Prestiżowy egzamin za Niecieczą
KOMENTARZ „SPORTU” - Paweł Czado
Na zapleczu ekstraklasy dwie drużyny wyraźnie się rozpędziły, nie oglądając sięza siebie. Sobotni mecz w Rzeszowie miał wyjaśnić, czy druga w tabeli Stal może myśleć o szybkim dopadnięciu lidera - Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.
Mowy nie ma! Drużyna gości, z podniesioną trąbą, wszem i wobec obwieściła jasno: na razie nikt nie może jej fiknąć. Drużyna z Rzeszowa niby na własnym stadionie próbowała, jednak lider, układany przez trenera Marcina Brosza, zareagował najlepiej jak można. Dał się rywalowi wyszumieć, a po pół godzinie gry wystarczyły dwa szybkie ciosy i było po wszystkim. Najpierw prosty wyrzut z autu, szybkie rozegranie i płaski strzał z kąta oddany przez Kamila Zapolnika. Po chwili jego partner z ataku Morgan Fassbender popisał się celną główką z… 10 metrów! Potem wystarczyło już tylko czekać. Gospodarzy stać było jedynie na kontaktowego gola w końcówce, więc spadli w tabeli na 3. miejsce.
Trudno o bardziej donośny ryk samca alfa. Bruk-Bet jasno dał do zrozumienia, kto rządzi w I lidze. Najciekawsze jest jednak, że budowniczy tej drużyny, trener Brosz, którego niedawno w Niecieczy odwiedziłem, z mocą podkreśla, iż ta drużyna nie jest wcale w pełni ukształtowana, nie osiągnęła pełni możliwości. Świadectwa z paskiem na razie oczywiście nie ma. Wręczają je dopiero w czerwcu. Ale już teraz można założyć: jest rzeczywiście mocno prawdopodobne, że Nieciecza je otrzyma.