Patryk Sikora w barwach Ruchu zawsze zostawia na boisku serce. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus.pl


Promyk pośród zawodu

Fatalne odczucia po remisie z Puszczą zostały w Chorzowie nieco zamazane po ogłoszeniu wyników wyborów na prezydenta miasta.


RUCH CHORZÓW

Otwarcie angażując się w kampanię samorządową Ruch rozpoczął marsz po linie. Nie było odwrotu. Ryzykował dużo, ale jego przedstawiciele przekonywali, że nie było innej drogi. „Niebiescy” liczyli na zmianę prezydenta Chorzowa i takiej zmiany się doczekali. Nowym włodarzem miasta został startujący z własnego komitetu bezpartyjny Szymon Michałek, doskonale znany piłkarskiemu środowisku z organizowania sektora rodzinnego czy wytrwałej walki o stadion. „Braveheart. Ogromne gratulacje i wyrazy szacunku za lata ciężkiej pracy. To jest niewyobrażalny sukces Szymona, jego drużyny i całej niebieskiej społeczności. Powodzenia” - napisał na X [Marcin Stokłosa], wiceprezes Ruchu.

 

Przewietrzony ratusz

Gratulacje płynęły też od innych pracowników klubu, m.in. prezesa Seweryna Siemianowskiego. Michałek pokonał byłego już prezydenta Andrzeja Kotalę w pierwszej turze, zdobywając prawie 55 procent głosów (oponent miał niecałe 34). Oczywiście do rządzenia jest potrzebna także większość w radzie miasta, gdzie stronnictwo Michałka zdobyło 9 mandatów. Koalicja Obywatelska, z którą związany jest Kotala, ma 10 mandatów, a Prawo i Sprawiedliwość (którego kandydat nie liczył się w wyborach prezydenckich) 4. To korzystny układ dla Ruchu, bo można spodziewać się, że skoncentrowane wokół Michałka nowe władze odwdzięczą się klubowym działaczom za wsparcie w wyborach. W jaki sposób? Oczywiście finansowy. Na ostatniej przed wyborami sesji Rady Miasta nie było w ogóle mowy o wsparciu pieniężnym dla Ruchu, co oznaczałoby jego problemy w kolejnych miesiącach. Niewykluczone, że to się jednak wkrótce zmieni. Kolejną sprawą jest rzecz jasna stadion, którego zapowiedziana budowa mimo jesiennego zawirowania stoi w miejscu. Michałek mówił wprost, że jeśli zostanie prezydentem Chorzowa, nowy obiekt powstanie. W najbliższych dniach można więc spodziewać się kolejnych zapowiedzi.

 

Niechętny do rozmowy

Kwestie polityczne to dla Ruchu dobra wiadomość pod względem funkcjonowania organizacyjnego i kolejnych lat. Natomiast wcale kolorowo nie jest, jeśli chodzi o aspekty czysto sportowe. Bezbramkowy remis z Puszczą Niepołomice nie bez kozery został potraktowany jak porażka. Strata chorzowian do bezpiecznej lokaty wynosi już 7 punktów na 7 kolejek przed finiszem i coraz bardziej otwarcie mówi się o tym, że szanse na utrzymanie prysły jak mydlana bańka. – To wielki zawód, zdenerwowanie. Nic więcej nie dodam – mówił będący w tym spotkaniu kapitanem Patryk Sikora, który nie miał wielkiej ochoty na rozmowę w pomeczowej mix zonie. – Zabrakło nam lepszej finalizacji, lepszego zagęszczenia w polu karnym przeciwnika. Wiedzieliśmy, że będziemy kreować grę. Wychodzi nam to bardzo dobrze, ale niczego nie wykończyliśmy – ocenił pomocnik. – Byliśmy uczuleni na to, że Puszcza będzie celebrować każdy aut, każde wybicie od bramki. Nie zdziwiło mnie, że tak się działo – dodał w nawiązaniu do notorycznej gry na czas ze strony niepołomiczan.

 

Zjadły ich nerwy

Co rzucało się w oczy w grze Ruchu, to jego wielka nerwowość. Podkreślił ją także trener Janusz Niedźwiedź, zapewne trafnie oceniając, że jego piłkarze za bardzo do serca wzięli sobie mówienie o tym, iż było to spotkanie ostatniej szansy. – To dla nas nauka, bo zostało 7 spotkań i emocje z każdą kolejką będą jeszcze bardziej rosły. My jako sztab musimy sprawić, żeby zespół czuł na boisku pewność i grał w taki sposób, w jaki chcemy, aby grał i żeby funkcjonował tak, jak w poprzednich meczach. Wszystkie dodatkowe rzeczy, emocje, tabele trzeba będzie odłożyć na bok - podkreślił Niedźwiedź. W następnej kolejce Ruch uda się do Szczecina. Pogoń to rywal z najwyższej półki, ale w tym sezonie u siebie punktuje gorzej niż w delegacji. „Niebiescy” z kolei pokazali, że wyjazdy na trudne tereny wcale nie muszą być takie złe, co udowodniły mecze w Białymstoku oraz niedawno w Częstochowie. – Nie składamy broni i w każdym meczu będziemy walczyć o 3 punkty, tak jak robiliśmy to do tej pory – powiedział Sikora, a Niedźwiedź dodał: – To nie jest jeszcze sytuacja bez wyjścia.

Piotr Tubacki