Mateusz Bryk doszedł do swojej dyspozycji, ale szczyt formy, jak sam twierdzi, osiągnie w najważniejszym momencie sezonu. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl


Przedsmak play offu

W meczu na szczycie znów pewnie będzie decydowało jedno trafienie, a końcowy wynik będzie niski.

 

Spotkania derbowe pomiędzy GKS-ami z Katowic oraz Tychów to ligowe klasyki, które, z reguły, oscylują wokół jednego gola. W tym sezonie GieKSa wygrała cztery potyczki i ta ostatnia w sezonie zasadniczym to preludium tego co może czekać nas w play offie. Nie schodzić ze zwycięskiej ścieżki - takie hasło obowiązuje w katowickiej ekipie. W sezonie zasadniczym możemy przegrać wszystko, byle to się odwróciło w play offie - takie głosy dochodzą z Tychów. Oba zespoły, wedle większości fachowców, są postrzegane jako finaliści mistrzostw, ale do tego jeszcze droga daleka. Na razie jedni i drudzy chcą udanie zakończyć pierwszą część rozgrywek i przystąpić do drugiej z najwyższego miejsca. Hokeiści z Katowic, obrońcy tytułu mistrzowskiego, są bliscy zrealizowania swojego celu. Natomiast tyszanie, wicemistrzowie z poprzedniego sezonu, pragną osiągnąć swój plan i zdobyć przynajmniej drugą lokatę przed decydującym rozdaniem.   

 

W dobrą stronę

Mateusz Bryk, jeszcze do niedawna etatowy reprezentant kraju, poprzedni sezon miał nieudany i w rezultacie zmienił otoczenie i przeniósł z Jastrzębia do Tychów. W tyskiej drużynie na początku też nie błyszczał i spędzał mało czasu na lodzie albo był poza składem. Leon, 5-letni syn tego obrońcy zadawał kłopotliwe pytanie - dlaczego tata mało gra? Jednak finisz sezonu zasadniczego w wykonaniu Bryka seniora jest całkiem udany - przebywa na lodzie znacznie więcej niż kilka miesięcy wcześniej.

- Leon to surowy recenzent mojej i nie tylko mojej gry - śmieje się Bryk. Poprzedni sezon, a nawet cały rok był dla mnie kiepski pod względem sportowym oraz prywatnym, ale nie chcę się wdawać w szczegóły. Gdzieś się „zapętliłem”, zabrnąłem w ślepy zaułek i nie potrafiłem z tych trudnych sytuacji wyjść. Byłem dość mocno sfrustrowany tym faktem. Pracowałem naprawdę solidnie, ale jakby efektów nie było widać. Jednak trzeba to wszystko było sobie poukładać w głowie i starać się przekonać trenerów do mojej osoby. Dopiero od niedawna mam większą pewność, gram swobodniej i wiem, że idę w dobrą stronę. Jestem przekonany, że mogę prezentować się, podobnie jak drużyna, jeszcze lepiej.

 

Liczy się efekt

Trener Pekka Turkkinen zmienił Andreja Sidorenkę i okazał się niezwykle skuteczny, bo zespół w połowie października zdobył Superpuchar, zaś pod koniec grudnia Puchar Polski. Zespół może nie gra efektownie, ale efektywnie i odnosi zwycięstwa.

- Osobiście nie kręciłem nosem przed zmianami, bo to przecież moja praca i trzeba ją wykonać jak najlepiej - wyjawia Bryk. - Niemniej z chwilą przyjścia fińskiego szkoleniowca treningi są intensywne, dostajemy w kość w znacznie krótszym wymiarze czasowym i chyba nie tylko na mnie wpłynęło to ożywczo. Nam brakuje skuteczności, bo przecież kreujemy wiele dogodnych sytuacji, ale nie potrafimy umieścić krążka w bramce. Jestem przekonany, że w końcu nastąpi przełom. Mecz z Zagłębiem był brzydki w naszym wykonaniu, ale jestem przekonany, że w niedzielę znów będzie się działo. Na pewno jedni i drudzy nie będą chcieli się prześlizgać. Obaj bramkarze są wysokiej klasy, a w poszczególnych formacjach nie brakuje indywidualności. Ciągle liczymy na jak najwyższe miejsce w tabeli i trzeba znaleźć punkty w „Satelicie”.

 

Jedno trafienie?

Dla hokeistów GKS-u Katowice grudzień i styczeń to istne szaleństwo, bo nie mieli chwili wytchnienia i grali co dwa dni. Powoli zbliżamy się do reprezentacyjnej przerwy i część zawodników będzie mogła zregenerować siły.

- Do żadnego meczu nie trzeba nas mobilizować, bo przecież bronimy tytułu mistrzowskiego i jesteśmy liderami tabeli - mocno akcentuje doświadczony napastnik, Mateusz Bepierszcz. - Derby z Tychami to przedsmak play offu i wielu typuje taki finał. Wydaje się, że w naszej rywalizacji niewiele się zmieni, bo przecież doskonale się znamy i wszystko będzie oscylowało wokół jednego trafienia. Obu bramkarzy nie trzeba nikomu rekomendować, zaś jedni i drudzy posiadają cztery wartościowe formacje. Owszem, w tabeli mamy przewagę, ale licho nie śpi i trzeba do samego końca być czujnym. Wydaje się, że ewentualne wygrane w trzech najbliższych meczach zapewnią nam pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym.

Zespoły ligowe rozpoczynają ostatnią rundę sezonu zasadniczego, ale myślami są już przy drugiej części. Już się sposobią do play offu, bo w nich od pierwszej rundy będzie się wiele działo.

 

TAURON HOKEJ LIGA

Piątek, 26 stycznia


TYCHY, 18.00: GKS - Marma Ciarko STS Sanok 4:2, 5:1, 3:1, 4:1*

OŚWIĘCIM, 18.00: Re-Plast Unia - Zagłębie Sosnowiec 6:3, 2:1, 4:2, 3:1

JASTRZĘBIE, 18.00: JKH GKS - Energa Toruń 1:4, 5:2, 4:8, 4:1

KRAKÓW, 18.30: Comarch Cracovia - PZU Podhale Nowy Targ 7:4, 3:2 D, 5:4, 4:2

GKS Katowice pauzuje

 

Niedziela, 28 stycznia


KATOWICE, 17.00: GKS - GKS Tychy 3:2 K, 5:2, 3:1, 3:2

SANOK, 17.00: Marma Ciarko STS - Re-Plast Unia Oświęcim 2:7, 3:7, 3:4, 1:6

TORUŃ, 17.00: Energa - Comarch Cracovia 5:0 (walkower), 4:5 D, 2:3 D, 5:4 K

SOSNOWIEC, 18.00: Zagłębie - JKH GKS Jastrzębie 1:3, 3:5, 1:5, 2:3 D

PZU Podhale Nowy Targ pauzuje

* - dotychczasowe wyniki

 

TAURON LIGA HOKEJA KOBIET

Ćwierćfinały play offu (dwa mecze)

Sobota: Podhale Nowy Targ - Kojotki Naprzód Janów (11.45), Unia Oświęcim - Kozice Poznań (13.00), Atomówki GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk (17.00), Białe Jastrzębie - Polonia Bytom (18.15).

Niedziela: Polonia - Białe (17.00), Kozice - Unia (17.00). Kojotki Naprzód - Podhale (18.30), Atomówki GKS Tychy - Stoczniowiec (20.00).

 

I LIGA/MHL

Sobota: JKH GKS Jastrzębie II - Polonia Bytom (15.30), SMS PZHL Katowice - Zagłębie Sosnowiec, Naprzód Janów - MOSM Tychy (oba 17.00), Sabres Oświęcim - Cracovia, Sokoły Toruń - Fudeko GAS Gdańsk, Fabrykanci Łódzkie - SMS Toruń. Włodzimierz Sowiński