Proste nie znaczy łatwe
Z DRUGIEJ STRONY– Paweł Czado
Proste - w miarę – są jedynie futbolowe reguły. Za to grać w piłkę nożną dobrze (czyli zwyciężać) jest już cholernie trudno: to dziedzina o największej konkurencji na świecie. Kiedy gra się w piłkę dla samej gry, jest to w miarę lekkie, w miarę łatwe i w pełni przyjemne. Kiedy gra się, żeby wygrywać i robi się to zawodowo – jest to już zupełnie inna para kaloszy. Kibice na trybunach często nie zdają sobie z tego sprawy, wydaje im się, w swej naiwności, że oni też tak mogliby...
A w obecnych czasach jest jeszcze trudniej. Wszystko się zmienia, musi! Także futbol. Nie tylko, jeśli chodzi o reguły – choćby większa liczba zmian czy kluczowy dla mnie zakaz łapania piłki przez bramkarza po podaniu od kolegi z drużyny.
Nie wszyscy być może zdają sobie sprawę jak ważna to była innowacja! Po wyjątkowo brzydkich mistrzostwach świata w 1990 roku, gdzie płynnej gry było wyjątkowo mało (w meczu Austrii z Czechosłowacją piłka w grze była ledwie 57 minut!) słusznie zakazano tego procederu. Jednocześnie rozpoczęło się przyśpieszanie gry, które... właściwie się nie kończy. Trudno mi nawet przypuszczać, gdzie mógłby być kres tej tendencji, ona zdominowała wszystko!
Piłkarze coraz lepiej rozumieją dziś istotę gry, coraz lepiej rozumieją potrzeby taktyczne, rozwijają się, ale przede wszystkim - nie pozwalają sobie na chwilę przestoju. Nie mogą! Jeśli zawodnik wybitnie wyszkolony, z wizją gry na fenomenalnym poziomie, nie będzie jednocześnie nienagannie przygotowany fizycznie, to będzie miał trudności, żeby... w ogóle dotknąć piłkę!
Uzmysłowiłem to sobie jeszcze bardziej podczas niedawnego pobytu w Buenos Aires, gdy oglądałem mecz Argentinos Juniors, klubu, w którym wychował się Maradona. Sławni gospodarze grali przeciwko Aldosivi Mar de Plata i ten mecz był nieustanną, błyskawiczną wymianą ciosów. Rewelacyjne wyszkolenie techniczne nie było jednak sztuką dla sztuki, nie chodziło też o grę widowiskową. Dla Argentyńczyków zawsze najważniejsze jest zwycięstwo, ale żeby zwyciężyć – najpierw trzeba przeżyć. A przeżycie jest możliwe, jeśli nie dasz się brutalnie sfaulować. Wolne myślenie, celebrowanie przyjęcia, majestatyczne rozglądanie się na boki – może bowiem skutkować choćby... trwałym uszkodzeniem łąkotki. Wspaniale ogląda się archiwalne mecze z lat 50., 60. czy 70. – śmiem jednak twierdzić, że najlepsze wówczas drużyny piłkarskie na świecie nie miałyby dziś najmniejszych szans nawet z zespołami z zaplecza naszej ekstraklasy!
Dlatego warto docenić wysiłek obecnych futbolistów. Śmiem twierdzić, że wszyscy, którzy o piłce wypowiadają się z lekceważeniem, nie przetrwaliby pięciu minut takiego wysiłku. A to ledwie jeden element tej prostej gry…