach Rekordu rozegrał już 119 spotkań i strzelił 32 gole, a do tego doliczyć wypadałoby trudną do oszacowania liczbę asyst. - Nie ukrywam, że czuję się człowiekiem Rekordu. Kiedyś w kuluarach mówiłem, że trafiając do tego klubu, wydawało mi się, że będzie to chwilowa przygoda, a tymczasem stała się jedną z najpiękniejszych rzeczy w moim życiu i ponownie złapałem radość do piłki nożnej - zwierza się Tomasz Nowak, który porażkę (0:2) na inaugurację drugoligowych rozgrywek z Chojniczanką częściowo wziął na klatę. To po jego złym podaniu przed własnym polem karnym rywale przejęli piłkę i Valerijs Szabala zdobył drugą bramkę. Czy dziś przeciwko Zagłębiu beniaminek będzie bardziej zachowawczy? - Mamy określoną filozofię gry, a wiele meczów i trudnych momentów pokazało, że nie modyfikujemy zarówno swojego stylu, jak i DNA - deklaruje lider Rekordu.

Nie będą chłopcami do bicia

Z regionem zagłębiowsko-dąbrowskim od zawsze związany jest również Dariusz Klacza. Co ciekawe, szkoleniowiec Rekordu nigdy nie był związany z Zagłębiem. - Trenersko, bo kibicowsko zawsze wspierałem ten klub, ale w sobotę nie będzie to miało żadnego znaczenia. Będziemy walczyć o pełną pulę - deklaruje trener beniaminka, który mimo porażki w Chojnicach nie załamuje rąk. - Nie sprostaliśmy warunkom, jakie postawił nam zespół Chojniczanki i już do przerw straciliśmy dwa gole, ale to, co pokazaliśmy w drugiej połowie, napawa optymizmem i raczej nie będziemy chłopcami do bicia. Dostaliśmy lekcję pokory. Musimy więcej wymagać i więcej dawać z siebie w każdym spotkaniu. Interwencja w szatni i zmiany, których dokonaliśmy, dały impuls drużynie. Po meczu powiedziałem chłopakom, że powinni być dumni, że przeciwstawili się drużynie, która nie tak dawno grała w barażach o 1. ligę. To dobrze wróży i do kolejnego meczu przystępujemy z większą pokorą, ale nie spuszczamy głów. Jako zespół jesteśmy mądrzejsi po tej porażce - podkreśla trener Klacza i dodaje, że w meczu z Zagłębiem najważniejsze będzie realizowanie planu. Przypomnijmy, że mecz Rekord - Zagłębie będzie można zobaczyć w TVP Sport; początek o 15.00.

(gru)