Sport

Przegrali, choć byli lepsi

GKS Katowice przegrał drugi mecz u siebie, ale jego gra może napawać optymizmem.

Po zderzeniu ze Stratosem Svarnasem (z lewej) Borja Galan upadł na murawę, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego. Fot. PressFocus

Porażka z Cracovią miała zadziałać na Raków motywująco. Drużyna Marka Papszuna przyjechała do Katowic po zwycięstwo i zdobyła trzy punkty. Wygrana rodziła się jednak w bólach, bo katowiczanie wysoko ustawili poprzeczkę. Gospodarzom zabrakło skuteczności, żeby zdobyć gola i zagrozić częstochowianom.

Był faul?

Za to Raków niewiele potrzebował do tego, żeby wyjść na prowadzenie. W 29 min. z prawej strony dośrodkował Fran Tudor. Wydawało się, że sytuacja nie jest groźna, bo piłka leciała na głowę Adriana Błąda. Zawodnika GieKSy uprzedził jednak Jean Carlos Silva. Hiszpan urodzony w Brazylii pewnym strzałem głową pokonał Dawida Kudłę i Raków wyszedł na prowadzenie. Do końca pierwszej połowy utrzymał jednobramkową przewagę, choć GKS umiał podnieść ciśnienie pod bramką gości. Jeszcze przed zdobyciem gola podopieczni trenera Papszuna musieli być czujni. Genialną okazję miał Borja Galan – znalazł się w sytuacji sam na sam, ale w ostatniej chwili został wytrącony z równowagi przez Stratosa Svarnasa. Sam piłkarz, podobnie jak kibice na trybunach, oczekiwał, że sędzia podyktuje rzut karny. Zespół arbitrów przewinienia Greka się jednak nie dopatrzył, choć w telewizyjnych powtórkach widać było, że ten popycha Galana.

Aktywni, ale nieskuteczni

Po zmianie stron gospodarze chcieli za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. GieKSa przeszła do ofensywy i nie dawała dojść do głosu Rakowowi. Atakowała, a fragmentami zamykała wręcz częstochowian w ich polu karnym. Zagrożenie tworzył przede wszystkim Galan, który był niezwykle aktywny na skrzydle, ale także wykonywał wszystkie stałe fragmenty gry. 31-latek wielokrotnie dośrodkowywał, a każde z jego zagrań w pole karne tworzyło zagrożenie. Gol był niezwykle blisko, ale chwila oczekiwania przedłużyła się aż do końca spotkania. W doliczonym czasie swoich sił w ofensywie spróbował nawet bramkarz Dawid Kudła, który przy okazji rzutu rożnego pojawił się w polu karnym Rakowa. Sytuacji bramkowych gospodarze mieli wiele, ale Kacper Trelowski zakończył spotkanie z czystym kontem.

Powrót do bazy

Ciekawe były zmiany, jakich dokonywał trener Papszun, a szczególnie jedna z nich. W 61 min. na murawie pojawił się Jonathan Braut Brunes, zaliczając swój drugi występ w Rakowie. Kuzyn Erlinga Haalanda nie nacieszył się jednak długo pobytem na boisku. W 70 min. zobaczył żółtą kartkę za faul i już 10 minut później został zastąpiony przez Ericka Otieno. – Ta zmiana oznacza jedno. Trzeba się skupić i realizować zadania. W Rakowie jest duży poziom oczekiwań taktycznych, jeżeli chodzi o intensywność i zrozumienie gry. To nie jest proste, szczególnie gdy wchodzi się na boisko w trudnym meczu, a rywal stawia twarde warunki. Mecz był dynamiczny, wszystko działo się szybko, fazy przejściowe, drugie piłki, spotkanie na styku i trzeba się szybko „przełączać”. Jonathan miał z tym problemy, dlatego dbając o drużynę, musiałem dokonać tej zmiany – wyjaśnił sytuację szkoleniowiec częstochowian.

Kacper Janoszka


GŁOS TRENERÓW

Marek PAPSZUN: - Był to dla nas trudny mecz. Zwycięstwo przyszło w bólach, ale najważniejsze są trzy punkty. Gratuluję drużynie, że umiała tak ciężkie spotkanie wygrać. Ostatnio z Cracovią powinniśmy zwyciężyć, a przegraliśmy, w sobotę nie powinniśmy wygrać, a wygraliśmy. Jest więc sprawiedliwie. Przeciwnik zaskoczył nas odwagą w działaniach. Wychodził z pressingu, grając ryzykowanie. To się opłaciło, bo miał więcej wejść w pole karne, więcej strzałów. Pod tym kątem przewodził, ale najważniejsza statystyka jest na naszą korzyść.

Rafał GÓRAK: - Byliśmy świadkami bardzo dobrego spotkania. Jestem zadowolony z postawy zespołu, ale także rozczarowany wynikiem. Mogliśmy się pokusić o remis. Jestem zbudowany naszym pomysłem taktycznym na zespół Rakowa. Świetnie realizowaliśmy nasze założenia, dzięki czemu stworzyliśmy wiele problemów bardzo dobrej drużynie. To napawa optymizmem, choć – jak zawsze po porażkach – jest ciężko. Wydaję mi się jednak, że kibice, którzy licznie przyszli na stadion, kupili to, wierzą w zespół. Wsparcie, które dali piłkarzom, jest dla nas ważne.

MÓWIĄ LICZBY

GKS RAKÓW

59 posiadanie piłki 41

4 strzały celne 2

14 strzały niecelne 6

11 rzuty rożne 1

13 faule 12

1 spalone 0

0 żółte kartki 2


OCENA MECZU ***

GKS Katowice – Raków Częstochowa 0:1 (0:1)

[0:1] – J. Carlos, 29 min (głową, asysta Tudor)

[GKS:] Kudła 5 – Klemenz 5, Jędrych 5, Komor 5 – Wasielewski 4 (74. Czerwiński niesklas.), Kowalczyk 5 (74. Milewski niesklas.), Repka 4 (80. Arak niesklas.), Rogala 4 – Błąd 3 (65. Marzec 3), Zrelak 3 (65. Bergier 3), Galan 6. [Trener] Rafał GÓRAK. [Rezerwowi:] Strączek, Kuusk, Mak, Antczak.

[RAKÓW:] Trelowski 4 – Svarnas 5, Racovitan 5 (83. Rodin niesklas), Pestka 5 – Tudor 6, Koczergin 4 (46. Barath 4), Berggren 4, Silva 7 – Drachal 4 (61. Amorim 4), Makuch 4 (61. Brunes niesklas., 80. Otieno niesklas.), Crnac 3. [Trener] Marek PAPSZUN. [Rezerwowi:] Kuciak, Sourlis, Lederman, Lamprou.

[Sędziował] Bartosz Frankowski (Toruń) – [3]. [Asystenci:] Marcin Boniek (Bydgoszcz) i Michał Sobczak (Bydgoszcz). [Widzów] 6780. [Czas gry] 97 min (51+46). [Żółte kartki:] Brunes (70. faul), Trelowski (90+4. niesportowe zachowanie).

Piłkarz meczu – [Jean Carlos SILVA]

Sytuacji wiele, bramek brak

Rozmowa z Borją Galanem, piłkarzem GKS-u Katowice

Zakładam, że czuje pan niedosyt, bo GKS przegrał spotkanie, które mógł wygrać.

- Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Musimy być dumni z naszej gry. Mierzyliśmy się z bardzo dobrym przeciwnikiem. Musimy oczywiście poprawić kilka błędów, żeby być w stanie wygrywać spotkania. Mimo tego, tak jak wspomniałem, to był niezły mecz w naszym wykonaniu.

W sobotę GieKSa stworzyła sporo sytuacji, potrafiła zepchnąć rywala do defensywy, ale gola nie strzeliła.

- Taki jest futbol. Czasem nie mamy zbyt wielu szans na zdobycie gola, a strzelamy. Tak było w zeszłym tygodniu w meczu ze Stalą Mielec. Czasem jednak tworzymy wiele sytuacji, a bramek nie ma. Dziś nasi rywale mieli jedną okazję i strzelili… To jest właśnie piłka nożna.

Mecz z Rakowem wyglądał zupełnie inaczej od starcia ze Stalą Mielec. GKS zagrał odważniej z przodu. Skąd taka zmiana?

- W spotkaniu ze Stalą też chcieliśmy zagrać odważnie w ofensywie, ale na wyjeździe gra się trochę trudniej. U siebie wygląda to inaczej. Pomimo tego, że na razie w dwóch meczach przy Bukowej przegraliśmy, zasłużyliśmy na więcej, bo zagraliśmy naprawdę dobre mecze przeciwko Radomiakowi i Rakowowi. Musimy dalej być mocni, dalej naciskać na przeciwników i następnym razem wygramy.

Bukowa po raz kolejny wypełniła się kibicami. Czy na boisku było czuć ich głośny doping?

- Fani są niesamowici. Dają nam ogromne wsparcie. Czuliśmy na boisku ich moc i pasję. To daje motywację do tego, żeby dawać z siebie jeszcze więcej, żeby pressować, walczyć i starać się strzelić gola. Dziękuję bardzo kibicom! Będziemy potrzebować ich fantastycznego wsparcia przez cały sezon jak w trzech pierwszych meczach.

W Mielcu zakończył pan mecz z opatrunkiem na głowie i rozciętą głową. Dzisiaj także musiał pan grać z zabezpieczeniem rany. Jak się pan czuje?

- Czuję się już nieźle, choć mam założonych osiem szwów.

Rozmawiał Kacper Janoszka