Sport

Przebudzenie wicemistrza

Największy wkład w awans Śląska do następnej rundy LKE miał strzelec dwóch goli Nahuel Leiva.

Matias Nahuel Leiva (pierwszy z lewej) miał wczoraj co najmniej kilka powodów do radości. Fot. Maciej Kulczyński/PAP

Przed meczem rewanżowym we Wrocławiu szkoleniowiec wicemistrza Łotwy Simo Johannes Valakari był optymistą. - Przyjechaliśmy do Wrocławia z jednym golem przewagi - zaznaczył na wstępie 51-letni Fin. - To nie jest jednak tak, że przygotowywaliśmy się tylko przez pięć dni do tego meczu, lecz od stycznia. Przyjechaliśmy tutaj i chcemy zrobić wszystko po swojemu, czyli awansować.

Śląsk miał do odrobienia „tylko” i zarazem „aż” jednobramkową stratę. Na pozór bułka z masłem, ale podopieczni Jacka Magiery od początku sezonu byli w kryzysie i czwartkowy mecz był dla nich prawdziwym wyzwaniem. Tym bardziej, że we wcześniejszych trzech spotkaniach (dwóch w lidze i jednym w LKE) strzelili tylko jednego gola. Ale każdą passę - dobrą lub złą - można przerwać w każdym momencie. Wrocławianie rozpoczęli naprawdę w imponującym stylu. Już w 4 minucie Mateusz Żukowski wywalczył rzut wolny na prawym skrzydle, gospodarze krótko rozegrali ten stały fragment gry, w polu karnym rywali do futbolówki dopadł Piotr Samiec-Talar, lecz został nieprzepisowo powalony na murawę. Podyktowaną przez arbitra z Kosowa „jedenastkę” na gola zamienił Hiszpan Matias Nahuel Leiva. Niewiele brakowało, by w 18 minucie gospodarze roztrwonili zaliczkę. Po prostopadłym podaniu Reginaldo Ramires stanął „oko w oko” z Rafałem Leszczyńskim, ale - na szczęście dla Śląska - posłał futbolówkę obok słupka! W 25 minucie Łotysze wypracowali sobie kolejną stuprocentową sytuację do zdobycia gola, ale Contreras strzałem z woleja z 11 metrów trafił w Leszczyńskiego. Stare porzekadło mówi, że do trzech razy sztuka i w 33 minucie wynik skorygował Hrvoje Babec. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Serba Milosza Jojicia Leszczyński odbił pierwszy strzał rywali, ale był bezradny wobec dobitki 25-letniego Chorwata z... metra.

Po zmianie stron boiska podopieczni Jacka Magiery ruszyli z kopyta i szybko strzelili rywalom dwa gole. Były to trzy minuty, które wstrząsnęły drużyną z Rygi. Tyle właśnie czasu potrzebowali wicemistrzowie Polski, by dwukrotnie zmusić bramkarza gości Rihardsa Matrevicsa do kapitulacji. Najpierw zrobił to strzałem głową Bułgar Simeon Petrow, a potem strzałem z dystansu Hiszpan Nahuel. Od 61 minuty Łotysze musieli sobie radzić w dziesiątkę, gdyż z boiska za brutalny faul został usunięty Brian Orosco. 26-letni Argentyńczyk przebywał na boisku zaledwie cztery minuty... W 67 minucie goście byli bliscy zdobycia kontaktowego gola, ale po strzale Senegalczyka Mouhameda Ngoma z rzutu wolnego futbolówka odbiła się od słupka.  Gospodarze korzystny wynik utrzymali do końcowego gwizdka sędziego.

Bogdan Nather

[Śląsk Wrocław - Riga FC 3:1 (1:1)]

[1:0] - Nahuel, 6 min (karny), [1:1] - Babec, 33 min, [2:1] - Petrow, 49 min (głową), [3:1] - Nahuel, 52 min.

[ŚLĄSK:] Leszczyński - Żukowski, Petkow, Petrow, Szota (77. Guercio) - Pokorny - Samiec-Talar (77. Ince), Schwarz, Rejczyk (46. Cebula), Nahuel (85. Ortiz) - Musiolik. [Trener] Jacek MAGIERA.

[RIGA:] Matrevics - Jurkovskis (69. Mankenda), Cernomojdins, Ngom, Erquiaga (69. Muzinga) - Nguena (57. Orosco) - Contreras, Babec, Jojić (83. Daskevics), Niang (83. Regza) - Reginaldo Ramires. [Trener] Simo VALAKARI.

[Sędziował] Genc Nuza (Kosowo). [Widzów] 20723. [Żółte kartki:] Rejczyk, Nahuel, Petkow, Pokorny, Szota, Żukowski - Babec; [czerwona kartka:] Orosco (61. faul).