Nawet najwięksi optymiści wśród kibiców Ruchu nie wierzą już w to, że zespół utrzyma ekstraklasę w tym sezonie. Mimo lepszej gry niż w zeszłej rundzie tempo zdobywania punktów nie różni się znacząco od tego, co było jesienią. Ruch więc nie tylko nie goni reszty stawki, ale traci również bezpieczny dystans nad ostatnim ŁKS-em, który zrobił to, co miano zrobić w Chorzowie, czyli seryjnie punktować.

Taki stan rzeczy powoduje, że w Chorzowie powoli godzą się z tym, że za kilka miesięcy Ruch będzie występował w I lidze. Mają tego świadomość kibice, ale co ważniejsze – również działacze. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że zarząd Ruchu postawił wszystko na jedną kartę. Ściągnął masowo nowych piłkarzy, oferując im krótkie, półroczne kontrakty. Z jednej strony opcja ta wydawała się bezpieczna, bo w razie utrzymania można było wznowić rozmowy o dłuższym pobycie w Chorzowie, a w razie spadku taki transfer nie generował żadnych większych kosztów. Z drugiej strony po sezonie kontrakty kończyły się 25 z 28 zawodników, co groziło tym, że Ruch za pół roku będzie musiał budować drużynę od 0.

Dlatego cieszy, że klub reaguje na bieżąco. W przeciągu ostatnich tygodni przedłużono kontrakty z Patrykiem Sikorą, Danielem Szczepanem, Tomaszem Wójtowiczem, Szymonem Szymańskim oraz Przemysławem Szurem. Jeśli uda się też na dłużej w Chorzowie zatrzymać Roberta Dadoka czy Josemę, to „Niebiescy” jak na warunki pierwszoligowe będą dysponowali całkiem solidną ekipą i niewykluczone, że pobyt na zapleczu ekstraklasy będzie tylko chwilowy. Tego sobie i wszystkim kibicom życzę.

Iwo Raczek