Sport

Pożegnanie z legendą

Wejście Dumy Podlasia na szczyt ligowej tabeli zbiegło się z decyzją, która odbiła się szerokim echem.

Adrian Siemieniec i Rafał Grzyb - do niedawna duet zgrany, teraz już zgrana karta. Fot. Michał Kość/PressFocus

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

Blisko 250 ekstraklasowych meczów w barwach Jagi. Puchar i Superpuchar Polski, ale także srebro i brąz krajowego czempionatu w roli zawodnika; no i złoto w roli członka sztabu szkoleniowego - Rafał Grzyb, bo to jego lista trofeów, pewnie mógłby o sobie powiedzieć legenda Jagiellonii, ale nie mówi, bo – po pierwsze – przez skromność nie lubi tak o sobie myśleć; po drugie – bo w piątek, w przeddzień meczu białostoczan z Arką odebrał... wypowiedzenie z pracy.

Wyczerpana formuła

Wręczał mu je w siedzibie klubu prezes, ale sama inicjatywa rozstania z Grzybem wyszła od szkoleniowca Jagiellonii. Adrian Siemieniec nie zamierzał tego kryć, na konferencję prasową przyszedł z oświadczeniem w sprawie drugiego trenera.

– Chciałbym zaznaczyć, że to była moja decyzja, za którą biorę pełną odpowiedzialność. Decyzja przemyślana, dojrzewająca we mnie już od dłuższego czasu. Nie była to decyzja łatwa, wręcz przeciwnie, była bardzo trudna. Trudna tak samo, jak rozmowa, którą musiałem przeprowadzić z Rafałem. Ta decyzja była trudna nie tylko ze względu na to, ile lat Rafał spędził w klubie i jak wiele dla niego zrobił, ale także dlatego, że przez wiele lat współpracowaliśmy. Najpierw na linii zawodnik – trener, a później wspólnie tworząc sztaby szkoleniowe. W piłce, jak i w życiu, czasami przychodzi moment, w którym czujesz, że pewne rozwiązania, pewna formuła się wyczerpuje. Z tego miejsca chciałbym mu oficjalnie podziękować za wszystko, co zrobił dla klubu, za naszą współpracę i życzyć powodzenia w dalszej karierze - wygłosił sternik białostockiego zespołu.

Poszli do szkoły...

Wygrywając 4:0 z beniaminkiem z Gdyni, Jagiellonia zajęła fotel lidera. Radość z tego faktu trudno jednak było wyczytać choćby z twarzy Tarasa Romanczuka. Kapitan mocno przeżył niespodziewaną decyzję w sprawie długoletniego przyjaciela, tym bardziej że to on, a także Jesus Imaz i Bartłomiej Wdowik towarzyszyli Rafałowi Grzybowi podczas wizyty w jednej ze szkół podstawowych, organizowanej przez Fundację Naszpikowani. „Okazją do spotkania był niedawno wydany charytatywny kalendarz na 2026 rok, który już po raz czwarty stworzyliśmy wspólnie z „Dumą Podlasia”. Całkowity dochód ze sprzedaży cegiełek-kalendarzy wesprze naszych Podopiecznych. Jeszcze raz z całego serca dziękujemy: piłkarzom Jagiellonii (Jesus Imaz, Bartłomiej Wdowik) i naszym Ambasadorom (Taras Romanczuk, Rafał Grzyb) za poświęcony prywatny czas. Wiemy, jak napięty jest Wasz grafik, a Wasza obecność sprawiła dzieciom niesamowitą frajdę i pokazała, że sport i pomaganie idą w parze!” - napisali przedstawiciele fundacji w mediach społecznościowych.

…bez wiedzy „pierwszego”

Według medialnych sugestii, brak wiedzy Adriana Siemieńca o tym spotkaniu miał być powodem rozstania z drugim trenerem. - Ale to był tylko pretekst – słyszymy od naszego (anonimowego) rozmówcy z Białegostoku. - Od dłuższego czasu panowie różnili się merytorycznie co do sposobu pracy z zespołem.

I to ma być prawdziwa przyczyna rozejścia się trenerskiego duetu, co zresztą – między wierszami – wynika z cytowanego wcześniej oświadczenia, wygłoszonego przez szkoleniowca, a że przy okazji dorobiono do tego historię konfliktu trenerskich... żon? Cóż, takie story dobrze się klika...

Zmiany, zmiany, zmiany

Warto jednak dodać, że od momentu, gdy Adrian Siemieniec – swoją drogą pilnie podglądający zawsze metody zarządzania szatnią przez Marka Papszuna - objął stanowisko szkoleniowca pierwszej drużyny, w sztabie szkoleniowym Jagiellonii nastąpiło bardzo wiele roszad. Jak przypominają ci, którzy je śledzili uważnie, dziś pracują z nim przy zespole już tylko trzy osoby spośród tych, które stanowiły sztab w momencie przyjścia Siemieńca do Białegostoku jako asystenta Ireneusza Mamrota. Klub pożegnał się w tym okresie m.in. z mającym w nim piętnastoletni staż fizjoterapeutą, Jarosławem Ołdakowskim. Rafał Grzyb z Jagą związany był także przez półtorej dekady.

Dariusz Leśnikowski