Projekt dobrze rokujący
Skra Częstochowa po początkowych perturbacjach coraz lepiej odnajduje się w III lidze. Ostatnia wygrana 4:3 z rezerwami Zagłębia Lubin jest tego najlepszym dowodem.
Prowadzenie budowanej na ostatnią chwilę drużyny zostało powierzone Dariuszowi Klaczy. Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus
SKRA CZĘSTOCHOWA
Przypomnijmy, że borykającej się z problemami różnej materii, na czoło których wybijały się te związane z finansami, Skrze groził spadek o kilka klas rozgrywkowych, a nawet całkowity upadek. Dzięki wsparciu „starszego brata”, czyli Rakowa, drużynę po spadku z II ligi udało się uratować, a skład zbudowany z młodzieży dwóch częstochowskich klubów zaczyna coraz lepiej sobie radzić w realiach III ligi. W ostatnich trzech meczach zdobyła siedem punktów, dzięki czemu po siedmiu meczach zajmuje, jakżeby inaczej, 7. miejsce w tabeli grupy trzeciej. – Każdy mecz nas wzbogaca jako zespół. Dość późno rozpoczęliśmy okres przygotowawczy. Wdrożenie wszystkich zawodników do modelu gry również wymagało trochę czasu. Chcemy, żeby ta gra cały czas wyglądała lepiej. Jesteśmy coraz bliżej wykrystalizowania najsilniejszego składu, wyniki zaczynają to potwierdzać – mówi trener Dariusz Klacza, który podobnie jak kilkunastu zawodników został „oddelegowany” z Rakowa do pracy w Skrze.
Filialny klub Rakowa
W kuluarach mówi się, że choć klub z Loretańskiej zachował swoją tożsamość, logo i barwy klubowe, to niemalże wszystkie decyzje w nim podejmują już ludzie związani z Rakowem. – Nie chciałbym komentować tego swoistego połączenia obu klubów, bo to nie były moje ustalenia, to odbyło się na wyższym szczeblu – ucina pytanie o kulisy „wdrożenia” Skry w struktury Rakowa szkoleniowiec. – Na pewno nie wiedziałem o takim projekcie tak wcześnie, jak mówiły niektóre pogłoski. Na dobrą sprawę dowiedziałem się o tym na cztery dni przed pierwszym treningiem. Otrzymałem informację, że dostanę 12 zawodników z Rakowa, do tego wsparcie ze Skry. Miałem z tego stworzyć zespół, który podejmie walkę w III lidze. Musieliśmy szybko dokonać selekcji, zdecydować, którzy zawodnicy nadają się na ten poziom. W ten sposób powstała kadra licząca w tej chwili 24 zawodników, podział jest mniej więcej pół na pół, bo takie były ustalenia między klubami, podobnie wygląda to w sztabie – tłumaczy nam Klacza.
Przypadek Iwana Metłuszko
Liderem klasyfikacji strzelców w trzeciej grupie III ligi po siedmiu seriach gier jest Iwan Metłuszko. Historia 19-latka z Ukrainy jest dość ciekawa, bo trener Klacza zrezygnował z niego, będąc trenerem czwartoligowych rezerw Rakowa. Przesunięty do drużyny U-19, zaczął grać na tyle dobrze, że teraz szkoleniowiec z wielką chęcią „przygarnął” tego gracza do drużyny w III lidze, a ten odwdzięcza się dobrymi występami. W tym sezonie już pięć razy wpisał się na listę strzelców. – Iwan bardzo ciężko pracuje, jest wdzięczny, nie dyskutuje, tylko realizuje te zadania, które są mu powierzone na boisku – chwali podopiecznego Klacza.
Kapitanem „nowej” Skry pozostał Piotr Nocoń, który dla klubu z Loretańskiej jest żywą legendą. Pamięta występy zarówno na poziomie IV ligi, jak i w czasie największych sukcesów w I lidze. Trener Klacza podkreśla rolę 35-latka. – Piotrek nie jest w sztabie, skupia się na grze, ale jego doświadczenie i rozumienie gry jest na poziomie wybitnym. Bardzo często jest łącznikiem pomiędzy sztabem a zawodnikami. Wyjątkowo dobrze czuje pewne kwestie w tym klubie. Daje nam sygnały, co można zrobić lepiej, gdzie wykorzystać przewagę nad rywalem – mówi szkoleniowiec.
Za wcześnie na wnioski
O co może grać w tym sezonie Skra? – W tej lidze naprawdę każdy może wygrać z każdym. Jesteśmy w trakcie budowania zespołu, który powinien być co najmniej w ósemce. Stać nas na to. Mam kilku ciekawych piłkarzy z doświadczeniem, które pomaga nam szczególnie w momentach stykowych na boisku. Ta liga jest mocna i przede wszystkim wyrównana. Ciężko tu nawet wskazać faworyta. Siedem kolejek to też za wcześnie, żeby wskazywać, kto awansuje, a kto spadnie. Uważam, że nasz zespół się rozwija, łapiemy doświadczenie w każdej kolejce – kończy trener Skry. Ta na razie zmuszona jest rozgrywać mecze na bocznym boisku Rakowa, ponieważ obiekt przy Loretańskiej wciąż nie posiada trybun, które pozwoliłyby mu uzyskać licencję na III ligę. W najbliższą sobotę o 15.30 podejmie pogrążony w kryzysie Pniówek 74 Pawłowice.
Mariusz Rajek
