Łukasz Lewiński to nowy prezes Piasta Gliwice. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz


Mam łatwość nawiązywania relacji

Kilka dni temu Łukasz Lewiński objął funkcję prezesa Piasta Gliwice. "Sport" dopytywał o pomysły na funkcjonowanie klubu. 

Piast Gliwice przygotowuje się do nowych rozgrywek. W poniedziałek drużyna zakończyła zgrupowanie w Opalenicy. Podczas obozu ekipa trenera Aleksandara Vukovicia pokonała w sparingach Pogoń Szczecin 1:0, Lecha Poznań 1:0 oraz Kotwicę Kołobrzeg 3:1. Znaczy - forma przed startem sezonu jest.Szkoła jazdy, drukarnia, biznesy

Do fundamentalnych zmian doszło w klubie poza pionem sportowym. Piastem zarządza teraz Łukasz Lewiński. Jak sam się przedstawia - gliwiczanin i wierny kibic gliwickiego klubu. Był m.in. członkiem PiastBiznes, klubu biznesu. Postanowiliśmy dopytać nowego prezesa o szczegóły. - Kończyłem politologię na Uniwersytecie Śląskim. Przez wiele lat prowadziłem w Gliwicach biznes, m.in. szkołę jazdy (Łukasz Lewiński jest właścicielem Ośrodka Szkolenia Kierowców LEW group - przyp.aut.), z żoną prowadziłem również drukarnię, która współpracowała z klubem. Byłem też przez 11 lat nauczycielem w Gliwickim Zespole Szkół Samochodowych - wyjaśnia Łukasz Lewiński.

- Sądzi pan, że ma wystarczające kompetencje by zarządzać klubem? Dotychczasowe doświadczenie nie wskazuje na to, że mógłby być pan prezesem, a jednak pan nim został - pytamy.

- Prezes to nie jest człowiek, który ustala skład pierwszej jedenastki. To raczej osoba, która ma zarządzać gronem ekspertów, która ma budować relacje. Tak właśnie widzę swoją rolę. Mam łączyć pracę osób będącymi ekspertami w danej dziedzinie, mam ją skoordynować i dopilnować, by była właściwie wykonywana. Mam dużą łatwość nawiązywania relacji, a to - myślę - jest kluczowe. Ktoś powie, że nie mam doświadczenia, nie współpracowałem z PZPN-em. Wczoraj spotkałem się z jednym z kluczowych działaczy związku, który powiedział: "Spokojnie, jeśli potrafisz nawiązywać relacje, za chwilę wszystko będziesz miał pod kontrolą". Dlatego nie mam obaw. Jestem przekonany, że sobie bezproblemowo poradzę - deklaruje nowy prezes Piasta.

- Sam zdecydował się pan kandydować, czy ktoś do tego pana namówił? - pytamy.

- Czy sam... (uśmiech). Było to wynikiem pewnych rozmów, widocznie wizje, które przedstawiałem, znalazły uznanie i połączyło mnie to z panem prezydentem (wiceprezydentem Gliwic Jarosławem Ziębą - przyp.aut.) jako osobę, która ma na to pomysł - wyjaśnia prezes.

- Rada nadzorcza przeprowadziła rozmowy z bodaj czterema kandydatami - wtrąca w tym momencie wiceprezydent Zięba.

- Wśród nich byli ludzie z doświadczeniem prowadzenia klubów ligowych - zauważamy.

- Tak dziennikarze mówią - ripostuje wiceprezydent. - Były osoby z mniejszym i większym doświadczeniem. Rada nadzorcza postanowiła tak, a nie inaczej. Jak to się mówi "po owocach go poznamy" - zapewnia Zięba.

Co z Mosórem i Pyrką?

Przerwa między rozgrywkami to zawsze gorący okres dla dyrektorów sportowych. Odpowiadają za politykę transferową, współdecydują, kto odchodzi, kto przychodzi. Dotychczas w Piaście odpowiadał za to Bogdan Wilk. Interesowało nas, czy nadal będzie pełnił tę funkcję, czy raczej nowe władze kluby zamierzają go zmienić i postawić na kogoś innego. - Przede wszystkim musimy poznać raport pana Wilka, na który czekamy. Dziś składanie jakichś deklaracji w tym względzie byłoby totalnie niemerytoryczne. Chciałbym najpierw dokładnie poznać wszystko, co się dzieje, a potem podejmować decyzje - wyjaśnia prezes Lewiński.

- Jeszcze przed wyborem rady nadzorczej poprosiłem o rozmowę pana trenera Vukovicia, zaraz po powrocie z urlopu. Nie znam się za bardzo na futbolu i pytałem o informacje dotyczące sprzedaży dwóch czy trzech zawodników. Odparł, że jest na to jego zgoda, jest akceptacja, że jest na to przygotowany. Zawsze odejście jednego zawodnika jest szansą dla innego. Mam nadzieję, że to dla nas dobrze się skończy - dodaje wiceprezydent Zięba, do niedawna szefujący ekstraklasowemu koszykarskiemu GTK Gliwice.

Wspomniani piłkarze, którzy mają odejść, to Ariel Mosór i Arkadiusz Pyrka. W polskich realiach to bardzo dobrzy zawodnicy, interesuje się nimi Raków Częstochowa. Czy to suma wynegocjowanej kwoty będzie decydowała, gdzie przejdą ci piłkarze? - Zawodnik jest dla nas istotny. To zawsze wieloetapowa decyzja, również po konsultacji z samym piłkarzem. Oczywiście kwoty są istotne i nikt nie będzie ukrywał, że ten kto płaci więcej, jest bliżej sprowadzenia piłkarza. Zdarzało się jednak, również w Piaście, że padały sumy, propozycje, a zawodnik nie decydował się na taki transfer. Mam nadzieję, że decyzja w sprawie Ariela Mosóra i Arkadiusza Pyrki zostanie niebawem podjęta - mówi prezes Lewański.

Złota akcja miasta

Przypomnijmy; w połowie kwietnia z funkcji prezesa klubu zrezygnował poprzedni prezes Grzegorz Bednarski i od tej pory Piastem Gliwice kierowali przedstawiciele rady nadzorczej. Do zmian w jej składzie doszło 10 czerwca.

Liczy ona obecnie trzech członków. Należą do niej Agnieszka Dylewska (skarbnik miasta), Agnieszka Leszczyńska (naczelnik Wydziału Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Miejskiego) oraz radca prawny Marcin Szeliga. Wbrew zapowiedziom nie wrócili do tego gremium mniejszościowy akcjonariusz Zbigniew Kałuża i Grzegorz Jaworski. Ten ostatni kilka dni temu przestał pełnić funkcję przewodniczącego Stowarzyszenia GKS Piast, jego miejsce zajął Andrzej Kyrcz.

- Powiększenie Rady Nadzorczej jest sprawą otwartą, zresztą pan Jaworski złożył już wniosek o kolejny termin Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy. Nie widzę powodów dla których nie mielibyśmy współpracować dla dobra Piasta - podkreśla Jarosław Zięba.

Jak będą teraz wyglądały finanse gliwickiego klubu? - Były obawy, czy poradzimy sobie finansowo. W składzie rady nadzorczej jest jednak Agnieszka Dylewska, a trudno podważać jej kompetencje. Mając taką osobę na pokładzie mój komfort pracy jest totalnie inny - zauważa wiceprezydent Zięba. - Chodziło o sprawdzenie wszystkich umów, zasadności ich podpisywania, o to żeby mieć większą kontrolę nad klubem. Zlecamy audyt z zewnątrz, chcemy mieć pełną świadomość, jak wygląda sytuacja w klubie - dodaje.

- Rok obrachunkowy skończył się 30 czerwca, wyniki badania bilansu poznamy za dwa, trzy miesiące. Zleciliśmy też dokładny audyt, na dniach poznamy jego efekty i je opublikujemy. Z naszych informacji wynika, że sytuacja klubu nie jest najlepsza. O podniesieniu kapitału na razie nie rozmawialiśmy - przyznaje Jarosław Zięba

Zaznacza przy tym, że samorząd, nawet w przypadku sprzedaży udziałów, zostawi sobie "złotą akcję". - Nie dopuścimy, by z Piastem stało się coś złego. Z punktu widzenia miasta wynik finansowy jest ważny, ale my nie oczekujemy dywidendy z działalności sportowej. Jeśli klub wygeneruje zysk, przeznaczy go na rozwój, na młodzież. Piast ma dostarczać gliwiczanom radość. Ale analizujemy wpływy z dnia meczowego, frekwencję - zapewnia Zięba.

Żeby miasto żyło meczem

- Oczywiście zmiany w klubie wymagają czasu, musimy dochować zawartych umów. Trzeba spojrzeć, na co nas stać, a za co płaciliśmy więcej, niż powinniśmy - mówi prezes Lewiński. Uważa, że udział wynagrodzeń w budżecie klubu (96 procent) jest jednak zbyt wysoki. - Z tego biorą się problemy. Poziom bezpieczny dla klubu jest określany dużo niżej. Musimy to zweryfikować na podstawie wyników audytu - zaznaczył.

Nowy szef klubu chce, by miasto "żyło meczem", a ludzie pojawiali się na stadionie na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. - Musimy nawiązać mocną współpracę ze szkołami, co zostało zaniedbane, zaprosić młodzież na stadion. Znam oczekiwania sponsorów, chcę stworzyć biznesklub w takiej formie, by kolejne osoby chciały do niego dołączyć, a nie żebyśmy my chodzili i zapraszali. Chciałbym zmienić to, co mi przeszkadzało, kiedy siedziałem na trybunach ze sponsorami - zaznacza.

Dodajmy na koniec, że drużyna prowadzona przez trenera Vukovicia zakończyła poprzedni sezon na 10. miejscu. W poniedziałek zespół wrócił ze zgrupowania w Opalenicy. W pierwszej kolejce ekstraklasy gliwiczanie zagrają 21 lipca na wyjeździe z Cracovią.

Paweł Czado