Sport

Pozostaje tylko praca

Wbrew pierwotnym obawom kadra Rakowa prezentuje się dość solidnie.

Marek Papszun po zakończonym oknie transferowym może być zadowolony. Fot. Krzysztof Porębski / PressFocus

Zespół z Limanowskiego w niedzielę czeka pojedynek z Legią Warszawa. Jak łatwo się domyślić, nie będzie to lekkie spotkanie. Nawet pomijając insynuacje ze strony Goncalo Feio (Portugalczyk zarzucał, że Raków szpiegował treningi stołecznej drużyny z użyciem drona), wiadome jest, że starcie to wzbudza wiele emocji. Raków powinien być przygotowany do tego meczu całkiem dobrze. Patrząc na ostatnie dni okna transferowego, Marek Papszun ma w końcu dość komfortową sytuację przy budowaniu składu i wymianie kilku elementów. Nawet kontuzje nie powinny być wielkim problemem. 

Dwóch wystarczy

Choć kadra Rakowa jest w zasadzie zamknięta, to jest jedna, z lekka newralgiczna pozycja. Mowa o bramce. Kacper Trelowski co prawda prezentuje się bardzo dobrze i nie ma powodu do zmiany między słupkami. Należy jednak od razu wziąć pod uwagę czarny scenariusz, jakim byłaby jego kontuzja. Poprzedni sezon oraz okres przygotowawczy pokazały, że Duszan Kuciak, obecnie numer dwa w kadrze częstochowian, jest niezwykle „elektryczny”. Dłuższa obecność Słowaka w bramce Rakowa groziłaby stratą punktów w prosty i wręcz niepotrzebny sposób. Możliwe więc, że przy Limanowskiego zakontraktowany zostanie nowy bramkarz lub powrót zaliczy jeden z wypożyczonych graczy.

Na ten moment brakuje jednak informacji na ten temat. W przypadku defensywy sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej. Na każdą pozycję jest co najmniej jeden zmiennik, co widać zresztą na dołączonej grafice. Inna sprawa to fakt, że po powrocie do zdrowia do zespołu dołączy jeszcze Bogdan Racovitan. Na dodatek jest jeszcze Fran Tudor. Wahadłowy już w tym sezonie grywał jako prawy środkowy obrońca. Ponowny meldunek na tej pozycji nie byłby więc dla niego wielkim kłopotem. Inna sprawa to kwestia wahadeł. Te w takiej sytuacji są mocno osłabione jego brakiem.

Czasowe rozwiązanie

Przesunięcie Tudora do obrony powoduje, że w jego miejsce wchodzi Jean Carlos, który częściej ostatnio grywał jako lewy wahadłowy. Wówczas ta luka jest zapełniana przez Erica Otieno. Kenijczyk jednak nie przekonuje nikogo swoją grą. Zapewne więc dlatego niedawno mogliśmy usłyszeć, że Michael Ameyaw, nowy nabytek Rakowa, jest szykowany także jako wahadłowy. Gdyby miało to być rozwiązanie czasowe, to jest ono warte przetestowania, choć wiadome jest, że w ofensywie młody Polak byłby w stanie dać zdecydowanie więcej swojej drużynie niż na lewej flance.

Prawda jest taka, że Raków ma porządnego gracza na tę pozycję. Srdjan Plavsić wydaje się zawodnikiem pierwszego wyboru, jednak musi w pełni dojść do siebie. Od maja leczy poważną kontuzję. Zerwał więzadło poboczne przyśrodkowe w kolanie. Zapewne będzie w stanie grać dopiero w nowym roku. Do tego czasu Marek Papszun ma do dyspozycji obecny piłkarski „asortyment”. Ten zdecydowanie się rozrósł w ostatnich dniach, szczególnie mając na względzie ofensywę, tak newralgiczną w minionych tygodniach.

Zacznie działać?

Trener Papszun przed przerwą na kadrę miał ogromny dylemat. Raków posiada w zasadzie trzech pomocników ofensywnych (Władysław Koczerhin jest ustawiany niżej), z czego jeden nie był w pełni sił przez kontuzję (Ivan Lopez), a inny jakościowo nie dawał rady (Lazaros Lamprou). Teraz szkoleniowiec Rakowa dysponuje jeszcze dwoma nowymi zawodnikami. O Ameyawie już wspominaliśmy, a jest jeszcze Jesus Diaz. Kolumbijczyk może być „boski” na murawie, o ile jego „diabelska” strona nie będzie pokazywać się w czasie treningów, co według relacji niektórych... się zdarza.

W ataku Raków także dysponuje solidnymi zasobami ludzkimi. Trzeba jedynie odblokować obu napastników. Patryk Makuch i Jonatan Braut Brunes w ostatnim czasie się przełamali. Teraz pozostaje jednak powtarzanie strzeleckich popisów w kolejnych meczach. 

Jedyną newralgiczną pozycją jest obecnie środek pola. Nie udało się nikogo do niego pozyskać. Były zakusy na Mateusza Łęgowskiego, jednak ten ostatecznie wylądował w Szwajcarii. Raków, być może, jeszcze po kogoś sięgnie. Patrząc jednak na wpis Wojciecha Cygana, szefa rady nadzorczej klubu na portalu X, odejście Adnana Kovaczecivia, ubiegłorocznego niewypału, miało zakończyć okres transferowy przy Limanowskiego. Najbliższe spotkaniach, choćby to z Legią, pokażą, czy ruchy dokonane latem wystarczą ku temu, by wrócić na zwycięską ścieżkę. 

(ptom)


* - nie zostali uwzględnieni Bogdan Racovitan, Srdjan Plavsić i Szymon Czyż, gdyż szanse na ich powrót do gry do końca roku nie są wielkie