Sport

Pozory mylą

Kontrowersyjny rzut karny Jude'a Bellinghama (z prawej) przywrócił Realowi nadzieje na komplet punktów. Fot. Kiko Huesca/PAP/EPA


Pozory mylą

Piłkarze Almerii nie gryźli się w język i stwierdzili, że w meczu z Realem zostali okradzeni z punktów.

 

HISZPANIA

Nim ruszyła 21. kolejka La Ligi, doszło do korekty terminów niektórych spotkań. Przełożony został m.in. mecz Barcelony z Osasuną Pampeluna w ramach 20. kolejki. Wszystko z powodu rozgrywek Pucharu Króla. Pierwotnie wspomniany mecz miał odbyć się 14 stycznia. Pierwsza zmiana terminu nastąpiła ze względu na spotkania Superpucharu Hiszpanii, które odbyły się w Arabii Saudyjskiej.

Ligowe starcie z Osasuną przełożono więc na 30 stycznia, jednak w piątek poinformowano o kolejnej zmianie terminu. Ostatecznie do starcia dojdzie dzień później, 31 stycznia (środa) o godz. 19.00. Skąd taka decyzja? Tym razem to konsekwencje losowania rozgrywek Pucharu Króla. W ćwierćfinale Atletico Madryt trafiło na Sevillę. Jako że ligowe starcie drużyny trenera Diego Simeone zaplanowano na najbliższy poniedziałek (z Valencią), spotkanie Pucharu Króla musi odbyć się w czwartek 25 stycznia. To z kolei sprawiło, że mecz Sevilli z Osasuną został przeniesiony z 27 (sobota) na 28 stycznia (niedziela).

 

Szansa dla Barcy

W sobotę została przerwana zwycięska passa Athleticu Bilbao. Pogromcą drużyny z Kraju Basków była Valencia, dla której gola strzelił Hugo Duro. Tym samym drużyna trenera Ernesto Valverde została zatrzymana po raz pierwszy od 22 października, gdy przegrała na wyjeździe z Barceloną (0:1). Przed wizytą w Walencji Athletic wygrał cztery mecze z rzędu. Z kolei gospodarze do sobotniej konfrontacji przystępowali po trzech zwycięstwach z rzędu i serię przedłużyli do czterech. 

Porażka jedenastki z Bilbao otworzyła szansę wskoczenia na podium, pod warunkiem, że nie wróciłaby z pustymi rękami z Sewilli, gdzie mierzyła się z zespołem Betisu. - Mamy trudny wyjazd - przyznał na konferencji prasowej szkoleniowiec „Dumy Katalonii” Xavi Hernandez. - Nie przegrał na swoim boisku od… nie wiem, ilu meczów. Trudny teren, ale zaczynamy drugą rundę z największą ekscytacją. Wiemy, że mamy znaczącą stratę do Girony i Realu Madryt, ale uznajemy ją za do odrobienia i wiemy, że zależy to też trochę od nas. Nie możemy zawieść. To ważna próba na trudnym terenie. Betis gra dobry futbol, ale pozwala też w pewien sposób na grę rywalom i uważam, że pod tym względem to najlepszy scenariusz, aby zobaczyć dobrą Barcę i wygrać.

 

Łatwa zdobycz?

Łatwiejsze - na pozór - zadanie niż mistrzowie Hiszpanii miał w niedzielę Real Madryt, który podejmował Almerię, która w bieżących rozgrywkach spisuje się beznadziejnie. Nie zmieniał tej opinii w tym względzie nawet fakt, że w ostatniej kolejce podopieczni Gaizki Garitano bezbramkowo zremisowali z Gironą. Przed wizytą w stolicy Hiszpanii Almeria w 20 potyczkach ani razu nie zdołała zainkasować kompletu punktów.

Tymczasem na Estadio Santiago Bernabeu mecz zaczął się zgoła sensacyjnie. Kibice jeszcze nie zdążyli wygodnie usadowić się n swoich miejscach, gdy bramkarz „Los Blancos” Kepa Arrizabalaga musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Strzelcem gola był Largie Ramazani, którego idealnie obsłużył Lucas Robertone. Kiedy w 43 minucie Edgar Gonzalez wyprowadził gości na dwubramkowe prowadzenie, zapachniało sensacją. Po przerwie Real doprowadził do wyrównania, ale zwycięskiego gola dobył dopiero w 9 minucie doliczonego czasu gry (arbiter Francisco Hernandez przedłużył drugą połowę aż o 12 minut!). Wątpliwości wzbudziło odgwizdanie rzutu karnego dla Realu przy wyniku 0:2 oraz uznanie gola Viniciusa Juniora na 2:2, bo niewykluczone, że został on strzelony ręką. Piłkarze gości nie przebierali w słowach stwierdzając, że zostali okradzeni.

 

Szalony spektakl

W Sewilli byliśmy świadkami szalonego meczu. Kiedy na początku II połowy Ferran Torres zapewnił Katalończykom dwubramkowe prowadzenie, wydawało się, że gospodarze wiele nie zwojują. Zupełnie inne plany miał były piłkarz Realu Isco, który dwukrotnie zmusił Penę do kapitulacji - za pierwszym razem uderzeniem z półwoleja, a potem bramkarzowi Barcy „sprzedał” morderczego loba. Gdy wydawało się, że Barcelona wróci do domu bogatsza tylko o punkt, Portugalczyk Felix, który wszedł na boisko w 81 minucie, ale był niewidoczny, otrzymał piłkę od Torresa i wykończył akcję strzałem zewnętrzną częścią stopy. W doliczonym czasie gry Torres skompletował hat trick i został niekwestionowanym bohaterem tego meczu.

 

Deportivo Alaves - Cadiz CF 1:0 (0:0)

1:0 - Rioja, 51 min (karny).


Rayo Vallecano - UD Las Palmas 0:2 (0:1)

0:1 - Moleiro, 35 min, 0:2 - J. Munoz, 83 min.

Czerwona kartka: A. Garcia (Rayo, 81. druga żółta).


Villarreal - RCD Mallorca 1:1 (1:0)

1:0 - Soerloth, 45 min, 1:1 - Llabres, 90+1 min.

Czerwona kartka: Reina (Villarreal, 62. faul).


Valencia CF - Athletic Bilbao 1:0 (0:0)

1:0 - Duro, 61 min (głową).


Celta Vigo - Real Sociedad 0:1 (0:1)

0:1 - Mendez, 11 min.


Osasuna Pampeluna - Getafe 3:2 (2:0)

1:0 - R. García, 9 min, 2:0 - I. Munoz, 31 min, 2:1 - Mayoral, 64 min, 2:2 - Maksimović, 68 min, 3:2 - Areso, 80 min.


Real Madryt - UD Almeria 3:2 (0:2)

0:1 - Ramazani, 1 min, 0:2 - E. Gonzalez, 43 min, 1:2 - Bellingham, 57 min (karny), 2:2 - Vinicius Junior, 3:2 - Carvajal, 90+9 min.


Real Betis Balompie - FC Barcelona 2:4 (0:1)

0:1 - F. Torres, 21 min, 0:2 - F. Torres, 48 min, 1:2 - Isco, 56 min, 2:2 - Isco, 59 min, 2:3 - Felix, 90 min, 2:4 - F. Torres, 90+2 min.

 

Mecz Girona - Sevilla zakończył się po zamknięciu numeru.

 

 

Strzelcy:

14 - Bellingham (Real M.),

13 - Mayoral (Getafe),

12 - Morata (Atletico),

11 - Dowbyk (Girona), Griezmann (Atletico).

 

Bogdan Nather