Sport

Przyjemnie patrzeć, jak grają

Rozmowa z byłym napastnikiem m.in. Górnika Zabrze i ŁKS-u Łódź

Starcie Damiana Rasaka (nr 6) z Martinem Remacle. Takich pojedynków w meczu Korona – Górnik nie zabraknie. Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus

NA LIGOWĄ KOLEJKĘ ZAPRASZA DAWID JARKA

Na początek zmagań w 17. kolejce ekstraklasy starcie w piątek wieczorem w Gliwicach Piasta z liderem Lechem. Czego się spodziewać?

- Lech jest rozpędzony i na pewno trudne zadanie przed piłkarzami z Gliwic. Na dodatek nie może grać zawieszony za czerwoną kartkę Jakub Czerwiński, co jest dużym osłabieniem. Piast u siebie potrafi być jednak nieprzyjemnym zespołem. Na pewno trener Vuković odpowiednio nakręci swoich zawodników i postawią się liderowi, ale oczywiście Lech jest faworytem.

Dużo ostatnio mówi się w kontekście klubu z Gliwic o 33-milionowym długu. Na już potrzeba 14 milionów złotych. Jak na to patrzeć?

- Na pewno to niepokojące wieści. Przysłuchuję się temu od jakiegoś czasu i muszę powiedzieć, że jestem w szoku, bo Piast był – jak się na to patrzyło z boku – takim poukładanym klubem. Było przecież mistrzostwo Polski, miejsca na podium, a teraz takie niepokojące informacje. Dla piłkarzy to jednak sprawa, która jest z tyłu głowy, drugorzędna. Oni będą się chcieli odpowiednio „sprzedać” i pokazać w takiej rywalizacji jak ta w piątek, zapomnieć o tym, co jest wewnątrz klubu.

Nie sposób nie zapytać o pana były klub, czyli Górnika. Zabrzanie notują ostatnio bardzo dobrą passę, bo cztery wygrane w pięciu ostatnich ligowych meczach i pytanie, czy tę serię będą w stanie podtrzymać w niedzielne południe w Kielcach?

- Korona u siebie jest mocna, nieprzyjemna i niebezpieczna. Górnik jednak w ostatnim czasie jest naprawdę w wysokiej formie i gra bardzo dobrze piłką. Obserwuję ich na co dzień, widzę jak to wygląda. Tak jak teraz w piłkę, to nie grali dawno. Czują się przy niej bardzo pewnie, a pokazują to statystyki, ile podań między sobą wymieniają, jak one są celne. Przeciwnik musi przez to sporo biegać. Górnik kreuje sobie wiele podbramkowych sytuacji, ale gorzej z ich wykończeniem. Cały czas liczę, że jeden z ich napastników przełamie się na dobre, czy to młody Buksa, czy Zahović, że odpalą i zaczną seryjnie trafiać, bo tego „Górnicy” potrzebują. Sytuacje są, fajnie wygląda to do 20 metra, a później brakuje tej "kropki nad i”. Zresztą trener Urban doskonale o tym wie i na treningach na pewno nad tym pracują. Liczę na wygraną zabrzan w Kielcach!  

Ostatnio po derbach Górnik – Piast głośno było o zachowaniu Lukasa Podolskiego. Faul, odepchnięcie Czerwińskiego, ostatecznie 15 tys. złotych kary od Komisji Ligi. Jak pan jako były ligowiec oceni wszystko?

- Takiemu zawodnikowi takie zachowanie nie przystoi. Wiem, że to typ walczaka, bardzo ambitny. Wielu było w lidze piłkarzy, którzy lubili walkę wręcz, ale nikt nie dopuszczał się takich czynów jak „Poldi”, a na dodatek potem jeszcze poza boiskiem podpalanie całej machiny. To niepotrzebne, tym bardziej, że Górnikowi teraz też potrzeba spokoju, kogoś kto przejmie klub i zrobi porządek. Też się zastanawiam, czy to dobre, żeby tak teraz wszystko podpalać. To co się wydarzyło, powinno być załatwione wewnątrz klubu, powinien to załatwić dyrektor klubu z samym Lukasem.

Na dole tabeli ważny mecz, bo zamykający tabelę Śląsk gra z Puszczą. Czy wrocławianie po zmianie trenera i dobrym ostatnio meczu z Jagiellonią, gdzie przecież na terenie mistrza Polski zremisowali, są w stanie wydźwignąć się z dna?

- Śląsk Wrocław jest dla mnie jedną wielką zagadką. Oglądając ich mecze mam wrażenie, że się męczą na boisku. Nie są tacy, jak w zeszłym sezonie, kiedy grali z polotem i pasją. Teraz jest im trudno, nie kreują sobie wielu sytuacji. Ostatnio jednak 2:2 z Jagiellonią, jest nowy trener, więc widać jakąś motywację. A Puszcza? Jak to oni – wszyscy mówią, że grają brzydko, że bramki zdobywają po choćby dalekich wyrzutach z autu. Bazują na tym, a jeśli wygrywa się w ten sposób, jak ostatnio z Widzewem czy remisuje, to liczy się efekt, to co jest w sieci, a styl schodzi wtedy na drugi plan. Łatwo się gra, jak się jest w środku tabeli, mając 10 punktów przewagi nad rywalami niż jak się jest w strefie spadkowej. Puszcza łapie się każdego sposobu, żeby zdobywać bramki.

Co w tej chwili słychać u Dawida Jarki?

- Z końcem lipca obroniłem pracę magisterską. Jestem menedżerem sportu i turystki. Wcześniej skończyłem licencjat z pedagogiki, więc fajnie to sobie pomieszałem. Teraz poszedłem jeszcze na studia podyplomowe z oligofrenopedagogiki, to studia związane z pracą z dziećmi ze spektrum autyzmu i Aspergera. Robię je we Wrocławiu. Cały czas staram się rozwijać w tym kierunku.

Dalej jest pan też w piłce, a przed panem świetny futbolowy wyjazd, czy raczej trenerski staż…

- Dalej gram w Przemszy Siewierz. Teraz będę tam dodatkowo grającym drugim trenerem, pomagając w prowadzeniu zespołu trenerowi Michałowi Chmielowskiemu. A co dowyjazdu, to w przyszłą środę, 4 grudnia – właśnie z trenerem Chmielowskim, który wszystko zorganizował – lecimy na tygodniowy staż do Girony. Będziemy na treningach tego klubu, a także Espanyolu. Do tego będziemy mieć zajęcia z trenerem przygotowania fizycznego Barcelony. Fajny wyjazd, a wszystko kończymy meczem Girona – Real Madryt. Co do moich trenerskich papierów, to wiosną zaczynam kurs na trenera UEFA „A”.

Rozmawiał Michał Zichlarz                    

Dawid Jarka od lipca jest magistrem. Fot. własne