Przełamanie mistrza

Obrońcy tytułu bardzo szybko ustawili sobie mecz – bo w 2 minucie. Miki Villar znakomicie ograł na prawej flance Kreshnika Hajriziego i odnalazł niepilnowanego Afimico Pululu, który strzelił swojego trzeciego ligowego gola.

Po mocnym początku Jagiellonia zwolniła tempo, oddając więcej inicjatywy Widzewowi. Ten jednak miał kłopoty z przeprowadzeniem groźnego ataku, mimo że defensywa „Dumy Podlasia” w poprzednich 6 spotkaniach wpuściła aż 19 bramek. Debiutujący w ekstraklasie Maksymilian Stryjek właściwie tylko raz musiał się wyciągnąć, do uderzenia Samuela Kozlovsky'ego. Warszawiak, który całą seniorską karierę spędził na Wyspach, wszedł do składu korzystając z kontuzji Sławomira Abramowicza. Podstawowy na ogół golkiper jest młodzieżowcem, a jego brak oznaczał, że w niedzielę „Jaga” rozpoczęła zmagania bez zawodnika o takim statusie.

Tuż przed przerwą widzewiacy zaczęli łapać żółte kartki. Dla Frana Alvareza problem był taki, że obejrzał dwie – drugą za przeszkadzanie rywalom w wykonaniu rzutu wolnego. Głupota Hiszpana walnie przyczyniła się do porażki łodzian. Jagiellonia bynajmniej nie lśniła, ale przewaga liczebna zrobiła swoje. W 61 minucie po interwencji VAR-u sędzia Tomasz Kwiatkowski anulował karnego dla gospodarzy za rękę Marka Hanouska (piłka najpierw trafiła w udo). Jakiś czas później strzał Lamine Diaby-Fadigi z ostrego kąta dobił tylko w słupek Kristoffer Hansen. Właściwie to... tyle z konkretów w przewadze.

Mistrz Polski prosił się o kłopoty, ale Widzew – tym bardziej osłabiony – nie miał swojego dnia. Dwukrotnie sprawdził Stryjka – najpierw głową Imad Rondić, a potem Antoni Klimek – lecz 28-latek radził sobie wzorowo. W doliczonym czasie Jagiellonia przeżywała jeszcze trudne chwile, ale wytrwała i wygrała po raz pierwszy od 3 sierpnia.

Piotr Tubacki