Poznańska stagnacja
Inauguracja ligi zbliża się wielkimi krokami, a Lech nie wydaje się na nią gotowy.
Niels Frederiksen nie będzie miał łatwej pracy w Lechu Poznań. Dołączył do klubu, z którym w poprzednim sezonie kibice wiązali wielkie nadzieje. Miała być piękna i długa przygoda w europejskich pucharach, a skończyła się ona na trzeciej rundzie kwalifikacyjnej do LKE. Miał być sukces w ekstraklasie, a drużyna zakończyła sezon poza podium. W międzyczasie pracę stracił John van den Brom, a zespół dogorywał przez całą rundę wiosenną pod wodzą Mariusza Rumaka, czekając na przyjście nowego szkoleniowca. Duński trener dołączył więc do zespołu w bardzo trudnym momencie. Lech to marka, od której kibice wymagają, żeby regularnie świętować triumfy. Poznań potrzebuje sukcesów, a w ostatnim sezonie po prostu zawiódł. Czy 53-latek będzie w stanie błyskawicznie odmienić grę zespołu?
Przeciętny występ
O tym, jak trudne przed nim zadanie zdążył się przekonać w miniony weekend. „Kolejorz” rozgrywał ostatni sparing w okresie przygotowawczym ze średniakiem ligi czeskiej FK Teplice (w ostatnim sezonie punkt dzielił zespół o gry w barażach o utrzymanie). Mogło się wydawać, że Lech bezproblemowo poradzi sobie z przeciwnikami zza naszej południowej granicy, a dostał od nich lekcję pokory. Porażka 0:2 była zasłużona, choć wynikała z głupich błędów. Poznaniacy zagrali przeciętnie i w drugiej połowie dali dojść do głosu rywalom, co rozbudziło kolejne negatywne komentarze na temat zespołu w mediach społecznościowych.
Młody się tłumaczy
W klubowych mediach za porażkę „tłumaczyć” musiał się 17-letni Wojciech Mońka, którego Frederiksen ustawił w wyjściowej 11 na pozycji obrońcy. Wydaje się jednak, że swojego komentarza do spotkania powinni udzielić bardziej doświadczeni gracze, np. Jesper Karlstroem, Mikael Ishak, Kristoffer Velde, Joel Pereira czy Antonio Milić, którzy przecież także wystąpili przeciwko FK Teplice. - Mieliśmy dziś swoje szanse, których nie wykorzystaliśmy i to zaważyło na wyniku. Nie jesteśmy zadowoleni z tego rezultatu, ale już za tydzień zaczynamy ligę, więc musimy jak najszybciej wyciągnąć wnioski po tym spotkaniu – powiedział Mońka, który nie zdążył jeszcze zadebiutować w ekstraklasie. Zabieg, aby to jemu oddać głos po spotkaniu, miał chyba na celu polepszenie atmosfery wokół drużyny i pokazanie, że Frederiksen stara się odnaleźć nowych Puchaczów, Kamińskich czy Jóźwiaków. - Od kiedy pamiętam, gram na środku obrony, w drugiej połowie miałem okazję zagrać na lewej obronie, więc był to dla mnie ciekawy sprawdzian. Cieszę się, że w trakcie ostatnich sparingów mogłem pokazać się trenerowi w dłuższym wymiarze czasowym – powiedział Mońka.
Oczekiwanie na wzmocnienia
Kilka zdań na łamach oficjalnej strony klubu wygłosił także Alfonso Sousa, choć poza pustymi frazesami o „byciu gotowym na 100 proc. na rozpoczęcie ligi”, nic ciekawego się nie dowiedzieliśmy.
Po porażce z czeskim zespołem należy podsumować okres przygotowawczy Lecha. „Kolejorz” rozegrał pięć spotkań, z których wygrał dwa (z Lechią Zielona Góra i Banikiem Ostrawa), zremisował jedno (z Dundee FC) oraz dwa przegrał (z FK Teplice i Piastem Gliwice). Wciąż w koszulce Lecha nie zaprezentował się Bryan Fiabema, który potencjalnie może być sporym wzmocnieniem linii ofensywnej. Jak podaje „Głos Wielkopolski”, klub chce jeszcze ściągnąć trzech graczy. Czy ich przyjście, wraz z dołączeniem Fiabemy, będzie wystarczającym impulsem do tego, żeby zespół mógł walczyć o najwyższe cele? W końcu trener Frederiksen zaznaczył, że misją dla jego podopiecznych musi być mistrzostwo kraju.
Kacper Janoszka