Przegrali z amatorami
Wstyd i żenada! Mistrz Polski upokorzony w rywalizacji z gibraltarskim... chłopcem do bicia, Lincoln Red Imps.
Tego jeszcze nie grano – polski klub przegrał w Gibraltarze. Z numerem 21 dobrze grający, 40-letni Hiszpan Nano. Fot. Henryk Lipiński / Press Focus
Gibraltar przywitał piłkarzy mistrza Polski prawie 30-stopniową temperaturą. Zanim piłkarze wybiegli na kameralny Europa Point Stadium, właściciel Lecha Piotr Rutkowski i dyrektor sportowy Tomasz Rząsa złożyli kwiaty przy pomniku generała i premiera RP Władysława Sikorskiego, który zginął w Gibraltarze w nie do końca do dzisiaj wyjaśnionym wypadku lotniczym 4 lipca 1943 roku.
Katastrofalna gra!
Pod nieobecność w wyjściowym składzie Mikaela Ishaka, który zaczął na ławce, kapitanem Kolejorza był bramkarz Bartosz Mrozek. Ten już po kilku minutach mógł skapitulować. Po składnej akcji gospodarzy przed znakomitą szansą stanął kilkudziesięciokrotny reprezentant Gibraltaru Tjay De Barr. Na szczęście dla Lecha niewysoki piłkarz trafił z kilku metrów tylko w poprzeczkę. Zaraz potem z wolnego uderzał Hiszpan Nano, ale niecelnie. W składzie 29-krotnego mistrza Gibraltaru, który w XXI wieku praktycznie rok w rok zdobywa tytuł, prym wiedli właśnie piłkarze z Hiszpanii (sześciu w wyjściowym składzie). Dodajmy, że część zawodników pracuje zawodowo, w większości w służbach mundurowych, nie są do końca zawodowcami, jak nasi „mistrzowie”.
Pachniało więc niespodzianką, sensacją, jak latem w 2016 roku, kiedy Lincoln w eliminacjach Ligi Mistrzów wygrał u siebie z Celtikiem 1:0. I faktycznie, po niewiele ponad dwóch kwadransach Lincoln objął prowadzenie! Bernardo Lopes strącił piłkę, a Kike Gomez strzałem z kilkunastu metrów, po rękach Mrozka, umieścił ją w siatce!
Poznaniacy nie mogli się odnaleźć na sztucznej nawierzchni boiska, choć wcześniej – przy okazji meczu z islandzkim Breidablik – już na takiej murawie w tym sezonie przecież grali. Najlepsze okazje w pierwszej połowie miał Yannick Agnero. Najpierw trafił w poprzeczkę, a potem futbolówkę po jego uderzeniu wyłapał Jaylan Hankins.
Bramki w końcówce
Na drugą połowę Lechici wyszli z potrójną zmianą, na boisku pojawili się Joel Pereira, Luis Palma i Taofeek Ismaheel. Mieli rozruszać fatalnie grający w pierwszej części zespół, który w Gibraltarze wspierała spora, bo 350- osobowa zorganizowana grupa fanów Kolejorza. Mieli zmienić wynik, a tymczasem do siatki trafili…gospodarze! Po rzucie wolnym futbolówkę do siatki wbił Senegalczyk Boubacar Dabo, ale na szczęście dla mistrza Polski był wcześniej na spalonym. Zaraz potem goście po raz kolejny trafili w poprzeczkę, tym razem po strzale głową Bryana Fiabemy. Z kolei w 56 minucie w słupek uderzył Ismaheel.
Na kwadrans przed końcem interweniujący bramkarz gospodarzy sfaulował Pablo Rodrigueza i cypryjski arbiter wskazał na jedenastkę, którą na gola zamienił niezawodny w takich sytuacjach Ishak. Remis? Nic takiego! W końcówce po rożnym rozstrzygającego gola zdobył hiszpański obrońca Lincoln Christian Rutjens. Dla mistrza Gibraltaru to historyczna wygrana w europejskich pucharach – jak najbardziej zasłużona!
(zich)
◼ Lincoln Red Imps - Lech Poznań 2:1 (1:0)
1:0 – Gomez (33), 1:1 – Ishak (77. karny), 2:1 – Rutjens (89)
LINCOLN: Hankins – Rutjens, Lopes, Nano, Kolega – Gomez (61. Pozo), Mandi, Villacanas (87. Toscano) – De Barr, Dabo (82. Juanje), Garcia. Trener Juanjo BEZARES.
LECH: Mrozek – Gumny (46. Pereira), Skrzypczak, Mońka, Moutinho – Fiabema (57. Ishak), Thordarson (72. Kozubal), Ouma, Rodriguez, Bengtsson (46. Ismaheel) – Agnero (46. Palma). Trener Niels FREDERIKSEN.
Sędziował Chrysovalantis Theouli (Cypr). Widzów 1900. Żółte kartki: Hankins – Agnero.
15 BRAMEK stracił gibraltarski Lincoln Red Imps FC w eliminacyjnych starciach w tym sezonie w meczach z Crveną Zvezdą (0:1, 1:5) w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i z SC Braga w kwalifikacjach Ligi Europy (0:4, 1:5)
