Sport

Pozycja negocjacyjna Górnika


Szerokim echem odbił się transfer Daisuke Yokoty do Gentu i wielu z nas zapewne odczuwa duży niedosyt, bo Japończyk stanowił niewątpliwą wartość dodaną drużyny, ale także dla całej ligi.

Niestety, ta transakcja wręcz modelowo ukazuje smutny obraz tego, jak zarządzany jest klub, bo pozycja negocjacyjna Górnika została wręcz obnażona. Na pierwszy rzut oka może nie wygląda to wcale tak tragicznie, bo jeśli wierzyć w informacje zawarte na portalu „Transfermarkt”, to za zawodnika zapłacono jedynie 30 tysięcy euro. Media donoszą też, że Valmiera zapewniła sobie 30% udział przy następnym transferze. Przeglądając różne portale, znajdujemy informacje, że Belgowie zapłacą ok. 2 miliony euro, więc działkę Górnika można szacować na ok 1,4 miliona euro. Niby fajnie, ale Yokota wyrastał na czołowego zawodnika ligi, więc przy tym profilu, umiejętnościach, długości kontraktu i liczbach powinno się finalnie skasować więcej i nie bójmy się tu mówić nawet o kwotach między 5 a 6 milionów euro. Niestety, tu kupujący miał dobre rozeznanie i doskonale wiedział, jakie problemy ma sprzedający, więc ten nie będzie mógł odmówić, bo Górnik potrzebuje pieniędzy jak powietrza. To dało Gentowi przestrzeń do zastosowania agresywnej strategii negocjacyjnej, bo znał słabe strony oraz, co bardzo ważne, każdy zawodnik, który dostaje ofertę od stabilniejszego i lepiej płacącego pracodawcy, walczącego w dodatku o wyższe cele. To pokazuje jak ważna jest zmiana właściciela i gruntowne zmiany w funkcjonowaniu klubu. Te pieniądze nie powinny służyć do łatania dziur, tylko temu, by Górnik stawał się coraz lepszy. Środki powinny być inwestowane w nowych, lepszych zawodników, w przedłużenia kontraktów oraz w akademię i infrastrukturę. Aktualnie w Górniku pieniędzy na wzmocnienia szuka się dopiero, gdy zaczyna zaglądać w oczy spadek. Znów gdy pojawia się szansa na sukces, to ten potencjał się niszczy sprzedażą najbardziej wartościowych piłkarzy. Liczymy, że te zmiany nadejdą i rozwiniemy żagle z kapitanem Podolskim oraz pełną załogą kibiców na pokładzie.

Trójkolorowy Głos/TG