Pożegnanie „Elka”
Eugeniusz Lerch to jedna z legend Ruchu. Zmarł w wieku 84 lat. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus.pl
Pożegnanie „Elka”
Odeszła legenda śląskiej piłki - Eugeniusz Lerch. Z Ruchem był mistrzem Polski w 1960 roku.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka tygodni temu… Eugeniusz Lerch był jednym z pierwszych, który stanął w obronie papierowego „Sportu”. Nie mógł zrozumieć, jak można zamknąć gazetę, o której mówił, że to sportowe światło dla Śląska.
Jest wśród najlepszych
Piłkarzem był wybornym, w lidze zadebiutował jako 18-latek w 1957 roku, oczywiście u boku Gerarda Cieślika, którego podziwiał i u którego zaczynał przygodę z futbolem w trampkarzach chorzowskiego klubu. Do siatki trafiał raz za razem, nic więc dziwnego, że przykuł uwagę starszych kolegów i trenerów. W niebieskich barwach grał aż do 1967 roku. W 199 grach strzelił 85 goli. Andrzej Gowarzewski w książce o Ruchu tak pisał o nim: „Reprezentant – choć nie zagrał w drużynie A, na co zasługiwał. Znakomity, niezwykle ruchliwy i sprytny strzelec, etatowy gracz Ruchu swojej epoki, choć potem w Rybniku dorzucił jeszcze wiele znakomitych występów do swego rekordu”.
Jest w „Klubie Stu” ekstraklasy ze 107 bramkami, 85 strzelił w nich w barwach Ruchu, 22 w barwach ROW-u Rybnik, gdzie z powodzeniem występował pod koniec lat 60. i na początku 70., będąc na etacie KWK Chwałowice. Wśród najlepszych ligowych strzelców w historii jest na miejscu 24., za Michałem Matyasem i Flavio Paixao, a przed Wacławem Kucharem, klubowym kolegą Eugeniuszem Faberem oraz Markiem Koniarkiem.
W 1960 zagrał w kadrze PZPN na Stadionie Śląskim przeciwko Santosowi, w którym grał sam Pele. Bardzo cenił brazylijskiego króla futbolu, ale za jeszcze lepszego gracza uważał Alfredo di Stefano. Grał jeszcze w połowie lat 70. w Polonii Melbourne.
Był częstym gościem
Potem zajął się trenerką. Sam miałem okazję z nim trenować w AKS Chorzów w pierwszej połowie lat 90. Nadal potrafił czarować techniką i futbolowymi umiejętnościami. Był bardzo zżyty ze swoim Ruchem, a także z całym piłkarskim środowiskiem na Górnym Śląsku. Nierzadko gościł w naszej gazecie lata, lata temu analizując typy bukmacherskie dotyczące ligi angielskiej. Piłką był przesiąknięty na wskroś. Tak było do końca. Do końca też kupował papierowy „Sport”.
W listopadzie tak mówił nam o naszej gazecie: - Od najmłodszych lat czytałem gazetę. To jeszcze lata 40. Nie wiem, ile mogłem mieć wtedy lat? Z osiem? Pamiętam jeszcze naczelnego Tadeusza Bagiera (pierwszy naczelny „Sportu” od lipca 1945 do 1969 - przyp. red.). Mam tam wielu znajomych, przyjaciół, którzy przez lata pisali czy piszą w „Sporcie” to nieżyjący już Staszek Penar, a ponadto Rafał Zaremba, Andrzej Grygierczyk, teraz Michał Zichlarz - mówił.
Wiosną planował regularne uczęszczanie na Stadion Śląski na mecze Ruchu. Jesienią miał z tym problemy z powodu kłopotów zdrowotnych. Być może byłby na meczu z Legią na Stadionie Śląskim w piątek 9 lutego. Byłoby to na kilka dni przed jego 85. urodzinami.
O sytuacji „Niebieskich” mówił tak: - Jest kryzys, odbiegają poziomem od innych, ale co ważne, jak jeden mecz uda się wygrać, to może się odblokują i pójdą do przodu. Wtedy jest inna atmosfera, lepiej się czujesz, bo jest większa pewność siebie. Trzeba też powiedzieć, że były spotkania, których nie musieli przegrać. Nie mają punktów wiele, ale jak będzie przełamanie, to będzie dobrze. Trzeba walczyć - podkreślał. Pewnie 9 lutego mecz Ruch - Legia rozpocznie się od minuty ciszy. Nie może być inaczej, bo Eugeniusz Lerch to wielka postać klubu z Chorzowa. Nie ma już niestety „Elka”, jak na niego wołali znajomi, ale szczęśliwie jest świetna książka o nim pod tytułem „Elek z Wielkich Hajduk”, którą napisał nasz były redakcyjny kolega Dariusz Leśnikowski.
EUGENIUSZ LERCH
Data urodzenia: 15 lutego 1939 r.
Data śmierci: 20 stycznia 2024 r.
Kariera: Ruch Chorzów, ROW Rybnik, Polonia Melbourne
Mecze i bramki w ekstraklasie: 294/107.
Mistrz Polski z Ruchem w 1960 roku.
Michał Zichlarz