Przeżył prawie wszystko
Pochodzący z Mikołowa pomocnik twardej walki się nie boi, czym również zasłużył sobie na opaskę kapitana. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus
Przeżył prawie wszystko
Patryk Sikora rozegrał ostatnio swój setny mecz w zespole „Niebieskich”.
Nie ma już w Chorzowie wielu piłkarzy, którzy pamiętają czasy trzecioligowej tułaczki z lat 2019-21. W drużynie od tamtej pory pozostają: Tomasz Foszmańczyk, Tomasz Wójtowicz, Jakub Bielecki, Tomasz Nowak (poza ekstraklasową kadrą) oraz Patryk Sikora. III ligę pamięta też Mateusz Bartolewski, ale on w międzyczasie zaliczył epizod w Zagłębiu Lubin. Jeśli zaś chodzi o Sikorę, debiutował w zespole jeszcze w I lidze w sezonie 2017/18, na krótko przed spadkiem. W ostatnią sobotę „stuknęło” mu już 100 spotkań w Ruchu.
Zaczął z Puszczą
- Był to taki gorzki debiut. Na pewno nie wymarzony, nie taki, jak sobie wyobrażałem. Byłem szczęśliwy, że zadebiutowałem, ale z drugiej strony czułem sportową złość, bo przegraliśmy – wspominał 5 maja 2018 roku Sikora. Miał wtedy niecałe 19 lat i wszedł na boisko w końcówce spotkania z Puszczą Niepołomice. Ruch prowadzony wtedy przez Dariusza Fornalaka przegrał z „Żubrami” 0:2, a niedługo potem pożegnał się z I ligą. To była 29. kolejka, a Sikora w każdym kolejnym meczu meldował się na murawie. Wtedy pewnie nawet nie myślał, jaką historię napisze w następnych sezonach razem z Ruchem. Środkowy pomocnik zaliczył z drużyną kolejny spadek, wypadnięcie poza szczebel centralny, a następnie szybki powrót aż na sam szczyt. Zmieniali się trenerzy (Wleciałowski, Bereta, Skrobacz, Woś), zawodnicy czy... stadiony, ale pochodzący z Mikołowa zawodnik trwał niezmiennie.
Debiut jako kapitan
Z czasem jego znaczenie dla Ruchu zaczęło rosnąć. Z każdym kolejnym awansem poziom rozgrywek był coraz wyższy, lecz Sikora nic sobie z tego nie robił. Wymiana składu go ominęła. W końcu zapracował na opaskę kapitańską. Tą domyślnie rzecz jasna zakłada Tomasz Foszmańczyk, lecz już od jakiegoś czasu popularny „Fosa” musi liczyć się z rolą rezerwowego. Wieku nie oszuka, na początku lutego skończył 38 lat. Jesienią jako kapitana chorzowian często oglądaliśmy Macieja Sadloka, lecz wynikało to głównie z kontuzji Sikory, który wiele spotkań opuścił. Bowiem to właśnie 24-latek jest drugi w hierarchii do opaski, co widać w meczach wiosennych. Zarówno z Legią, jak i Wartą drużynę na murawę wyprowadzał właśnie „Sikor”. Także w rundzie jesiennej, gdy wychodził w podstawowym składzie, był kapitanem, m.in. w inauguracyjnej kolejce z Zagłębiem Lubin. – Mój pierwszy mecz w ekstraklasie był gorzki. Niestety, przegraliśmy, ale trzeba to wkalkulować w sezon. To były dla mnie bardzo duże emocje i niezapomniane chwile, które będę pamiętał do końca życia. W debiucie wyszedłem z opaską kapitana. To wspaniała rzecz, chociaż szkoda, że nie zdobyliśmy punktów – mówił Sikora po porażce 1:2 w Lubinie. Pewnym wyjątkiem w hierarchii był jesienny mecz na Stadionie Śląskim z Koroną Kielce. Wówczas pomocnik zagrał od pierwszej minuty, ale mimo tego to Sadlok założył opaskę.
Trzeba zapłacić frycowe
Jego wejście w ekstraklasę nie jest łatwe. Ruch wygrał do tej pory tylko jeden mecz, a Sikora akurat w nim nie wystąpił. W ogóle opuścił już 9 spotkań z powodu różnych, większych czy mniejszych, urazów. Kiedy już jednak znajdował się w kadrze, to grał, choć nie zawsze w pierwszym składzie. Można powiedzieć, że zderzył się z ekstraklasą także pod względem czysto piłkarskim. – W tej lidze trzeba zapłacić frycowe. Nie pomogły mi też moje perypetie z kontuzjami. Mam nadzieję, że na wiosnę zdrowie będzie dopisywać, dbam o to. Mam nadzieję, że i minut, i występów – przede wszystkim tych dobrych – będzie jak najwięcej – przyznał. – Przeżyłem z Ruchem prawie wszystko. Może jeszcze kiedyś zaświeci ta piętnasta gwiazdka?
Piotr Tubacki
MECZE PATRYKA SIKORY W RUCHU
Ekstraklasa 12
I liga 34
II liga 26
III liga 25
Puchar Polski 3
10
LAT
miał Patryk Sikora, kiedy trafił do Ruchu. Od tamtej pory nieprzerwanie zakłada niebieską koszulkę.