Problem motoryczny
Co wpływa na słabe ostatnio wyniki Puszczy? Trener wskazuje na duży problem z przygotowaniem motorycznym.
128 a 102
Trener wskazuje, że powodem kryzysu drużyny spod Krakowa są m.in. problemy motoryczne. Jego zdaniem nie chodzi o to, że coś zostało zepsute w czasie przygotowań do sezonu. – Po 5. kolejce mieliśmy siedem kontuzji. Siedem w 23-osobowej kadrze. Spada wtedy intensywność i jakość treningu. Nieobecnych często trzeba uzupełnić młodymi chłopakami - oczywiście nie mam do nich żadnych pretensji - mówi Tomasz Tułacz. - W tamtym sezonie nasz najlepszy wynik to 128 km w jednym meczu, a teraz z Rakowem (28 września - przyp. red.) 102 km. To jakby było dwóch zawodników mniej - podkreśla. W poniedziałkowym spotkaniu przeciwko Radomiakowi „Żubry” pokonały niespełna 109 km, o 2,5 km więcej od rywali. Drużyna pracowała nad motoryką w pierwszym tygodniu przerwy reprezentacyjnej. Tułacz zaznacza, że w bardzo uproszczonej formie, by nie spowodować kontuzji piłkarzy. W drugim tygodniu klub zorganizował drużynie trzydniowe zgrupowanie w Arłamowie.
Jeszcze nie spadli
- Mam wrażenie, że wrócili bardzo skonsolidowani. Niestety, nie poszedł za tym wynik i to jak chcieliśmy grać. Jako trener robię wszystko, by pomóc zawodnikom. Są emocjonalne reakcje i pewnie takie muszą być, ale my jeszcze nie spadliśmy. Tym meczem i wynikiem na pewno sobie nie pomogliśmy. Ale jest jeszcze tyle spotkań, że można wszystko zrobić, tylko trzeba wierzyć, wykonywać pewne rzeczy tak, jak się planuje. Wtedy wróci wiara w siebie, większy spokój i to, co przede wszystkim nas cechowało w tamtym sezonie: ogromne determinacja. Tym zabieraliśmy pewne argumenty przeciwnikom, a dziś trochę nam tego brakuje. Do tego jednak potrzebne jest dobre bieganie, dobra dyspozycja fizyczna, a przede wszystkim dobry „mental”. Składowych jest dużo i robimy wszystko, by wyjść z kryzysu. Wejść w kryzys jest bardzo łatwo, a wyjść z niego dużo trudniej i to nawet jak się bardzo chce.
Początek wiosny w Sosnowcu?
Puszcza szykuje się do powrotu na swój stadion, na którym jeszcze nie rywalizowała w ekstraklasie. Dla klubu i jego kibiców będzie to duże wydarzenie, którego nie mogą się doczekać. By było to możliwe, należało przebudować drogę i wprowadzić zmiany na stadionie i wokół niego. Potrzebne było m.in. wypracowanie porozumienia z sąsiadką. Została z nią podpisana dziesięcioletnia umowa dzierżawy skrawka należącej do niej terenu, na którym stanie wieża telewizyjna. Kobieta w tym czasie zarobi około 360 tysięcy złotych. Prace niedługo ruszą, ale bardzo możliwe, że podopieczni Tułacza nie wrócą do siebie od pierwszego spotkania rundy wiosennej. W klubie mają świadomość, że mogą się przedłużyć odbiory i w 2025 roku na chwilę zawitają do Sosnowca. Do końca roku ich domem jest stadion Cracovii, ale umowa na pewno nie zostanie przedłużona, więc we wniosku licencyjnym wskazali dwa zastępcze obiekty.
Michał Knura