PRZEGRANI…


1. Niewiele brakowało

Ruchowi zabrakło ledwie kilkudziesięciu sekund do odniesienia drugiego w tym sezonie zwycięstwa. Po fenomenalnym golu Daniela Szczepana chorzowianie byli na prowadzeniu aż do ostatnich chwil spotkania. W 7 minucie doliczonego czasu do wyrównania doprowadził Jesus Imaz i marzenia o 3 punktach legły w gruzach. Remis nie jest najgorszym wynikiem dla ekipy Janusza Niedźwiedzia. W końcu Jagiellonia u siebie przegrała w tym sezonie tylko raz. Z drugiej strony punkt w sytuacji Ruchu nic nie zmienia.


2. Lider ten sam

Piłkarze Lecha i Śląska mieli być bohaterami najciekawszego wydarzenia podczas minionej kolejki. Tymczasem okazało się, że kibice byli świadkami bezbarwnego widowiska, podczas którego żadna ze stron nie chciała podjąć ryzyka. Statystycznie Lech miał przewagę, ale w praktyce meczowej nie potrafił w żaden sposób jej zaznaczyć. Obie ekipy miały okazję na objęcie prowadzenia w tabeli, a zakończyło się tym, że wciąż pozostają za plecami Jagiellonii.


3. Wina bramkarza?

Wciąż bez zwycięstwa w 2024 roku pozostaje Zagłębie Lubin. Tym razem zawodnicy trenera Waldemara Fornalika, który mecz oglądał z wysokości trybun w ramach zawieszenia za czerwoną kartkę, tylko zremisowali z Puszczą. Niepołomiczanie najpierw wyszli na prowadzenie, ale lubinianie byli w stanie jeszcze w pierwszej połowie zdobyć dwa gole. Zwycięstwa nie udało się „dowieźć” do ostatniego gwizdka, a wszystko przez Kamila Zapolnika i jego bramkę. Warto też zaznaczyć, że przy obu straconych bramkach lepiej powinien zachować się bramkarz Sokratis Dioudis. (KJ)