Problemy się mnożą!
Skoro zawsze wszystko jest w porządku to dlaczego problemy mnożą się regularnie?
Kilka dni temu na całą Polskę huknęła wiadomość o tym, że zawodnicy Górnika nie wyszli na trening w geście sprzeciwu przed ciągłymi opóźnieniami w pensjach. Ich sytuacja musiała być już bardzo skomplikowana, że zdecydowali się na tak radykalny krok, ale dziwić się nie można. Zarząd Klubu w osobach Tomasza Masonia i Małgorzaty Miller-Gogolińskiej już od długiego czasu mamił zawodników zapewnieniami, że sytuacja finansowa klubu się ustabilizuje. Jednak są to zapewnienia bez pokrycia. Górnik pod zarządem wymienionych Państwa funkcjonuje od transferu do transferu i to bynajmniej nie takiego, który został przez działaczy w pełni zaaranżowany i wynegocjowany, gdyż nie jest żadną tajemnicą, że tyłek musiał ratować po raz kolejny Lukas Podolski. Klub stale działa bez prezesa oraz dyrektora sportowego, a żadna z osób w zarządzie nie zna się na piłce i na profesjonalnym zarządzaniu klubem Ekstraklasy. Przespano kolejne okienko transferowe, nie pozyskując napastnika, a przyjście Kozukiego, również odbyło się głównie dzięki Poldiemu. Sumy transferów nie są oszałamiające, co wynika z bardzo słabej pozycji negocjacyjnej. Pieniędzy nie ma, więc działaczom tak naprawdę potrzebny jest każdy grosz, bo gdy go zabraknie, nie realizuje się tak podstawowych zobowiązań jak należna zapłata zawodnikom.
Nie przeszkadza to jednak Masoniowi rękami i ustami rzecznika prasowego, wypuszczać w świat kolejnych oświadczeń zapewniających, że w Górniku wszystko jest w porządku. W utrzymywaniu takiej narracji „Pasierb” ma wprawę, gdyż od wielu już lat maluje na zielono to jak wygląda miasto Zabrze, a w mieście powszechna jest wiedza o jego zaangażowaniu w kolejną kampanię wyborczą Małgorzaty Mańki-Szulik.
Czekamy wszyscy z niecierpliwością na wyniki postępowania prywatyzacyjnego, te niestety okryte jest całkowita mgłą tajemnicy. Zmiany w zarządzaniu i finansowaniu Górnika są niezbędne, konieczne i potrzebne od zaraz, bo już praktycznie nie ma frontu na którym nie pali się koło tyłka. TK