Michał Skóraś jest świadomy, że jego wyjazd na Euro nie jest jeszcze przesądzony. Fot. Leszek Szymański/PAP


Praca i cierpliwość się opłaciły

Rozmowa z Michałem Skórasiem, skrzydłowym reprezentacji Polski urodzonym w Jastrzębiu Zdroju.


Miałeś w tym sezonie wzloty i upadki w Club Brugge. Były obawy, że przepadłeś w Belgii, ale im dłużej trwały rozgrywki, tym twoja rola rosła. Jak to oceniasz?

Początek na pewno był ciężki. Musiałem się zaadaptować i myślę, że to jest normalna kolej rzeczy, kiedy przyjeżdża się z Polski. Zawodnicy rozmawiają tam po niderlandzku czy francusku. Ja musiałem rozmawiać po angielsku i przyzwyczaić się do tego. Musiałem zrozumieć styl gry preferowany przez trenera. To, że nie występowałem we wszystkich spotkaniach na początku, nie było spowodowane tym, że źle wyglądałem. Trenowałem ciężko, ale takie były po prostu decyzje szkoleniowca. Miał inne koncepcje na mecze i w drugiej części sezonu pokazałem, że cały czas byłem gotowy i po prostu czekałem na swoją szansę. Kiedy ją dostałem, to – tak myślę – wykorzystywałem ją. Trener także mi zaufał. Cieszę się z tego, że mogliśmy zdobyć mistrzostwo.


Wyjazd do Belgii zmienił cię jako człowieka i piłkarza?

Większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak liga belgijska jest dobra. Według mnie to był krok w przód. Musiałem złapać trochę cierpliwości, co pokazał początek sezonu i kilka ciężkich chwil. Czasami było tak, że zostawałem w domu i nie jeździłem w ogóle na mecze, nawet na ławkę. Musiałem ciężko trenować i kolejny raz w moim przypadku sprawdziło się to, że praca i cierpliwość, czekanie na swoją szansę, opłaciło się. W pewnym momencie coś przeskoczyło. Nowy trener dał mi szansę i bardzo się z tego cieszę. Mamy w zespole bardzo dobrą atmosferę. Kibice także nas niosą, więc tym bardziej jestem zadowolony, że w moim pierwszym sezonie zdobyliśmy mistrzostwo Belgii. To był jeden z celów, o którym nie myślałem idąc do Brugii.


W którym momencie sezonu poczułeś, że wyjazd na Euro jest możliwy? Także mając na uwadze fakt, że w kadrze zagrałeś na razie tylko 7 meczów.

Jeśli mam być szczery, to jakoś bardzo się nad tym nie zastanawiałem. Kiedy zacząłem więcej grać, minuty zaczęły się zgadzać, ja zacząłem strzelać gole, poprawiłem statystyki, to z tyłu głowy pojawiła się myśl, że mogę liczyć na powołanie. Wydaje mi się, że naszło mnie to przed play offami ligi belgijskiej. Mieliśmy przed sobą jeszcze 10 meczów, graliśmy też w Lidze Konferencji. Starałem się skupić na tym, aby pozostać w wyjściowej jedenastce i pokazywać się trenerowi z jak najlepszej strony.


Selekcjoner Michał Probierz przyznał, że w pewnym sensie rywalizowałeś o wyjazd na Euro z Mattym Cashem, zawodnikiem dużego formatu z Premier League. Czy traktujesz to jako komplement?

Oczywiście jestem zadowolony z tego, że dostałem powołanie. Wcześniej nie zastanawiałem się nad tym, że trener rozważa wybór między mną a Mattym. Nie odbierałem tego jako rywalizacji. Kiedy byliśmy na kadrze, mieliśmy dobre relacje, obaj zagraliśmy na mistrzostwach świata. Taka była decyzja trenera. Myślę, że obaj jesteśmy dobrymi piłkarzami, ale selekcjoner musiał wybrać jednego.


Jeszcze dwóch piłkarzy zostanie skreślonych z kadry na mistrzostwa Europy. Jak ty się sytuujesz w hierarchii drużyny?

Wiadomo, że to moje pierwsze zgrupowanie pod wodzą selekcjonera Probierza. Jestem więc tutaj nowym zawodnikiem. Nie czuję się na tyle silny, żeby powiedzieć „tak, na pewno pojadę na Euro”. Oczywiście muszę to udowodnić na treningach i w meczu towarzyskim z Ukrainą.


Czujesz podskórnie, kto jest już pewniakiem, a kto musi jeszcze przekonać selekcjonera?

Nie mówi się o tym głośno, ale myślę, że każdy zawodnik ma to z tyłu głowy. Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Ja mogę tylko udowadniać swoją jakość na treningach i w sparingu, tak jak powiedziałem wcześniej.


Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej? Wyjeżdżałeś z Lecha jako skrzydłowy, teraz grasz prawie w ataku, niewykluczone, że w kadrze trzeba będzie grać na wahadle?

Jeżeli to wahadło, skrzydło czy fałszywa „dziewiątka” – bo w klubie często się rotujemy na pozycjach – to nie sprawia mi to trudności. Kiedy byłem wypożyczony do Rakowa Częstochowa, grałem na wahadle, a poza tym cały czas występowałem na skrzydle. Nie robi mi większej różnicy to, gdzie będę grał. Ważne, abym wiedział, co mam robić na danej pozycji i czego trener ode mnie oczekuje. Na pewno będę dawał z siebie sto procent.

Opr. PTub