Kaanowi Caliskanerowi (z lewej) sędziowie „nie ukradli” gola. Fot. Adam Starszyński/PressFocus.pl


Przegrywają tylko z... VAR-em

W ostatnim meczu z Radomiakiem liderowi ekstraklasy sędziowie zabrali trzy gole!

 

Po chwilowej zapaści - porażki z Lechem Poznań i Górnikiem Zabrze oraz remis z Ruchem Chorzów - Jagiellonia Białystok szybko wróciła do równowagi. Świadczą o tym przekonujące zwycięstwa ze Śląskiem Wrocław i Radomiakiem. W pierwszym z nich zawodnicy trenera Adriana Siemieńca oddali na bramkę 18 strzałów, w drugim „tylko” 16.


Zabrane trafienia

Ta statystyka byłaby korzystniejsza, gdyby sędziowie nie zabrali „Żubrom” trzech trafień. W tej chwili „Jaga” w ekstraklasie gra najładniejszy futbol, ale co ważniejsze - skuteczny. W 25 potyczkach ligowych zdobyła 56 goli, a drugi w tej klasyfikacji Raków Częstochowa ma aż dziewięć trafień mniej (47). W sobotę w Radomiu zespół trenera Siemieńca powiększył swój dorobek „tylko” o dwie bramki, ale mógł ich mieć więcej.

Już w pierwszej połowie sędziowie, przy wsparciu VAR-u, nie zaliczyli gościom dwóch goli. W 5 minucie po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Kristoffera Hansena piłkę głową do siatki skierował Jesus Imaz.


Po analizie VAR sędziowie gola anulowali, ponieważ dopatrzyli się ofsajdu niespełna 34-letniego Hiszpana. Dziesięć minut później już nie było wątpliwości, gdy po dośrodkowaniu Tarasa Romanczuka Mateusz Skrzypczak strzałem głową zmusił do kapitulacji Gabriela Kobylaka.


W 26 minucie Jagiellonia po raz kolejny umieściła futbolówkę w bramce, gdy Afimico Pululu idealnie obsłużył Nene, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z golkiperem Radomiaka. Do gry ponownie włączyli się sędziowie, którzy - przy współudziale VAR-u – orzekli, że Portugalczyk zbyt szybko wystartował do piłki i w momencie podania był na spalonym.


Drugi cios goście zadali w 73 minucie, przeprowadzając iście zabójczą kontrę. Złe wybicie piłki przez Kobylaka wykorzystał Nene, który błyskawicznie uruchomił Niemca Kaana Caliskanera. 24-letni napastnik tureckiego pochodzenia pognał przed siebie i strzałem w „okienko” przypieczętował zasłużone zwycięstwo lidera PKO BP Ekstraklasy.


Strzelają aż miło! 

Nie był to jednak koniec wydarzeń w tym meczu z VAR-em w roli głównej. W 87 minucie kontratak Jagiellonii płaskim uderzeniem zakończył Jesus Imaz. Wydawało się, że doświadczony napastnik ustalił wynik meczu. Sędzia Daniel Stefański z Bydgoszczy dostał jednak sygnał z wozu VAR, że Hiszpan zagrał futbolówkę ręką na wcześniejszym etapie akcji i gola nie zaliczył.


Mimo „porażki” z VAR-em, trener Jagiellonii Adrian Siemieniec był zadowolony ze swoich piłkarzy. - To był dla nas trudny mecz i bardzo cenne zwycięstwo – powiedział. - Ponadto zachowaliśmy czyste konto, co w naszym przypadku nie dzieje się często. Wielokrotnie mówi się o nas, że dużo strzelamy, ale też dużo tracimy. Dlatego brawa dla bramkarza, dla defensywy, że mają takie swoje małe zwycięstwo.


Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że do tej pory „Jaga” zakończyła tylko sześć meczów bez straty gola - cztery na własnym boisku i dwa na wyjeździe. U siebie wygrała do zera z Legią Warszawa (2:0), ze Stalą Mielec (4:0), z Zagłębiem Lubin (3:0) oraz bezbramkowo zremisowała z Piastem Gliwice, natomiast na wyjeździe pokonała 1:0 Ruch Chorzów i w ostatniej kolejce Radomiaka.

 

Bogdan Nather