Sport

Przeczytał go jak książkę

Mistrzowie Polski i Francji rozegrali w Orlen Arenie pasjonujący mecz tygodnia w Lidze Mistrzów. Niestety bez happy endu dla polskiej drużyny.

Eloim Prandi z kolegami wywieźli komplet punktów z Płocka. Fot. Fot. Przemysław Strat/PressFocus

W 3. kolejce Ligi Mistrzów Orlen Wisła gościła mistrza Francji, jednego z faworytów rozgrywek, Paris Saint-Germain, z którym jeszcze nigdy nie udało się jej wygrać. W naszpikowanej gwiazdami drużynie występuje urodzony w Płocku wychowanek Wisły i reprezentant Polski, Kamil Syprzak, który w poprzednim sezonie został królem strzelców LM i ligi francuskiej. Starcie najlepszych siódemek Polski i Francji docenili eksperci z EHF, nobilitując pojedynek do rangi meczu tygodnia. I taki też on był.

Mecz rozpoczął się od skromnego prowadzenia gości (2:0), ale po kolejnych trzech dobrych akcjach wiślaków, to oni przejęli inicjatywę i dość szybko mieli dwie bramki na plusie (5:3 w 8 min). Po kwadransie było jeszcze lepiej (8:5), bo mistrzowie Polski świetnie sobie radzili. Praktycznie nie popełniali błędów, w ich bramce doskonale spisywał się Viktor Hallgrimsson. W tym momencie nastąpiła zmiana w bramce Francuzów. Pojawił się w niej mający czeskie korzenie Szwed Andreas Paliczka, ale gospodarze nie tracili rezonu i wciąż pewnie prowadzili (11:8). Wystarczyły jednak trzy niewykorzystane okazje, by natychmiast odbiło się to na wyniku. Trzy raz z rzędu trafił reprezentant Holandii Luc Steins, szalał Syprzak (4 gole), na szczęście my mieliśmy też fightera w ofensywie, którym był zdobywca 6 bramek, Michał Daszek. Na przerwę obie ekipy schodziły przy remisie, który przed meczem bralibyśmy w ciemno, a mimo wszystko odczuwaliśmy niedosyt. Naturalnie nikt w Orlen Arenie nie narzekał, bo ulubieńcy kibiców dobrze grali, a w dodatku mieli w bramce mocny punkt (40 procent).

Drugą połowę otwarliśmy dwiema bramkami, a mieliśmy szansę na trzecią, ale nie wykorzystał jej Lovro Mihić. Francuzi przez 9 minut nie potrafili zdobyć bramki – spudłował nawet z 7 metrów Syprzak, ale po kwadransie drugiej połowy oddaliśmy gościom prowadzenie, a katem płocczan okazał się doskonale broniący Paliczka, który zdobył nawet gola rzutem przez całe boisko do pustej bramki. Kryzys dopadał mistrzów Polski coraz bardziej – przegrali ten fragment 1:5, a do 53 min rzucili tylko 6 bramek (19:22). W dramatycznej końcówce po raz pierwszy w meczu rzutu karnego nie wykorzystał Daszek, potem gola numer dwa rzucił Paliczka, sędziowie nie uznali gola Prandiemu, Daszek wlał nadzieje w nasze serca (23:24) i mieliśmy piłkę na remis, ale świetny Paliczka wyczuł Mihica. Jeszcze na 7 sekund przed końcem sędziowie odgwizdali faul w ataku paryżanom. Xavier Sabate wziął czas, dobrze rozegraliśmy ostatnią akcję i mieliśmy rzut karny już po czasie. Do piłki podszedł Daszek i za moment, za 48-procentową skuteczność i obroniony ostatni rzut w meczu, niesamowity Paliczka odebrał nagrodę dla MVP. Tradycji stało się zadość – Orlen Wisła nadal pozostaje bez zwycięstwa nad PSG i bez punktów Lidze Mistrzów.

– Za dużo myślałem przed tym rzutem. Trzeba było rzucić to, co zawsze. W jeden z dwóch dolnych rogów. Niestety, Paliczka przeczytał mnie jak otwartą książkę – wyznał smutno Daszek.

Zbigniew Cieńciała

Orlen Wisła Płock - Paris Saint-Germain 23:24 (13:13)

PŁOCK: Hallgrimsson, Alilović - Daszek 8/3, Piroch 2, Janc, Sroczyk, Panic, Susnja 1, Zarabec 2, Fazekas 2, Krajewski 1, Terzić, Dawydzik 2, Mihić 2, Szita 3, Cokan. Kary: 8 min Trener Xavier SABATE.

PARYŻ: Paliczka 2, Green - Marchan, Fathy Omar, Steins 6, Sole Sala 3, Tonnesen, Grebille 1, Syprzak 7/4, Karabatić, Holm, Peleka, Prandi 5, Baijens, Plantin, Lorden. Kary: 4 min Trener Raul GONZALEZ GUTIERREZ.

Sędziowali: Jonas Eliasson i Anton Palsson (obaj Islandia). Widzów 5200.