Przeciek w szatni Widzewa?
Z sufitu nie kapie, ale są przypuszczenia, że w klubie zagnieździł się... kret
Imad Rondić nie założy już widzewskiej koszulki. Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus
- Chcieliśmy zaskoczyć rywala nowym system gry, jednak Lech nie wyglądał na zaskoczonego. Był przygotowany na naszą grę, choć nawet w ostatnim sparingu graliśmy inaczej. No cóż, pewnie mój pomysł wcale nie był tak dobry, albo też nie tak zaskakujący – mówił trener Daniel Myśliwiec.
Meandry szkoleniowej myśli
Dalej pociągnął jednak wątek „szpiegowski”: - W naszej strukturze było dwóch napastników, ale obaj de facto nie byli napastnikami. Lech nie miał prawa o tym wiedzieć, bo nigdy wcześniej tak nie graliśmy. Nasze „dziewiątki” bądź „dziewiątka” i „dziesiątka” w poprzednich rolach miały kluczową rolę grać między liniami i wyciągać środkowych obrońców, ale w Lechu nie byli zaskoczeni tym, że tego nie robimy. To nie było przypadkowe, podobnie jeżeli chodzi o nasz pressing, bo dystanse, jakie mieliśmy pomiędzy napastnikami a pomocnikami były dosyć duże. Jest dla mnie dziwne, że można tak szybko zmienić sposób grania nie wiedząc, którym piłkarzem przeciwnik ruszy. To jest tak spektakularne, jak mogło do tego dojść, ale teraz to już nie ma znaczenia – trener albo na gwałt szukał jakiegokolwiek wytłumaczenia „spektakularnej” (to w tym przypadku dobre słowo) porażki, albo… „ja rzucam myśl, a wy ją łapcie”. Bo czy w meandrach trenerskiej myśli nie można znaleźć sugestii, że ktoś zdradził tajemnice szatni albo podejrzał zza płotu? Ekipa Lecha też trenowała w Turcji, ktoś ze sztabu szkoleniowego oglądał widzewskie sparingi – to fakt. Ale żeby rzucać takie zakamuflowane podejrzenia o przecieku i o krecie?
Kierunek Kolonia
Nie grał już w Poznaniu Imad Rondić, a jego absencję klub tłumaczył chorobą, w którą i tak nikt nie uwierzył, bo wiadomo było, że toczą się negocjacje w sprawie transferu tego piłkarza do 1.FC Köln. Chodziło o kwotę odstępnego: Widzew osiągnął swój cel, bo przecieki (faktycznie, nic w futbolu nie może być szczelne) mówią o kwocie 1,2 miliona euro puls bonusy, niemal dwukrotnie wyższej niż pierwsza oferta Niemców. 43 lata temu Widzew oddał Juventusowi za podobną kwotę (półtora miliona dolarów) Zbigniewa Bońka. 1.FC Köln, mimo że to w przeszłości dziesięciokrotny mistrz Niemiec, buja się od dwudziestu paru lat między pierwszą a drugą Bundesligą. Widać jaka jest dewaluacja na futbolowym rynku – nie waluty, a umiejętności piłkarzy. Boniek był już wówczas piłkarzem światowej klasy i licytowały się o niego najlepsze światowe kluby, Rondić natomiast grał w Widzewie wszystkiego półtora sezonu, strzelając w 55 meczach 16 goli. Punktów i goli dla Widzewa Bośniak już zdobywał nie będzie, ale klub i tak wygrał, bo latem 2023 r. zapłacił za niego Slovanowi Liberec 150 tysięcy euro. Rondić staje przed ambitnym zadaniem pomocy nowemu klubowi w odzyskaniu miejsca w niemieckiej elicie (FC Köln jest obecnie liderem 2. Bundesligi). Staremu też może pomóc dobrą grą, bo Widzew ma dostać 10 procent od ewentualnego następnego transferu. Piłkarz ma 25 lat, jego kariera dopiero się zaczyna, ale kibicom Widzewa żal, że nie będzie już zdobywał bramek dla ich klubu. Będą go mogli jednak pożegnać na swoim stadionie, bo szefowie klubu zadbali o to, by jednym z punktów umowy transferowej był towarzyski mecz z niemieckim zespołem w Łodzi.
Wojciech Filipiak