Sport

Prośba do Dzika Kiełka

Rozklekotani wicemistrzowie Polaki doznali czwartej z rzędu porażki w Lidze Mistrzów. Zamiast walki o bezpośredni awans do ćwierćfinału, muszą się skupić na wyjściu z grupy.

Dogonić formę - to dla kielczan zadanie na już. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Co się dzieje z wicemistrzami Polski? - należałoby się zapytać trenera Tałanta Dujszebajewa po wczorajszym meczu z Aalborgiem. Widać, że jego podopieczni na boisku cierpią katusze, nie ma radości z wykonywania swego zawodu, a co gorsza brakuje pomysłu na mecz, dobrze dobranej taktyki, agresji, czy tak potrzebnych na tym poziomie „kurwików” w oczach. Źle funkcjonowała obrona, nie było argumentów w ataku... Industria jechała do Danii z mocnym postanowieniem zrewanżowania się za domową porażkę, od której zaczęła się czarna seria, jakiej kielczanie nie doświadczyli od sześciu lat, trzech porażek z rzędu. Rok rozgrywek Ligi Mistrzów chcieli zakończyć w dobrym nastroju, czyli od wyjazdowego zwycięstwa w Aalborgu i za tydzień z Kolstad w Hali Legionów. Tymczasem po 8 minutach gospodarze prowadzili 5:0, a kielczanie na pierwsze trafienie czekali do 9 minuty! Duński bramkarz bronił rzut za rzutem, kończąc pierwszą połowę z 46-procentową skutecznością. - Co wy chcecie, skoro nie rzucacie sam na sam? Uspokójcie się, pomagajcie sobie w obronie - prosił jeszcze bez oznak paniki trener Dujszebajew podczas pierwszej przerwy na żądanie, ale to nie zmieniło obrazu gry. Rozklekotany i rozbity kielecki zespół w ciągu 30 minut stracił 20 bramek, przegrywając pierwszą połowę 8 golami.

Niestety, druga też nie była lepsza. Kielczanie nadal błądzili po hali Gigantium, bramkarze nie pomagali, a ich koledzy z pola nie trafiali rzutów karnych; najpierw Arkadiusz Moryto, potem Cezary Surgiel, zwykle bezbłędni. W tym technicznym elemencie Industria jest aktualnie najsłabszym ogniwem w całej stawce. Pod koniec zawodnicy mistrza Danii już się tylko bawili; trenowali różne zagrywki, nie specjalnie dbając o wynik. W tym czasie „Żółto-biało-niebiescy”, nomen omen ubrani na czarno, ze zwieszonymi głowami czekali na końcową syrenę. I tylko ich kirgiski szkoleniowiec miotał się w swoim stylu wzdłuż linii ławki, z pretensjami do wszystkich świętych. Smutny to był obraz zespołu, który jeszcze niedawno aspirował, a może nawet był w europejskiej, klubowej czołówce. Czwarta porażka z rzędu stała się faktem. Zamiast walki o bezpośredni awans do 1/4 finału, Industria musi się skupić na wyjściu z grupy, co po środowym występie nie wydaje się, że będzie łatwe. 

W Kielcach, przy specjalnym stoliku w „strefie kids”, dzieciaki piszą listy świąteczne do Dzika Kiełka z prośbą o spełnienie ich marzeń związanych z Industrią. Może ktoś podsunie pomysł o spełnienie życzenia na błyskawiczną poprawę postawy wicemistrzów Polski...

Zbigniew Cieńciała

◾  Aalborg - Industria Kielce 34:26 (20:13)

AALBORG: Landin, Norsten - Nilsson 1, Wiesmach, Barthold 1, Arnoldsen 2, Soares 4, Hald 2, Thurin 6/2, Larsen 2, Vlah 6, Bjornsen 3, Moeller 2, Mollgaard, Juul 4, Munk 1. Kary: 4 min. Trener Simon DAHL.

KIELCE: Wałach, Cordalija, Mestrić - Olejniczak 3, Kounkoud 2, A. Dujszebajew 1, Maqueda 3, Karacić 1, Moryto 2, D. Dujszebajew 2, Surgiel 3, T. Gębala 3, Karalek 1, Rogulski, Monar 2, Nahi 3. Kary: 8 min. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.

Sędziowali: Ivan Pavicević i Milos Raznatović (Czarnogóra). Widzów 5500.


GRUPA B

Kolstad IL - OTP Bank-Pick Szeged 33:36 (16:17), RK Zagrzeb - HBC Nantes 22:25 (12:13), SC Magdeburg - FC Barcelona 28:23 (14:13).

1. Barcelona

9

15

286:259

2. Szeged

9

12

283:271

3. Nantes

9

11

280:264

4. Aalborg

9

11

273:265

5. Magdeburg

9

7

257:249

6. Kielce

9

6

250:268

7. Kolstad

9

6

258:287

8. Zagrzeb

9

4

235:259

9. kolejka (4-5.12.): Barcelona - Zagrzeb, Szeged - Aalborg, Nantes - Magdeburg, Kielce - Kolstad. 

(m)