Sport

Prawie nic nie wiadomo…

Z DRUGIEJ STRONY - Michał Zichlarz

Z prawdziwym losowaniem, z takim, do którego byliśmy przez lata przyzwyczajeni, gdzie po wyjęciu kulek i nazw państw wiadomo było kto z kim i kiedy zagra, możemy się pożegnać. W piątek w południe w Zurychu, gdzie zostaną rozlosowane grupy w europejskich eliminacjach do mundialu w 2026, nie zobaczymy procedury losowania, z którą mieliśmy do czynienia w przeszłości.    

Co wiemy na pewno? Jest pięć koszyków, a Biało-czerwoni są w drugim. Na MŚ awansują zwycięzcy 12 grup, a ekipy z drugich miejsc zagrają w barażach z czwórką zespołów z Ligi Narodów, które nie przeszły eliminacyjnego sita. W ostatnich eliminacjach Euro, przypomnijmy, my byliśmy takim beneficjentem, dostając się do baraży kuchennymi drzwiami.

Teraz na powtórkę nie ma co liczyć, bo przecież po kilku latach i listopadowej porażce ze Szkocją pożegnaliśmy się z Dywizją A Ligi Narodów. Miało to skutkować tym, że na bank mieliśmy się znaleźć w grupie pięciozespołowej, która rywalizację zacznie już w dwóch marcowych terminach, jesteśmy bowiem od nich „uwolnieni”, w przeciwieństwie do aż 24 reprezentacji, które będą się zmagały w ćwierćfinałach w Dywizji A i w pozostałych grach barażowych o utrzymanie czy spadek. Przykładowo - Szkoci, a nie my, walczą o miejsce w elicie z Grecją.    

Spośród 12 grup pełny ich skład poznanym w zaledwie czterech, a więc jednej trzeciej! Z pozostałymi rozstrzygnięciami (kto i gdzie zagra) trzeba będzie czekać do marca. Co więcej, może się nawet okazać, że zagramy nie w grupie pięciozespołowej, jak początkowo się mówiło, a z czterema ekipami. Istnieje taka możliwość, choć bardziej prawdopodobne jest pierwsze rozwiązanie.

Grupa marzeń? W pierwszym koszyku, wiadomo - znajdą się same tuzy, ale też Dania, Szwajcaria czy Austria, z którymi teoretycznie moglibyśmy powalczyć o pierwsze miejsce. W trzecim koszyku jest przykładowo Islandia, Finlandia czy Czarnogóra. Czwarty to m.in. Estonia. O słabeuszach z koszyka piątego nie będziemy wspominać. W grupie ze Szwajcarią, Czarnogórą, Estonią czy San Marino mielibyśmy szanse na bezpośredni awans.

Na losowanie miała się udać trzyosobowa delegacja PZPN, prezes Cezary Kulesza, sekretarz generalny Łukasz Wachowski, a także selekcjoner Michał Probierz. Pojechała tylko ostatnia dwójka, prezes z powodów osobistych jechać nie może. Ileż to razy mówiło się, że szczęście w losowaniu miał Czesław Michniewicz? Zobaczymy, jak będzie z trenerem Probierzem.

Można dywagować z kim zagramy, a kogo lepiej uniknąć, ale o sukcesie i tak zadecyduje piłkarskie boisko, a na nim znajdziemy się wiosną i jesienią 2025 roku. Na teraz nie mamy fantastycznego zespołu, co pokazały jesienne spotkania. Futbol na tak" preferowany przez selekcjonera nie daje efektów, bo i dawać nie może. Nie mamy takiej klasy graczy, którzy byliby w stanie rywalizować z najlepszymi. Odkrywanie się i otrzymywanie kolejnych „czap”, kolejnych bramek, prowadzi do tego, co było na Euro i w Lidze Narodów.

W tabeli wszech czasów MŚ, w których za niewiele ponad 1,5 roku zagra aż 48 reprezentacji, zajmujemy wysokie 16. miejsce z 57 punktami. Tyle samo ma Portugalia, o sześć więcej Serbia, która przejęła dorobek Jugosławii. Warto po raz kolejny znaleźć się w zacnym gronie najlepszych, ale na razie czekamy na… hybrydowe losowanie.