Sport

Przeszłość nie ma znaczenia

Trener Dawid Szulczek spotka się dzisiaj z klubem, który w dotychczasowej karierze kojarzy się z nim najmocniej. Na boisku sentymenty trzeba jednak odłożyć na bok.

W maju na piersi Dawida Szulczka widniało zielone „W”, a w październiku ma już niebieskie „R”. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

RUCH CHORZÓW

Temat Warty ciągle żyje w trenerze Szulczku. Po tym, kiedy jego przygoda z „Dumą Wildy” zakończyła się spadkiem, odciął się na kilka tygodni, żeby poukładać w głowie wyjątkowo bolesny finisz. Po kilku miesiącach bez klubu objął Ruch, ale wątki poznańskie niejednokrotnie pojawiają się w jego wypowiedziach, nawet niewymuszone pytaniami dziennikarzy. Nie może więc dziwić, że dzisiejszy mecz będzie dla niego szczególny.

Wróciła na dobre tory

– Nie ma co ukrywać, dużo zawdzięczam Warcie i ludziom, którzy dali mi szansę. Mieliśmy dobre prawie trzy lata, ale ostatni miesiąc był niestety fatalny i skończyło się źle. Wcześniejsze dwa i pół roku wiązało się jednak z satysfakcją i pięknymi wspomnieniami, co oczywiście w najbliższym meczu nie będzie miało znaczenia. Na Stadionie Śląskim kibice będą oglądali Ruch, który walczy i jest coraz większym monolitem. Przede wszystkim jesteśmy nastawieni na to, żeby ten mecz wygrać – podkreślił zdecydowanie Dawid Szulczek.

Choć zmierzy się ze swoim niedawnym pracodawcą, wiele twarzy w szeregach Warty będzie nowych. Jak właściwie każdy klub w Polsce „Zieloni” przeszli rewolucję po spadku. Po sześciu kolejkach zwolnili też trenera. Piotra Jacka zastąpił Piotr Klepczarek, wyraźnie poprawiając wyniki zespołu. – Sporo się zmieniło pod kątem personaliów. Ponad połowa drużyny jest nowa. Warta zawsze słynęła z tego, że jest dobrze zorganizowana w grze obronnej. W tym sezonie straciła co prawda dużo goli, ale dochodziło do tego we wcześniejszym etapie. Poza meczem z Miedzią Legnica jej obrona spisuje się lepiej. Wisła Kraków, Wisła Płock w Pucharze czy Kotwica nie pokonały golkipera Warty, więc widać, że poszło to w dobrym kierunku. Na plus należy zaliczyć to, że klub otrząsnął się już po spadku. ŁKS zrobił to pierwszy, Ruch drugi, Warta też wróciła na dobre tory – zauważył trener „Niebieskich”.

Dwóch tu, dwóch tam

W Poznaniu podstawowymi piłkarzami są byli gracze 14-krotnych mistrzów Polski. Maciej Firlej „odbił się” od nich zeszłej jesieni, natomiast Kacprowi Michalskiemu podziękowano po spadku. Aktualnie obaj raczej nie mieliby szans na regularną grę w Ruchu. Do Chorzowa trener Szulczek ściągnął z kolei dwóch graczy, których jeszcze parę miesięcy temu miał w Warcie – Filipa Borowskiego i przede wszystkim Mo Mezghraniego. Tego ostatniego „Zieloni” nie mieli szans na zatrzymanie po spadku do I ligi. „Niebiescy” (z naciskiem na trenera Szulczka) przekonali go jednak do transferu.

Zagrają bez Ventury

Niewykluczone, że Belg o algierskich korzeniach po raz kolejny zagra na niestandardowej dla siebie pozycji. W sparingu z Piastem i w lidze ze Stalą Rzeszów Mezghrani wystąpił bowiem jako ofensywny środkowy pomocnik. – Przy tym eksperymentalnym ustawieniu kluczowe było to, że Mezghrani jest bardzo agresywny, wybiegany, oddaje dużo intensywności i złapał dobry kontakt z Denisem Venturą. Ze Stalą ważne było, żeby zawodnicy mogli się dobrze komunikować, tym bardziej że zmieniliśmy też młodzieżowca i obok nich zagrał Bartek Barański. Zagraliśmy tak pierwszy raz i wyglądało to przyzwoicie, ale nie ma co ukrywać, że Mo najlepszy jest na wahadle w systemie 1-3-4-3 – ocenił Szulczek, który nie skorzysta dzisiaj z usług wspomnianego Ventury. Słowak jest zawieszony za kartki, ale do składu wróci inny środkowy pomocnik, bardziej ofensywny Mateusz Szwoch. Trener Ruchu nie zapowiedział jednak żadnych taktycznych rewolucji.

Piotr Tubacki

93 MECZE w roli trenera Warty zaliczył Dawid Szulczek. Wygrał 33 z nich, 37 przegrał, a 23 zremisował. Trzy pożegnalne porażki zadecydowały o tym, że poznaniacy spadli z ekstraklasy.



Trudny okres w Warcie

Rozmowa z Mo Mezghranim, pomocnikiem Ruchu Chorzów.

Jakiego meczu się pan spodziewa?

– Myślę, że to będzie trudne spotkanie, bo każde starcie w tej lidze jest wymagające. Warta to dobry zespół z wieloma młodymi zawodnikami i myślę, że pokaże mnóstwo determinacji.

Zdążyliście odetchnąć po poniedziałkowym spotkaniu w Rzeszowie?

– Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, bo właściwie tylko trzy dni na przygotowanie. Każdy w zespole jest jednak profesjonalistą, a trener dużo mówił o regeneracji. Mieliśmy na nią dwa pełne dni. Mamy szeroką kadrę i możemy skorzystać z każdego zawodnika, bo wszyscy są ważni. Mamy odpowiedni zespół, aby rozegrać udane zawody.

W Rzeszowie zagrał pan nietypowo, bo jako ofensywny środkowy pomocnik. Jak się pan czuł na tej pozycji?

– W drużynach juniorskich zawsze grałem na tej pozycji, więc dla mnie to nic nowego. Oczywiście, to była zmiana w porównaniu do mojej nominalnej pozycji, ale zawsze gram tam, gdzie trener mnie ustawi i zawsze daję z siebie sto procent. Jestem doświadczonym piłkarzem. Mam już 30 lat, nie jestem młody i wiem, co i jak mam robić. Po prostu trzeba to wykonać.

Pana poprzednim klubem była właśnie Warta. Jak ją pan wspomina?

– To był krótki okres. Trafiłem tam w styczniu, więc spędziłem w niej tylko sześć miesięcy. To był trudny czas, bo spadliśmy z tylko jednym punktem straty do bezpiecznej strefy. To nie jest dobre wspomnienie. Klub był jednak dobry, miasto fajne, ale w piątek najważniejsze będzie to, żeby Ruch wygrał.

Ostatnio podskoczyliście w tabeli i zbliżyliście się do strefy barażowej. Jak się na to pan zapatruje?

– Dla mnie najważniejsze jest to, aby wygrać każdy kolejny mecz i wrócić do ekstraklasy. To jest ambicja całego zespołu i codziennie siedzi nam to w głowach.