Sport

Przejażdżka kolejką górską

Druga połowa w Gliwicach była szalona i nikt do końca nie mógł być pewnym wyniku.

Gliwiczanie przeżywali momenty złości, niepewności, ale też jak widać – radości. Punkt jednak nie może ich zadowalać. Fot. Lukasz Sobala / PressFocus

Zespół Aleksandara Vukovicia fatalnie zaczął mecz. Bez Patryka Dziczka, który z powodu zabiegu kontuzjowanej kostki w tym roku już nie zagra i pauzującego za żółte kartki obrońcy Jakuba Czerwińskiego, gliwiczanie byli zagubieni i popełniali błędy.

Sygnał od Hiszpana

Debiutujący w ekstraklasie Miguel Nobrega już w po kilku minutach „popisał się” faulem we własnym polu karnym. Do piłki podszedł Camilo Mena i prawie… nie strzelił rzutu karnego. Frantiszek Plach wyczuł intencje Kolumbijczyka, ale odbił piłkę w bok bramki. Słowak miał prawo być niezadowolony, bo przy interwencji ucierpiały jego żebra, przez co potrzebna była interwencja fizjoterapeutów. Dodatkowo szybko żółtą kartkę zobaczył środkowy obrońca Tomas Huk, który tym samem wypadł z kolejnego ligowego meczu Piasta.

Dopiero po pół godzinie coś zaczęło dziać się pod bramką gości z Trójmiasta. Jorge Felix najpierw uderzył nad poprzeczką, a tuż przed w końcu trafił do bramki. Doświadczony piłkarz otrzymał świetne podanie od Michała Chrapka i mocnym strzałem pokonał bramkarza Lechii. Piast mógł nawet prowadzić jeszcze przed przerwą, bowiem w doliczonym czasie piłka po strzale Miłosza Szczepańskiego otarła się o słupek.

Huraganowe ataki

Błyskawicznie po wznowieniu gry po przerwie goście z Gdańska wyszli na prowadzenie za sprawą Bohdana Wjunnyka. Piast jakby został w szatni, bo chwilę później powinno być 3:1 dla Lechii, ale Mena zmarnował dwie kapitalne sytuacje i… poprosił o zmianę, bowiem doznał kontuzji mięśniowej. Gospodarze też dokonali roszad, musieli coś zmienić, ale obraz gry nie uległ większej poprawie. Co gorsza dla Piasta, Lechia starała się wykorzystać każdą stratę czy każdy błąd gliwiczan. Niemal każda kontra groziła utratą kolejnej bramki. W końcu goście dopięli swego, a uczynił to Louis D’Arrigo, który na boisku przy Okrzei pojawił się… dwie minuty wcześniej.

Trzeci gol wreszcie zadziałał na gospodarzy jak zimny prysznic, bowiem dopiero wtedy Piast rzucił się mocno do ataku. Pod bramką Lechii zaczęło robić się nerwowo i szybko gliwiczanie złapali kontakt, a po raz drugi swój kunszt pokazał Felix. Goście wybronili pierwszą falę ataków, lecz do końca nie mogli być pewni swego. W 81 minucie Rosołek dopiął swego i gliwiczanie „wrócili do żywych” na dobre. Fani nieśli dopingiem drużynę z Okrzei do kolejnych, szaleńczych wręcz ataków. Gliwiczanie mieli swoje okazje, ale raz dali się złapać na kontrę gości i gdyby nie kapitalna interwencja Placha, to kto wie, czy znów nie odrabialiby strat. Tak się jednak nie stało i drużyny podzieliły się punktem.

(KRIS)



MÓWIĄ LICZBY
PIAST LECHIA
66 posiadanie piłki 34
5 strzały celne 8
4 strzały niecelne 4
13 rzuty rożne 1
1 Spalone 0
10 faule 12
3 żółte kartki 2