Dyrektor sportowy Piasta Bogdan Wilk odczuwa niedosyt po zakończonym sezonie. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus


Próbowaliśmy coś zmienić

Rozmowa z Bogdanem Wilkiem, dyrektorem sportowym Piasta


Za Piastem znów niejednoznaczny sezon. Jak pan go ocenia?

- Odczuwam niedosyt. Jesienią zamiast zwycięstw była seria remisów, już nawet nie ma sensu wyliczać i wymieniać te mecze, który mogły się potoczyć inaczej i dać nam więcej punktów. Graliśmy przecież nieźle, ale wyniki nie były takie, o jakich marzyliśmy. Gdy wiosną wydawało się, że będzie dobrze, znów nie wygrywaliśmy meczów, przez co zaczęło się robić niebezpiecznie. Widziałem jednak pracę sztabu i zawodników podczas treningów. Byłem przekonany, że Kamil Wilczek i Fabian Piasecki pomogą tej drużynie. Kamil, gdy doszedł do zdrowia, pokazał, że nie zapomniał jak się strzela. Można jednak podsumować, że dobre wyniki i zwycięstwa przyszły trochę za późno, przez co szczytem dla nas był tylko środek tabeli, a nie czołówka, jak w poprzednich sezonach.


To nie pierwsze taki sezon, gdy Piast ma słabszą sporą część rundy, a potem gra zdecydowanie lepiej. Pewnie w klubie analizowaliście, co może być tego przyczyną.

- Odpowiedź na to nie jest prosta i jednoznaczna. Mogę powiedzieć, że próbowaliśmy wszystkiego, żeby odmieć taki stan rzeczy. Graliśmy sparingi z bardzo silnymi drużynami, by przygotować zespół na trudne wyzwania. Były też mecze sparingowe z łatwiejszymi przeciwnikami, by zespół „złapał” skuteczność i pewność siebie. Jeśli chodzi o kadrę, to po świetnej całej rundzie wiosennej utrzymaliśmy ją, nie dokonując większych zmian, by nie zaszkodzić. To też nie zmieniło obrazu. Teraz też to analizujemy, ale musimy też patrzeć w przód.


Zanim o przyszłości, muszę jeszcze zapytać o przeszłość. Dla pana najlepszy mecz Piasta w niedawno zakończonym sezonie, to…

- Wymienię nie mecz ligowy, a w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa. Wygraliśmy 3:0, nie dając przeciwnikom wiele do powiedzenia, było widać determinację, odwagę i drużynę, jaką chcielibyśmy oglądać co tydzień. Żałujemy, że podobnie nie wyglądał mecz półfinałowy z Wisłą Kraków, bo stać nas było na grę w finale na Stadionie Narodowym. Kto wie jednak, czy udział w tym finale nie dodałby nam problemów w lidze, bo wszyscy wiemy, jak Wiśle po wygraniu pucharu poszło na zapleczu ekstraklasy, gdzie przegrała najważniejsze mecze sezonu i głównego celu nie zrealizowała. My przede wszystkim chcieliśmy się szybko utrzymać, by nie przeżywać powtórki z sezonu, gdy z Termaliką w ostatnim meczu walczyliśmy o utrzymanie.


Na razie żegnacie się z kolejnymi piłkarzami. Czy rozstania z bardzo doświadczonymi zawodnikami oznaczają odmłodzenie kadry?

- Wszystkim tym piłkarzom skończyły się kontrakty, a warto zauważyć, że większość, może poza Kamilem Wilczkiem, była ostatnio uzupełnieniem kadry. Nasza kadra pomimo tych odejść nadal jest mocna i stać ją na dobre wyniki. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że wymaga uzupełnienia na niektórych pozycjach, jak choćby lewa czy prawa obrona.


A co z możliwą sprzedażą któregoś z piłkarzy? Podobnie jak w poprzednich oknach transferowych najwięcej mówi się o zainteresowaniu Arielem Mosórem i Arkadiuszem Pyrką.

- Zobaczymy. Mogę powiedzieć, że jest zainteresowanie innych klubów tymi zawodnikami. Warto jednak pamiętać, że wiele klubów dopiero co zakończyło sezon i zaczyna konkretniejsze działania.


Rozmawiał Krzysztof Brommer